Spece od świętowania obstalowali na 11 lutego Dzień dokarmiania zwierzyny leśnej.
Nawet przez myśl im nie przeszło, że może być o dzikach dokarmianych na osiedlowych śmietnikach. Rzecz idzie o najprawdziwszych najdzikszych mieszkańców polskich lasów. W ich arcyciekawy świat wprowadza nas najprawdziwszy jaworznicki leśniczy.
Lasy, o czym wszyscy wiedzą, to zielone płuca Polski, ba! Całej planety. Brzmi banalnie, ale o to idzie, to sedno sprawy. Swoje trzy grosze dorzucili do tego Japończycy, którzy, wedle ich samych, na wszystkim znają się najlepiej. Wymyślili, że las człowieka może leczyć – koi rozkołatane nerwy, leczy depresję, relaksuje, uspokaja. Tak więc wchodzi do lasu smutas i wychodzi nie ten sam, a uradowany życiem. Skoro lasy tak są ważne, to może leśniczych należy traktować jak skarb narodowy, zupełnie tak jak Anglicy traktują słynnego przyrodnika Davida Attenborough?
[vc_facebook]
Po prostu zwierzynę można dokarmiać tam, gdzie jest jej miejsce, znaczy się tak daleko od miejsca naszego zamieszkania jak tylko jest to możliwe.
Jak zwykle komentarz rzeczowy a news po komputerowopolsku. A potem dzieci nie dostają ocen pozytywnych. No cóż. Wierszówka wypłacona.