Rowerem przez Australię z Ryszardem Karkoszem. Dzień 18 z 89

Ryszard Karkosz, zapalony rowerzysta z Jaworzna, wybrał się wraz z innymi fanami dwóch kółek do Australii. W 89 dni chcą razem pokonać całe wschodnie wybrzeże i część południowego Australii. Łącznie mają ponad 8 tysięcy kilometrów do przejechania. My z kolei będziemy publikować relacje pana Ryszarda z poszczególnych etapów podróży.
Poniżej relacja Ryszarda Karkosza z 18. dnia podróży - liczącej 139 km trasy Carmilla-Marlborough.

To nie był nasz dobry dzień na wyprawie. Całodzienna jazda w upale, całkowicie niezabudowany teren, seria awarii, niegościnny kemping i wreszcie "głośny" nocleg na stacji benzynowej miały miejsce tego dnia.

W Australii znane jest zjawisko rzeki epizodycznej lub chwilowej. Tu nazywanej creek. To ciek płynący nieregularnie, co pewien czas, po ulewnych deszczach. Codziennie mamy do czynienia z tym zjawiskiem, przejeżdżając przez dziesiątki mostów nad wyschniętymi korytami rzek.

Wczesny poranek był pochmurny i mglisty. Nic nie zapowiadało późniejszych upałów. Zaraz na początku pękły dwie szprychy w kole roweru Marka. Jedną udało się wymienić. Kolejny podobny przypadek nieco dalej spotkał Mieczysława, której "strzeliła" jedna szprycha. I jakby tego było mało, tuż przed końcem dnia gumę "złapał" znowu Marek.

Wydawało się, że limit pecha został tego dnia już wyczerpany. Ale gdzie tam. Było już ciemno, gdy zaczęliśmy rozbijać namioty na kempingu, gdzie stało kilka kamperów. Przy wjeździe żadnej info, że to kemping odpłatny. Po niedługim czasie zjawił się pan, który kategorycznie nakazał opuszczenie obiektu. Chcieliśmy uregulować należność, ale nie chciał z nami rozmawiać i nawet straszył nas policją.

Niewiele dalej znaleźliśmy miejsce na nocleg przy stacji benzynowej Puma. Było WC, prąd, ławki i stoły pod zadaszeniem, ale dość głośno. Całą noc pracował jakiś agregator.
Jutro (19.9, poniedziałek) jedziemy do dużego miasta portowego, ale nad rzeką - Rockhampton.

[vc_facebook]