Reklama

LEON

AWAP
23/02/2010 15:27
Pies ma swoje zwyczaje i upodobania, kto ma ten wie. Jednym z rozrywek psa jest uciekanie. Nie dotyczy to wszystkich psów, ale na pewno wielu. Podczas okresu, kiedy suki mają cieczkę widać watahy snujących się samców poszukujących oblubienic. Często z takich wypraw psy już nigdy nie wracają. To szwendanie się po okolicy mają wpisane w naturę i nie ma siły by nad tym zapanować.

Nie zawsze daje się upilnować psa, a psi nos jest w stanie wyczuć sukę na duża odległość. Pies nie tylko ucieka z tego powodu, przyczyną może być wybuch petardy czy nawet przejeżdżający samochód. Co potem dzieje się z naszym podopiecznym wie tylko on. Często wracają, bywa i tak że pies znika. Zaczyna się szukanie, ale nie jest to prosta sprawa. Pies nie ma dokumentów jak człowiek, chyba że ma elektroniczny znacznik. Wtedy, jeżeli trafi w ręce Straży Miejskiej, lub uczciwych ludzi jest duża szansa, by wrócił do domu.
Znam pewną historie, która rozegrała się w trzech miastach.
Labrador imieniem Leon urwał się z domu w Wodzisławiu na eskapadę, został złapany przez tamtejszych strażników i pomimo tego, że jego znikniecie zostało tam zgłoszone, pies został odstawiony do schroniska w Mysłowicach.

Właściciele niestety nie zostali o tym powiadomieni, a do głowy im nie wpadło, by w odległych Mysłowicach szukać swego psa. Po dwóch tygodniach pies, jako że jest rasy poszukiwanej znalazł nowych właścicieli prawdopodobnie w Jaworznie. Pisze prawdopodobnie, bo schronisko nie udzieliło dokładnych informacji właścicielom zasłaniając się ochroną danych. Mają do tego prawo.


Sprawa wydawała by się beznadziejna, bo pies nie miał elektronicznego identyfikatora i był przyjęty do schroniska jako wielorasowy. Można się tylko domyślać dlaczego cała sprawa nabrała takiego biegu i dlaczego nie można dowiedzieć się nic o nowych właścicielach. Kiedy nie wiadomo o co chodzi – chodzi zawsze o pieniądze. Finał sprawy będzie miał miejsce w sądzie, ponieważ właściciel Leona wniósł tam sprawę, a według prawa jest właścicielem zguby przez dwa lata od czasu jego zaginięcia. Przygnębiające jest to, że poszukiwania trwają już od września, nie bez znaczenia jest też to jak będą się czuli nowi opiekunowie. Zdążyli się już przyzwyczaić do sympatycznego labradora, a prawdopodobnie będą musieli się z nim rozstać. Nie ma w tym ich winy, wina leży po stronie Straży Miejskiej w Wodzisławiu i prawnego właściciela, który nie dopilnował psa i nie zabezpieczył go elektronicznie. Ucierpi na tym najbardziej pies i jego nowi właściciele.

To wyjątkowa sprawa, ale na takich przypadkach widać jaki może powstać problem z psem, nie tylko dla tego któremu uciekł, ale i dla tego, który go przygarnął. Pisałem już nie raz, że pies to nie tylko radość, ale i obowiązek, który bierzemy na siebie.
W komentarzach do tego co pisze przeczytałem że straszę pisząc np. o „niebezpiecznych” rasach. Nigdy nie miałem zamiaru nikogo straszyć, chcę tylko pokazać problemy jakie niesie za sobą posiadanie psa. Pisząc o tych wszystkich sprawach mam nadzieje że pomogę właścicielom psów, a także tym którzy noszą się z zamiarem przyjęcia psa pod swój dach. Chciałbym by psy nie były postrzegane jako źródło zanieczyszczeń miasta, a ich właściciele jako flejtuchy. Mam nadzieje, że choć w małym stopniu zmienię ludzi, bo psów zmieniać- choćbym nawet mógł- nie mam zamiaru.

Szumarek


UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do