
Nie jest tajemnicą, że dokarmianie dolistne mikroelementami to optymalny sposób na dostarczenie roślinie pierwiastków pokroju miedzi, żelaza, cynku czy boru. Ich przyswajalność jest w tym przypadku o wiele wyższa, niż wtedy, gdy chcemy dostarczyć naszym uprawom mikroelementów w tradycyjny sposób, poprzez nawożenie doglebowe.
Nawożenie dolistne warto jednak przeprowadzić nie tylko w sytuacji, gdy zależy nam na dostarczeniu roślinom mikroelementów. Jeżeli stwierdzimy, że młode rośliny mogą potrzebować dodatkowej dawki makroelementów, dokarmianie dolistne jest świetnym sposobem na uzupełnienie tego rodzaju niedoborów.
Dostarczenie makroelementów roślinom w formie nawozu dolistnego warto rozważyć w kilku sytuacjach:
Decydując się na dokarmianie dolistne makroelementami warto pamiętać, że jest to mimo wszystko zabieg uzupełniający. Takie pierwiastki, jak azot, fosfor, potas, magnez, siarka czy wapń powinny być pobierane przez roślinę przede wszystkim przez system korzeniowy z gleby.
Owszem, jeżeli nie ma innej możliwości, wówczas dokarmianie dolistne jest nie tylko wskazane, ale wręcz wymagane. Jednak słabo ukorzenionej roślinie, znajdującej się w glebie wyjałowionej, kwaśnej i ubogiej w składniki odżywcze, nawet najlepszy nawóz dolistny może nie pomóc.
Do niedawna nawożenie dolistne uznawane było głównie za zabieg interwencyjny. Obecnie się to zmieniło – dokarmianie dolistne zbóż traktowane jest na równi z nawożeniem przedsiewnym czy uprawkami przedsiewnymi. Innymi słowy jest to zabieg wręcz obowiązkowy, który zastosowany jesienią lub wiosną na młode rośliny, dostarczy im koniecznych składników odżywczych, zapewniając przy tym równomierny rozwój i chroniąc przed chorobami.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie