
Miejska Biblioteka Publiczna w Jaworznie zamknęła projekt „Książka – mocne wsparcie” ciekawym spotkaniem z psychiatrą prof. Bogdanem de Barbaro. Spotkanie odbyło się w środę 13 listopada. Wykład nosił tytuł „Pomagam – znam metody”.
Zbiegł się w czasie z premierą książki pt. „Swoją drogą…”, która jest rozmową rzeką Justyny Dąbrowskiej z prof. de Barbaro.
Prof. dr hab. n. med. Bogdan de Barbaro jest lekarzem psychiatrą, prof. zwyczajnym Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem rady naukowej Centrum Ochrony Dziecka, jest psychoterapeutą i superwizorem Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Ela Bigas: Z pewnością czytanie rozwija wyobraźnię, wrażliwość, poszerza horyzonty i słownictwo – to u dzieci. Mnie ciekawi to czy czytanie może oddalić demencję u seniorów i czy dobrze na nich wpływa?
Prof. Bogdan de Barbaro: Czytanie daje pewną energię mentalną, wymusza rozumowanie, wymusza ruch myśli, więc nie będzie ryzykowną teza, że lepiej żeby seniorzy czytali niż nie czytali. Także z punktu widzenia lęku czy ryzyka zespołu otępiennego.
Czyli powinni czytać.
Niech będzie, że tak.
Czy czytanie horrorów wedle pana profesora jest dobrym pomysłem i czy jest tak, że mózgi dzielą się na te, które lubią się bać i na te, które bać się nie lubią czyli horrory nie dla nich?
Najchętniej to bym powiedział, zgodnie z prawdą, że ja nie czytam horrorów. Nie wiem czy to dobrze czy to źle, ale nie przyciąga mnie to. Są ludzie, którzy czytają horrory po to, żeby się ekscytować, wprawia ich to w jakiś rodzaj poddanego kontroli niepokoju, taki, że można zamknąć książkę, albo przestać oglądać film.
Z punktu widzenia psychiatry czy jeżeli ktoś intensywnie się w tekst wczytuje to może to być dla jego psychiki niebezpieczne?
Nie miałem pacjenta, który by się dezintegrował z powodu czytania horrorów, ale na pewno nie jest tak, żebym komukolwiek zalecał czytanie horrorów.
Czy ludzie nie lubią czytać ponieważ ich mózgi lubią się rozleniwiać? Dlaczego ludzie nie czytają?
Dlatego, że dzisiaj żyjemy w cyberświecie chętniej, cyberświat jest łatwiejszy, nie wymaga wysiłku.
Nie czytamy dlatego, że nie lubimy składać literek?
Dlatego, że nie musimy uruchamiać ruchu własnych myśli. Obraz nas uruchamia i my jesteśmy poza wyobrażeniem sobie, np. jak czytam, to sobie wyobrażam co czytam, to jest dodatkowy ruch myśli, a jak widzę coś co się samo rusza i jeszcze coś śpiewa to mój rozum się rozleniwia.
Czy istnieje taka książka, która zawsze wprowadza Pana w dobry nastrój i dlatego do niej Pan powraca? Czy książka jest dobrym remedium na jesienne smutaski?
Ja lubię czytać poezję i poezja mnie jakoś tak unosi i wyjmuje ze smutasków, jak pani to nazywa. Dodałbym, że umiarkowany poziom obniżonego nastroju nie musi być czymś niebezpiecznym. Jeżeli to będzie refleksja, jeżeli to będzie taki rodzaj namysłu nad światem, w końcu świat nie zasługuje na euforię, więc tego rodzaju stan nie musi być czymś złym. Natomiast całkiem się zgadzam z wersją, że zaglądanie w cudze myśli zapisane, np. na papierze, np. w książce, może być interesujące, intrygujące, może uruchamiać naszą wyobraźnię, nasze poszukiwanie sensu, nasze pytania fundamentalne, filozoficzne albo etyczne, więc jeśli by mnie pani pytała czy da się żyć bez książek to nie sądzę.
Co ciekawego będzie wynikało z wykładu „Pomagam – znam metody”?
Powiedziałbym tak, że to co chcę dzisiaj (13 listopada) opowiedzieć to właściwie opiera się na tym, co jest moim doświadczeniem psychiatry i psychoterapeuty, terapeuty rodzinnego, doświadczeniem obywatela. W każdym z nas jest wiele „ja”. Jesteśmy jedni i to jest znak zdrowia, ale jest wiele wersji „ja” uruchamianych w danym momencie przez daną sytuację. Ogólnie rzecz biorąc chcę opowiedzieć o tym, co płynie z mojej praktyki, a jest tego pół wieku, więc to jest moje główne doświadczenie, główna wiedza, główna wrażliwość.
Co wymyślił Pan profesor wczoraj, nad czym się Pan zamyślił?
Słuchając e-booka przychodziły mi myśli na temat tego, że nigdy nie wiadomo, co jest moją myślą a co jest tylko taką iskrą, albo czymś, co wynika z tego co przed chwilą z cudzych myśli do mnie dotarło. Ten podział na własne i niewłasne jest trudny. Teraz słucham takiej książki byłego dyplomaty w Rosji i nie wiem, czy to jest wymyślenie, ten narastający smutek graniczący z przerażeniem na temat tego, co to jest obywatel rosyjski.
Bardzo dziękuję za rozmowę Ela Bigas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie