Pasternak zwyczajny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym ósmym epizodzie poznamy pasternak zwyczajny – Pastinaca sativa z rodziny selerowatych – Apiaceae.

Bohater tego filmu występuje w trzech podgatunkach. Z nich najważniejszy jako warzywo jest podgatunek Pastinaca sativa subsp. sativa. Dzikus, który pojawia się w tym filmie to Pastinaca sativa subsp. sylvestris.

Roślina jest rodzima dla flory Europy i części Azji obejmującej Turcję, Kaukaz i Syberię Zachodnią. I tak, jak to się stało z wieloma bohaterami tego cyklu, został rozwleczony po świecie jako gatunek inwazyjny. Jeśli chodzi o florę Polski, zdania są podzielone. Od gatunku rodzimego o statusie archeofitu po gatunek inwazyjny, czyli kenofit.

Roślina jest użytkowana jako warzywo od starożytności. Trudno w krótkim filmie podawać pełen katalog możliwości z tej kategorii. Przepisy znajdziecie bez trudu.

To także niezłe ziółko. I tutaj ograniczę się tylko do kilku przykładów. Przede wszystkim sprawdza się w roli leku poprawiającego apetyt oraz moczopędnego. Ponadto stosuje się go do leczenia bielactwa, łysienia plackowatego. Bywa stosowany w stenokardii i wielu innych chorobach serca, ale tutaj byłbym sceptyczny wobec samoleczenia.

Ponadto to znakomity gatunek miododajny, dlatego pojawia się jako składnik kwietnych łąk.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Pieprzycznik przydrożny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym siódmym epizodzie poznamy pieprzycznika przydrożnego – Cardaria draba z rodziny kapustowatych – Brassicaceae.

Inne polskie nazwy naszego bohatera to pieprzycznik wiosnówkowy lub pieprzyca strzałkowata. Druga łacińska nazwa to Lepidium draba.

Ta roślina jest naprawdę godna swojej polskiej nazwy, ponieważ najczęściej w zasięgu naszych mediów spotykamy się na przydrożach. W tym wypadku ograniczyłem się do miejsc w Chrzanowie. W Polsce występuje na wielu rozproszonych stanowiskach. Najmniej jest go w północno-wschodniej części.

Pokazuję ten gatunek od chwili kiedy wiosną wyszedł z ziemi poprzez fazę pączków, pełnię kwitnienia. Wówczas może być użyteczny. Generalnie jest u nas gatunkiem obcego pochodzenia. Ma status kenofitu, którego ojczyzną jest Europa południowo-wschodnia i Azja południowo-zachodnia. Towarzyszy nam od 1837 roku.

Roślina ma pewne zastosowanie w kuchni. Świeże liście młodych roślin można dodawać do sałatek. Podziemne rozłogi dodane do twarogu zaostrzają jego smak. O tym, że można jadać młode pędy i liście pisze również Łukasz Łuczaj. Osobiście nie sprawdzałem, zważywszy na miejsca wyrastania naszego bohatera.

W końcu rośliny zaczynają owocować. Wówczas warto zebrać trochę nasion. Mogą zastąpić pieprz.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

vc_facebook]

Lniczka mała

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym szóstym epizodzie poznamy lniczkę małą – Chaenorhinum minus z rodziny babkowatych.

Kiedyśmy się spotkali dość dawno temu nasza bohaterka, nosiła nazwę lnica mała – Linaria minor i należała do rodziny trędownikowatych – Scrophulariaceae.

Z tym gatunkiem w zasięgu naszych mediów spotykam się dość rzadko. Rośliny pokazywane w tym filmie spotkałem na poboczu remontowanej linii kolejowej w okolicy ulicy Krakowskiej w Chrzanowie.

Zasadniczo z natury występuje w Europie, Ameryce Północnej oraz w Azji. I jak to z wieloma gatunkami bywa, zawleczono ją nawet na antypody.

Generalnie jest jednorocznym drobiazgiem. Aby podziwiać jej delikatną urodę, należy bardzo zniżyć się do jej poziomu. Więcej uroczych fragmentów dostrzeżemy dopiero w makrofotografii. Szczególną uwagę należy zwrócić na grzbieciste, biało różowe lub biało fioletowe kwiaty opatrzone ostrogą.

Pierwotnie zajmowała kamieńce nadrzeczne, skały, piargi, żwirowiska. Kamieniste pobocza linii kolejowych oraz szczeliny murów to dla niej siedliska zastępcze. Wybierając ten gatunek, miałem nadzieję znaleźć coś, co jest nam raczej niepotrzebne. Jedno jest pewne. To roślina trująca.

I na zakończenie nieco zmodyfikowana tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. Lniczka mała jest naszym zielonym sąsiadem, chwilowo bezużytecznym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wiedzieć, jak się nazywa i gdzie pomieszkuje. A poza tym, kto wie, może jednak okaże się kiedyś do czegoś pomocna. A może badania w tym kierunku już trwają.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Jasieniec piaskowy

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym piątym epizodzie poznamy jasieńca piaskowego – Jasione montana z rodziny dzwonkowatych-Campanulaceae.

W tym filmie pokazuję rośliny spotkane w Jaworznie Jeleniu, Mysłowicach Dziećkowicach oraz Sosnowcu Jęzorze. Bohater naszego filmu nie ma nic przeciwko glebom ubogim, nasłonecznionym. Pojawia się w murawach na piaskach oraz w suchych borach sosnowych. Jest rośliną wieloletnią. Zimę przetrzymują paczki ulokowane na poziomie gruntu. Znaczy się, jest hemikryptofitem.

Poza tym jest gatunkiem wskaźnikowym dla gleb bezwapiennych, chociaż, kiedy jest uprawiany, nie ma nic przeciwko niewielkiej domieszce dolomitu. Znaczy się, możecie go mieć w ogrodzie.

Ze swojego ukraińskiego kompendium dowiedziałem się, że jest tamże rośliną użyteczną. Sprawdza się jako roślina paszowa, ale tylko w sianie. Inne badania wykazały, że ten gatunek ma działanie hemostatyczne, znaczy się, jest ziołem z kategorii do rany, przyłóż.

Ponadto w medycynie ludowej wykorzystywano go w formie odwaru przy migrenie, omdleniach, bezsenności, zadyszce. Do tego dochodzi działanie moczopędne i przeciwbólowe.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ślęzawa trójdzielna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym czwartym epizodzie poznamy ślęzawę trójdzielną z rodziny ślazowatych – Malvaceae. Inna polska nazwa to ślęzawa trójwrębna. Po łacinie Malope trifida.

Bohaterkę tego filmu uwieczniłem w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Przez wiele lat uprawiałem ją u siebie w Chrzanowie. Nasiona są dostępne w handlu.

Nasza bohaterka uwielbia stanowiska słoneczne lub częściowo ocienione. Gleba powinna być żyzna, przepuszczalna. Najpiękniej prezentuje się, gdy tworzy na rabacie barwną plamę.

Roślina jest rodzima dla flory zachodnich wybrzeży Morza Śródziemnego. Na pewno na dziko spotkamy ją w Portugalii, Hiszpanii i w Maroko. Od 1808 roku jest uprawiana w Hiszpanii.

Nasza bohaterka ma niewiele szkodników. Wspomina się o ślimakach nagich. Jest jeszcze wzmianka o rdzy – Puccinia malvacearum, ale osobiście nie stwierdziłem jej na niej także tam, gdzie w związku ze wzajemnym sąsiedztwem inne gatunki tej rodziny były silnie porażone.

Wiele roślin z rodziny ślazowatych to niezłe ziółka przydatne w kuchni miłośników zielonej dziczyzny. Dlatego obecnie trwają badania nad wykorzystaniem bohaterki tego filmu w medycynie. Jest już przydatna w kuchni. Dlatego na zakończenie pojawi się tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Trojeść antylska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym trzecim epizodzie poznamy trojeść antylską – Asclepias curassavica z rodziny toinowatych – Apocynaceae.

Ta ładna bylina jest także upowszechniana pod polską nazwą trojeść kurakaońska. Jej szczególną ozdobą są pomarańczowo-czerwone kwiaty. Z tego powodu w swojej ojczyźnie zwie się ją zwyczajowo blood flower.

Osobiście znamy się tylko z Miejskiego Ogrodu Botanicznego w Zabrzu. Zasadniczo jest w warunkach naszego klimatu rośliną jednoroczną. Uprawiałem ją u siebie w Chrzanowie, ale nie przezimowała, chociaż kto wie, jakby to wyglądało w cieplejszych rejonach Polski.

W swojej tropikalnej amerykańskiej ojczyźnie kwitnie nieprzerwanie. U nas tylko od czerwca do pierwszych przymrozków. Sprawdza się jednak jako roślina doniczkowa i wówczas całoroczna ozdoba niewykluczona. Nasiona są dostępne w Polsce. Tylko wtedy stanie się waszym zielonym, ale bez przesady sąsiadem.

W swojej amerykańskiej ojczyźnie jest ważnym elementem cyklu rozwojowego słynnego motyla monarchy. Jej upowszechnienie poza obszarem naturalnego występowania spowodowało spore zamieszanie w cyklu rozwojowym tego owada i jego obyczajach migracyjnych. Póki co to nie jest polski problem.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Muchomor plamisty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby. W siedemdziesiątym drugim epizodzie poznamy muchomora plamistego – Amanita pantherina.

Jest on stosunkowo łatwy do rozpoznania po jasnobrązowym kapeluszu upstrzonym białymi kropkami. Te czasami mogą zostać zmyte po długotrwałych deszczach. Skrajne przypadki pokazuję na przykładzie podsuszonych owocników z ulicy Promiennej w Jaworznie oraz okolicy Centrum Handlowego w Sosnowcu Jęzorze.

Więcej informacji przekazuję na tle owocników widzianych w takim sobie borze przy północnym brzegu zalewu Dziećkowickiego zwanego też patriotycznie Jeziorem Imielińskim. Było ich tam sporo w różnych stadiach rozwoju. Najbardziej w oczy rzucają się rozmaite odcienie brązowej barwy kapelusza. Ten jest na brzegu prążkowany. Pod spodem znajdują się gęste białe blaszki. Potem mamy biały trzon z pierścieniem przypominającym sukienkę. W końcu mamy bulwiastą nasadę, nad którą znajdują się resztki osłony przypominające wywiniętą skarpetę.

Nasz bohater ma specyficzny mdły zapach, ale łagodny smak, który może zmylić zachłannych grzybiarzy. Kolejną zmyłką są ślady żerowania ślimaków oraz to, co elegancko zwiemy bogatym życiem wewnętrznym. Warto wiedzieć, że nie tylko w tym przypadku zwierzęta wrażliwe na toksyny grzybowe dawno wymarły lub w jakiś sposób nauczyły się, które z darów natury należy omijać.

Grzyb wywołuje zatrucia o bardzo gwałtownym przebiegu. Jeśli pomoc nie nadejdzie na czas, zgon jest pewien. W jednym z czeskich atlasów do oznaczania grzybów, który nabyłem w końcu ubiegłego wieku, podawano, że w przypadku spożycia tego gatunku statystycznie rzecz biorąc do trzech godzin po posiłku, pojawiają się wymioty oraz biegunka. W godzinę po wymiotach rozpoczyna się stężenie pośmiertne. Znaczy się, czasu na ratunek jest mało. Tym niemniej pomoc medyczną należy wezwać.

W międzyczasie przeżywamy szał panterynowy. To pobudzenie kojarzone z upojeniem alkoholowym to halucynacje na przemiennie radosne i szalone. Potem idą drgawki, zaburzenia wzroku, senność i utrata przytomności kończąca się śmiercią. Gra skończona.

Jak się rzekło, nasz bohater jest grzybem silnie trującym. Tym niemniej szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. Już wieszcz Adam Mickiewicz pisał, że grzyby nieprzydatne ludziom nie są bez pożytku. Wszak one zwierza pasą i gajów są okrasą. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona. To jeden z tych wyjątków.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Świerzbnica polna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym pierwszym epizodzie poznamy świerzbnicę polną – Knautia arvensis.

U zarania mojej przygody z botaniką zaliczano ją do rodziny szczeciowatych. Teraz czasami pojawia się w rodzinie przewiertniowatych. Cóż nie tylko w tym aspekcie systematyka zmienną jest, szczególnie po tym, jak po tradycyjnych sposobach klasyfikacji przejechali się „kladowcy”.

Roślina jest pospolita na obszarze całej Polski. Przede wszystkim spotkamy ją na łąkach świeżych, murawach kserotermicznych oraz w prześwietlonych partiach lasów. Pojawia się w miastach na niekoszonych trawnikach. Zapewne trafia się w mieszankach do tworzenia łąk kwietnych. Od pewnego czasu znacznie większa liczebność stanowisk oraz osobników na stanowiskach. To bylina, której pączki zimują na poziomie gruntu. Znaczy się, jest hemikryptofitem. Jest bardzo zmienna, co widać na załączonych obrazkach.

Teraz przyglądając się jej kwiatom tworzącym półkuliste koszyczki, wysłuchajmy kilku najważniejszych informacji w tle. Po pierwsze w odróżnieniu od gatunków z rodziny astrowatych tutaj są one zbudowane z czterech płatków korony. Jest także zachowany kieliszek zbudowany z czterech ząbków. Ponadto jest na nim 8 szczeciniastych ości. Nasza bohaterka jest znakomitą rośliną miododajną.

Ponadto jest niezłym, ale słabo zbadanym ziółkiem. Zarówno ziele, jak i korzeń zawierają saponiny, alkaloidy, kwas kawowy oraz garbniki. Głównie była stosowana w medycynie ludowej. Ze swojego ukraińskiego kompendium dowiedziałem się, że na naszym „bliskim wschodzie” stosowano ją do leczenia szeregu chorób skórnych. Wśród nich pojawiają się wysypki, świerzb, alergie. Inne choroby leczone tym gatunkiem to gruźlica płuc, kaszel, angina, zapalenie pęcherza moczowego. Proszkiem z ziela usiłowano tępić pchły.

Obecnie to gatunek niszowy. Jest jednak polecany przez wiele razy przywoływanego w tym cyklu dr Henryka Różańskiego. Zatem na zakończenie pojawi się tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Poziomkówka indyjska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym epizodzie poznamy poziomkówkę indyjską – Potentilla indica z rodziny różowatych-Rosaceae.

Do niedawna nasza bohaterka nosiła łacińską nazwę Dueschnea indica. Ostatnie szczegółowe badania wykazały, że dość blisko jej do rodzaju poziomka – Fragaria a wraz z nim trafiła do rodzaju pięciornik, co skutkuje jej aktualną łacińską nazwą.

Kiedy roślina nie kwitnie łatwo ją pomylić z poziomką jako taką. Listki trójlistkowych liści są bardziej wydłużone z obu stron pokryte włoskami. Zdradzają ją żółte kwiaty o działkach kielicha dłuższych od płatków korony.

Nasza bohaterka jest rodzima dla flory Azji. Jest nią jej południowa i południowo-wschodnia część. To obszar na wschód od górskich terenów Afganistanu po Japonię. Nie tylko do Europy trafiła jako dobrze zadarniająca bylina ozdobna. Jest w tym tak dobra, że stała się gatunkiem inwazyjnym.

Najchętniej zajmuje trawniki w ogrodach i parkach. Niczym piąta kolumna może pojawić się w uprawach poziomek. Bywa widywana na przydrożach. Jeszcze jest dość rzadka w siedliskach półnaturalnych i zaburzonych naturalnych lasach łęgowych.

W tym filmie pokazuję, jak to robi w Katowicach w Dolinie Ślepiotki w rejonie ulicy Jankego. Będąc w Warszawie, widziałem ją w rezerwacie Lasek Bielański. To bylina rozrastająca się za pomocą rozłogów. Zasadniczo warunki siedliskowe jej nie przeszkadzają. Co najwyżej słabiej kwitnie i słabiej owocuje, ale trwa w swojej zielonej masie tłamszącej inne gatunki.

Większe płaty tego gatunku obserwuję w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Tutaj występuje w rozproszeniu w kilku miejscach, ale daleko jej do zdominowania tej placówki. Warto w tym miejscu wspomnieć o owocach. Są one jaskrawe, czerwone. Uchodzą one za suche, niesmaczne. Generalnie szału nie ma, ale jeść można, ponieważ nie są one trujące. Sprawdzone osobiście.

I na zakończenie apel dla miłośników gatunków obcego pochodzenia. Cokolwiek sadzisz w ogrodzie, czyń roztropnie i patrz końca, abyś nie stracił nad tym kontroli. Często startują one, znajdując się w roli wyrzutków z ogrodów. Gatunków inwazyjnych mamy już sporo. Na szczęście w nieszczęściu niektóre z nich to niezłe ziółka.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Bukwica lekarska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym dziewiątym epizodzie poznamy niezłe ziółko, znaczy się bukwicę lekarską – Betonica officinalis z rodziny jasnotowatych-Lamiaceae.

Zanim przejdziemy do meritum czas na zarys taksonomii. To na tle okazów znad Przemszy w Jeleniu. Nasza bohaterka czasami występuje pod nazwą Stachys officinalis, ale wiele wskazuje na to, że pierwsza podana nazwa jest bardziej prawidłowa. Inne polskie nazwy gatunku to bukwica zwyczajna lub czyściec lekarski.

Na tle okazów ze stanowiska w Jeleniu Łęgu opowiem co nieco o miejscu występowania. Gatunek uchodzi za średnio pospolity. Często pojawia się na łąkach zmienno-wilgotnych. Dla kontrastu pojawia się również w murawach kserotermicznych. Bywa spotykany w widnych lasach oraz zaroślach. Nadaje się do uprawy w ogrodach. Warto ją wprowadzić, bo przywabia rozmaitych zapylaczy. Nasza bohaterka z natury jest byliną, której pączki zimują na poziomie gruntu. Takie rośliny to hemikryptofity.

Na tle roślin widzianych w Ciężkowicach oraz Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu przytoczę niektóre z jej rozlicznych właściwości leczniczych. W świetle pewnego starożytnego powiedzenia – sprzedaj tunikę, kup betonikę – jest to niemalże panaceum. A może chodziło tylko o to, że między innymi odstraszała złe duchy.

Jako surowiec leczniczy należy pozyskiwać ziele w początkowym okresie kwitnienia. Obecnie jako lek znajduje przede wszystkim zastosowanie jako lek przeciwbiegunkowy oraz ściągający. Generalnie wspomaga w ogólności układ pokarmowy. Druga grupa działań dotyczy nieżytów układu oddechowego oraz jamy ustnej i gardła. Zewnętrznie działa dezynfekująco. Czasami, jeśli jeszcze posiadamy wannę, dobrze jest zrobić sobie kąpiel z jej dodatkiem. To znakomity sposób na odkażenie skóry oraz jej regenerację.

I na zakończenie tradycyjna mantra, jakże uzasadniona w świetle tego, co powiedziałem uprzednio. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]