Na jaworznickim rynku znów widać koparki, które wyciągają piach i glinę. Robotnicy wykopali ziemię spod naszego starego jawora i zastępują ją nową, lepszą, żeby kolejne drzewo mogło się przyjąć. Teraz, gdy dół jest otwarty, wielu mieszkańców mówi wprost: jawor miał małe szanse na przeżycie w tej betonowej donicy. Przez lata słyszeliśmy, że wszystko jest dobrze, a dziś wychodzi, że jednak nie było.
Rynek i problemy – mieszkańcy pamiętają kolejne wpadki
Rynek Od.nowa… to hasło brzmi coraz bardziej pechowo. W ostatnich latach wymieniano już nawet kostkę, bo poprzednia z elementami piaskowca zwyczajnie się rozsypała. Telebim miał pokazywać ważne rzeczy – nie działał. Głośniki miały grać podczas miejskich wydarzeń – też zawiodły. Jak mówią mieszkańcy, tylko kilka razy leciał z nich śpiew ptaków, gdy włączał je Tomasz Tosza – wizjoner naszego miejskiego salonu.
Teraz dochodzi do tego kolejne zamieszanie – jawora zastąpi ambrowiec amerykański. W internecie już pojawiły się żarty, że miasto powinno zmienić nazwę na… „Ambrorzno”.
– „Daliśmy się zrobić w konia. Latami mówiono nam, że jawor rośnie dobrze. A teraz? Znowu kopią, znowu poprawiają. I znowu my zapłacimy” – mówi pan Marek, który codziennie przechodzi przez rynek do pracy.
– „Ambrowiec pewnie będzie ładny, ale to taki pomnik naszych miejskich absurdów. Jawor ktoś posadził, ale nikt nie pomyślał, że nie urośnie w donicy z betonu” – dodaje pani Elżbieta.
Ludzie chcą wiedzieć jedno: ile będzie kosztowała ta wymiana drzewa? Bo ostatecznie – za wszystko płacą mieszkańcy. Te pytania zadajemy do MZDiM i miasta.
Mieszkańcy mówią też jasno: rynek to trudne miejsce do prowadzenia firmy. Ostatnio zamknęła się kolejna restauracja, a kultowe kawiarenki – jak „Maleńka” – straciły swój dawny urok.
– „Rynek miał być salonem miasta. A dziś wygląda jak pokój, w którym wciąż coś się psuje i trzeba to naprawiać” – uważa pan Konrad. - Wszystko pada, a z orku na rok mamy coraz to głupsze pomysły – dodaje.
Wielu mówi też o dużych donicach, które stoją na placu. Teoretycznie tańsze niż pomnik Chrobrego, dodają trochę uroku, ale teraz – wysuszone i puste – bardziej przypominają porzucone garnki niż ozdobę miasta. Czy znajdujące się w nich drzewa podziela los jawora?
Nastroje podgrzewa też kolejna sprawa: pomnik Bolesława Chrobrego. Prezydent Paweł Silbert mówi, że to „rzeźba”, ale według definicji to jednak pomnik. Podczas wystąpienia pod pomnikiem mieszkańcy byli już tak zakręcenie, że sami nie widzą czy to rzeźba czy pomnik.
Jan Chrapek złożył zawiadomienie do nadzoru budowlanego. Mieszkańcy pytają pół żartem, pół serio:
– „Czy u nas wystarczy, że prezydent powie, że coś jest inaczej i definicje przestają działać?”
Jeśli nadzór uzna, że to jednak pomnik bez wymaganych zgód, może się okazać, że trzeba będzie go… rozebrać i postawić od nowa.
Zapewne to nie koniec jaworznickch absurdów, a już jutro, 14 listopada na rynku stanie nowy Ambrowiec! Trzymamy kciuki, za jego losy.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Każdy dzień jest dobry by ponarzekać na Silberta. Gdyby rządził tuz intelektu Kirker to jawor by nie uschnął.