Reklama

Oczywista Nieoczywistość - Strachy na Lachy?

Jaw.pl - Jaworznicki Portal Społecznościowy
04/06/2023 09:00
To naprawdę dziwna historia. Tym dziwniejsza, że prawdziwa. Miała miejsce wiele dziesiątków lat temu. Nad rzeką Kozi Bród, która dziś stanowi ledwie widoczny potok, wysychający w okresach susz stał stary młyn. Stoi tam zresztą do dziś. Bodaj jedyny tak dobrze zachowany w całej okolicy. Na zewnątrz po trochu przypomina ruderę, w rzeczy samej jednak jest osobliwą perełką w obrębie gatunku, będąc unikatem w swojej mikroskali.

Młyn w tym miejscu stał najprawdopodobniej od trzynastego stulecia, natomiast obecny obiekt pochodzi ponoć z przełomu XVIII i XIX wieku. Zachował do dnia dzisiejszego swoje oryginalne wyposażenie. Jedynie po wielkim drewnianym kole nie ma już śladu. Niewiele lat po wojnie miała tam miejsce dość dziwna i zdumiewająca historia. Działo się to w letnią, późną noc. Ówczesny gospodarz niemal całą nockę pracował w mozole, poddając młynarskiej obróbce nadmiar zbóż zwożonych z okolicy na drewnianych furach. Był sam. Wszystko szło jakby nigdy nic, woda na zewnątrz płynęła wartko, ochlapując kanał młynówki, pobliski las szumiał delikatnie, a napęd młyński terkotał miarowo. Stukot, tukot. Nagle jednak, zupełnie niespodziewanie wicher zerwał się dość gwałtownie, po czym elektryczne żarówki, zarówno ta na „parterze” jak i na piętrze zaczęły migotać. Niemal natychmiast po tym zgasły. Na gospodarzu nie zrobiło to większego wrażenia. Elektryka to elektryka. Tak samo zawodna jak i wygodna. Wziął do ręki dużą świecę i zapalił ją po kilku chwilach. Nikłe światło rozproszyło i ożywiło mdły mrok. Wszystko wokół trzęsło się i drgało nadal od wirujących napędów. Gospodarz postawił świece na parapecie po czym wyciągnął specjalnym kołowrotem kolejny wór żyta na górę. Zaraz potem pochwycił świecę i poszedł w kierunku schodów.

[caption id="attachment_289947" align="aligncenter" width="701"] Lokalizacja starego młyna (zaznaczono kolorem żółtym)- (mapire.eu)[/caption]

Dziś schody te są niezbyt stabilne, trochę rozklekotane, a na ich stopniach wyraźnie widoczne są dosyć głębokie wklęśnięcia od ludzkich stóp, które odcinek ten przemierzały zapewne wiele tysięcy razy. To trochę taki pomnik ludzkiej obecności i mozołu. Nagle wszystko jakby drgnęło nieco silniej, mocniej, wiatr wzmógł się, a płomień świecy jakby zamigotał. Mężczyzna postąpił pierwsze kroki schodami do góry gdy w jednej chwili zobaczył powyżej, na szczycie schodów, dużą postać mężczyzny. Wydawała się być potężna, a owo wrażenie potęgował kapelusz z pokaźnym rondem na głowie nieznajomego. Postać zaczęła schodzić w dół. Schody zgrzytnęły i jakby ugięły się nieznacznie. Wiatr jeszcze raz wzmógł się i zaszumiał, a płomień świecy nagle zgasł. W ciemności nadal jednak majaczył obrys milczącej sylwety. Gospodarzowi w jednej chwili włosy na głowie stanęły dęba. Młynarz zerwał się i pobiegł na zewnątrz. Młyn zostawił otwarty, machinę załączoną, sam zaś uciekł do domu. Na miejsce wrócił dopiero rano. Wyłączył wówczas napęd, dokonał przeglądu włości i dopiero po kilku długich chwilach wrócił do pracy w towarzystwie kotłujących się myśli. Nikomu nie wspomniał o wydarzeniu.

[caption id="attachment_289949" align="aligncenter" width="1068"] Stary młyn wodny nad Kozim Brodem z przełomu XVIII i XIX wieku (ze zbiorów rodziny Kubik)[/caption]

Był raczej typem pragmatyka, wolał nie dzielić się z nikim tym, co zobaczył owej nocy. Ale chyba jeszcze bardziej bał się ośmieszenia; tego, że on, rosły chłop, człowiek trzeźwo stąpający po ziemi wystraszył się i uciekł przed… No właśnie? Przed czym? Z czasem jednak podzielił się doznaniem wśród znajomych i rodziny, traktując tenże raczej jako przejaw lokalnego „folkloru”. Na pamiątkę zdarzenia, a właściwie jako formę ochrony, na jednym z filarów powiesił „święty obrazek” z pierwszej komunii. Tak na wszelki wypadek. Obrazek wisi tam do dnia dzisiejszego. I pewnie zdarzenie to przeszło by już dawno do lamusa, zapewne nie pamiętałby o nim już niemal nikt, a przypominałby o nim jedynie ów święty, przykurzony i przyniszczony dziś obrazek gdyby nie jeszcze jeden detal. Kiedy wiele lat później umarła żona młynarza doszło do kolejnego, dość osobliwego zdarzenia. Otóż dla zmarłej szykowano miejsce pochówku. Miała być pochowana w rodzinnym grobie, w którym spoczywali jej przodkowie. Kiedy zaczęto kopać mogiłę, w tejże, oprócz grud ziemi i suchego piachu nie było w  zasadzie nic. Po wielu dekadach trudno było się zresztą spodziewać organicznych szczątek po czymkolwiek i po kimkolwiek. Z jednym wszakże wyjątkiem. Otóż na znacznej głębokości znaleziono tylko częściowo nadgryziony przez oś czasu duży, męski, skórzany kapelusz. Nic poza tym. W tej samej chwili kiedy gospodarz dowiedział się o owym specyficznym znalezisku, włosy ponownie stanęły mu dęba, zupełnie jak owej pamiętnej nocy gdy ujrzał potężną męską postać. Także w kapeluszu. Finalnie znalezione nakrycie głowy złożono na samym dnie mogiły, a na nim doczesne szczątki małżonki młynarza.

[caption id="attachment_289948" align="aligncenter" width="1836"] Długoszyńska młynówka w latach 50-tych XX wieku (ze zbiorów rodziny Robak)[/caption]

Do dziś nie wiadomo do kogo należał ów kapelusz. Zapewne do kogoś, kogo tam pochowano, a kto niemal na pewno był członkiem rodziny. Czy ojcem, dziadkiem, a może kimś żyjącym jeszcze wcześniej? Tak czy owak - owa zbieżność pomiędzy kapeluszem owego nieznajomego, a tym co znaleziono w grobie była ponad wszelką miarę zastanawiająca. Czy była wszak tylko przypadkiem, owym zbiegiem okoliczności, a  może czymś więcej? A może kapelusz na głowie postaci w młynie oraz ten znaleziony w ziemi był dokładnie tym samym przedmiotem i własnością tego samego „człowieka”? Może. W tym wszystkim jedno nie pozostawia wszak wątpliwości. A mianowicie to, że owa dziwna historia wydarzyła się naprawdę. A całe reszta to tylko domysły i niedopowiedzenia, rozsypujące się pod naciskiem wątpliwości jak grudy suchej, zwietrzałej ziemi.

Jarosław Sawiak

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do