
Jeszcze rok temu prokurator twierdził z całą stanowczością, że Leszek J. uczestniczył w strasznej zbrodni. Dwanaście miesięcy później musiał się poddać i przyznać: Leszek J. nie zabił i nie zlecił morderstwa. Jest niewinny.
Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. Beata J., mieszkanka Hamburga i właścicielka gospodarstwa agroturystycznego, spędzała ubiegłoroczne wakacje w Polsce z córkami. Nie towarzyszył im mąż Beaty, Leszek, ponieważ para od jakiegoś czasu była w separacji. Beata i jej córki zniknęły, nie zabierając paszportów ani bagaży. Leszek poszukiwał ich za pośrednictwem policji, agencji detektywistycznej, polskiej i zagranicznej prasy, a nawet jasnowidzów. W poszukiwania zaangażował się Interpol, ale i to nie przyniosło żadnych rezultatów. Beata z dziećmi zapadła się jak kamień w wodę. – Nasz związek przeżywał kryzys – mówił wtedy Leszek. – Od roku byliśmy w separacji. Żona nie mogła się z tym pogodzić. Kiedy spotykałem się z dziećmi w weekendy i odwiedzałem je w tygodniu, żona bywała czasem przyjazna, a czasami dochodziło do ostrej wymiany zdań. Mimo że zostawiła paszporty, podejrzewam, że udało jej się wyjechać do USA, gdzie mieszka jej matka. Chce się na mnie zemścić, pozbawiając mnie kontaktów z dziećmi, które kocham.
Prawda okazała się inna. Na polu 200 metrów od gospodarstwa agroturystycznego, znaleziono zakopane ciała trzech osób. Po sekcji zwłok okazało się, że są to szczątki Beaty i jej dwóch córek – Laury (11 lat) i Bianki (13 lat). Jak ustaliła prokuratura, kobieta i jej córeczki zostały uduszone na terenie posesji. Najpierw zginęła matka, a potem dziewczynki. Były duszone paskiem i rękoma. Następnie zwłoki zostały przeniesione do dołu wykopanego 200 metrów od domu. Prokuratur rejonowy wydał wniosek o tymczasowe aresztowanie trzech podejrzanych o zbrodnię mężczyzn: Leszka – męża Beaty,
Rafała J. – pracownika gospodarstwa i Andrzeja K., lokatora. Choć Leszek nie przyznawał się do winy, miał alibi, bo kiedy doszło do zbrodni, był w Niemczach, prokurator twierdził, że są mocne dowody na jego udział w mordzie. Andrzej K. i Rafał J. składali sprzeczne zeznania co do przebiegu wydarzeń i zrzucali winę na męża i ojca ofiar. Początkowo twierdzili, że to on zaplanował morderstwo i uczestniczył w nim. Później, że umówił się z jednym z nich w restauracji i zaproponował 10 tys. złotych za morderstwo. O niewinności Leszka od początku byli przekonani jego rodzice i przyjaciółka Urszula, z którą był związany od dwóch lat. To dzięki temu, że słali do sądu dziesiątki pism i dostarczali dowody jego niewinności, Leszek po pół roku w końcu opuścił areszt. Bo dowodów świadczących za wersją Leszka J. już od początku było wiele.
W czasie, kiedy doszło do zbrodni, mężczyzna pracował w Hamburgu. Był w teatrze, spotkał się z przyjaciółmi. Tam też dokonał przelewu alimentów na konto żony. Kiedy jednak prokurator dostał niezbite dowody na nieobecność J. w Polsce, zmienił zarzut z bezpośredniego udziału w zbrodni na „sprawstwo kierownicze”. Na podstawie pomówień Rafała J. – kryminalisty, ze skłonnością do konfabulacji – oskarżył Leszka o zlecenie zabójstw. Motywem miała być polisa na życie jego żony. Tyle że zamordowana nigdy takiej polisy nie posiadała! Spędził pół roku w areszcie śledczym podejrzany o udział w zamordowaniu żony i dwóch córek. Policja, prokuratura, rodzina zamordowanej żony i niektóre media osądziły go i skazały już przed wyrokiem. Podobno były „żelazne dowody”.
Tymczasem sąd okręgowy, po zapoznaniu się z aktami, wytknął prokuraturze wiele błędów i podjął decyzję o zwolnieniu podejrzanego z aresztu. – Jak się dziś czuję? Czuję ulgę, że nie noszę już piętna mordercy, ale jak można się czuć, tracąc dzieci i czytając w prasie tytuły: „Ojciec udusił, ojciec zakopał” czy „Chcę dla niego kary śmierci”? Moje życie legło w gruzach – powiedział po ogłoszeniu wyroku.
Pitawal
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie