Wigilia i Boże Narodzenie to najbardziej rodzinne święta, jakie mamy przyjemność obchodzić. Wszystkim nam towarzyszy radość i uśmiech podczas spotkań rodzinnych przy stole i zawsze pięknej choince. Specyficzna atmosfera, piękny wystrój przestrzeni publicznych, mnogość wszelkich imprez miejskich czy też jarmarków tworzy szczególny nastrój i atmosferę, która udziela się nam wszystkim.
Ciesząc się magią Świąt, Sylwestra czy Nowego Roku pamiętajmy o tych, dzięki którym czujemy się radośni i przede wszystkim bezpieczni. To wszelkie służby, które czuwają 24 godziny na dobę, aby nieść nam pomoc. To także transport, który dowozi nas na uroczyste spotkania rodzinne. Cała rzesza pracowników różnych zawodów, którzy także w tych dniach pracują dla nas. Są także tacy, którym w tym okresie niedane będzie wrócić do domu po 8-, 12- czy 24-godzinnym dyżurze do domu. Są też i tacy, którzy Święta spędzą w pracy, a do domu wrócą w lutym czy marcu. Do zupełnie innej rzeczywistości. Bo przecież wszyscy chcemy mieć świeży towar na półkach sklepowych po świętach czy zapasy materiałów do produkcji w fabrykach. Zazwyczaj nie zastanawiamy się nad tym, skąd pochodzi prąd w naszych domowych gniazdkach, oraz wszelkie towary potrzebne w fabrykach, czy na sklepowych półkach. Po prostu są. Nikt nie zastanawia się, że banan, mango, avocado czy kiwi u nas nie rośnie. Ważne, że jest na sklepowych półkach.
Dlatego spędzając święta w gronie rodzinnym, zawsze jestem myślami z moimi kolegami i koleżankami. Tymi, którzy są tysiące kilometrów od domu, często borykają się z ciężkimi warunkami pogodowymi na morzu. Czy to z tropikalnym upałem albo mroźnym i bardzo niespokojnym Północnym Atlantykiem, czy Pacyfikiem w tym czasie?
Święta na statku są specyficzne. Najgorsze co może się zdarzyć to święta w porcie, bo wtedy ich po prostu nie ma. Jest praca, czyli nadzór nad wyładunkiem i załadunkiem, wszelkie inspekcje, a także wymagane planowe przeglądy naszego serca, czyli silnika głównego. Szybki obiad w ograniczonym gronie, bo zawsze część załogi jest na swojej wachcie. Gdy jesteśmy w morzu, możemy celebrować Święta. Maszyna w nocy jest w trybie bezwachtowym i tylko nawigator i jego wachtowy musi być na swoim stanowisku pracy. Pracując w wielokulturowym środowisku, jest to ciekawe doświadczenie. Pomimo tej samej religii i wiary, Wigilia jest obchodzona zupełnie inaczej. Spotykamy się na kolacji. Nie ma opłatka i bezmięsnych potraw, bo to tylko polska tradycja. Musi być, w miarę naszych możliwości wytwornie. Królują potrawy mięsne, typowo azjatyckie „spring rolls”, owoce morza, ryby i ciasta. Dlatego że większość załogi to Azjaci z Filipin. Pierwszy dzień świąt, jak jest tylko możliwość, zawsze kończy się grillem i pieczonym prosięciem. Bo to według ich tradycji jest wykładnikiem statusu. Oni nie mają śniegu na Święta i nie znają sanek. Dlatego zamiast pasterki jest party na plaży.
Choć mamy choinkę na statku, dekoracje czy nawet staramy się przystroić naszą siłownię okrętową, jest to trudny i zazwyczaj ciężki okres na statku. To widać po zachowaniu załogi. Każdego z nas. Wszyscy jesteśmy myślami w domu. Chciałbyś zadzwonić, czy popisać — choć na czacie. Czasami ze względu na strefy czasowe musisz czekać do trzeciej rano, aby się pory zgadzały, bo często, gdy my mamy czas wolny, czy jest Wigilia… w naszych domach jeszcze, albo śpią już w najlepsze.
Morze uczy szacunku do wielu aspektów, zwłaszcza do sił natury. No, ale najważniejszym w naszym życiu jest rodzina. Bo musisz mieć swój port, do którego zawijasz.
Dlatego mam szacunek do moich kolegów i koleżanek, bo zrobią wszystko dla swoich najbliższych.
Spokojnych Świąt.
Artur Nowacki
