Grupy kibicowskie z Jaworzna toczą od dobrych kilku tygodni nieustanny bój o mur przy ul. Krakowskiej. Kibice różnych klubów chcą „zaznaczyć” „swój” teren i na murze regularnie pojawiają się napisy z nazwami poszczególnych klubów zespołów. Do widoku bohomazów na elewacjach mieszkańcy, niestety, musieli już przywyknąć, ale bój o mur jest specyficzny.
Gdy tylko na murze pojawi się stworzony przez uważających się za kibiców napis, niemal natychmiast zostaje zamazywany i w jego miejsce powstaje inny – związany z odrębną grupą kibicowską. Walka o mur trwa już długo i nie zanosi się, aby szybko się zakończyła. Swojego rodzaju „dokumentację” tego zjawiska prowadzi nawet facebookowy profil Kibicowskie Jaworzno, który regularnie publikuje zdjęcia ze zmian na murze. Niestety, napisy zdecydowanie odbiegają od szeroko pojętej sztuki graffiti, jaką możemy oglądać choćby w przejściach podziemnych na Leopoldzie, a swoim wizerunkiem psują miejski krajobraz.
[vc_facebook type=”standard”]
Wystarczy tam zainstalować kamerkę i cekawe czy wtedy pajace będą tam zaznaczali swój teren.
Wystarczy miec jeden silny klub pilkarski w miescie i po pewnym czasie powinno chlopcom odechciec sie jezdzic po okolicznych miastach i identyfikowac sie z obcymi klubami/miastami.
nie do konca tak by bylo. Pierwszy przyklad z brzegu to GKS Katowice. Klub ze stolicy slaska, a za zwoich najlepszych czasow jak i teraz, ma w swoim miescie mniej kibicow, niz Ruch Chorzow. Baa, do niedawna nawet ich stadion byl czesciowo w Chorzowie
Psy obsikują teren.
Najlepsi sa ci co robią napisy obrażające nielubiany klub/kibiców jednocześnie go/ich nobilitując. Bo skoro o nim piszą wielkimi literami na murach to muszą, się ich bać i/lub czuć wielki szacunek do nich.