
Przez większość swojego życia znała tylko zimne kafelki łazienki. Tam spędzała dnie i noce – samotna, zaniedbana, zapomniana. Tinka, 13-letnia sunia, została porzucona przez swoją właścicielkę, która wyjeżdżając za granicę, zostawiła ją „na chwilę” u znajomej. Ta chwila zamieniła się w lata. Lata braku miłości i odpowiedniej opieki.
Tinka nie miała szczęścia. Przez dwa lata nikt nie zabrał jej do weterynarza, a znajoma właścicielki trzymała psa w łazience. Nie miała aktualnych szczepień, nie dostawała odpowiedniego jedzenia, nie miała kontaktu z człowiekiem, który chciałby ją przytulić. Kiedy zaczęła tracić na wadze, miała przewlekłe biegunki i wymioty, „opiekunka” uznała, że wystarczy – trzeba się pozbyć problemu.
Tak trafiła do pani Wiktorii. Wychudzona, śmierdząca, zgaszona. Ale wystarczyło kilka dni troski, leczenia i ciepłych słów, by z Tinki znów zaczęła wyłaniać się prawdziwa, cudowna istota. Diagnoza – zapalenie jelit. Leki, probiotyki, specjalistyczna karma – krok po kroku udało się postawić ją na łapy. Koszty leczenia sięgnęły już 1480 zł, z czego 1151 udało się zebrać dzięki datkom dobrych ludzi.
Niestety, ostatnia kontrola weterynaryjna przyniosła złą wiadomość. Tinka ma guzy na śledzionie i nadnerczu. W jednym z guzów nagromadziła się krew. Każda godzina może być tą ostatnią – guz na śledzionie może pęknąć w każdej chwili. Konieczna jest natychmiastowa operacja. Koszt zabiegu to 2000 zł.
Tinka dziś znów jest radosna. Kiedyś bała się dotyku, dziś sama tuli się do ludzi. Kocha spacery, merda ogonem, zasypia przy człowieku. Wreszcie żyje. I nie chce tego życia stracić.
Pani Wiktoria prosi o pomoc. Pomóżmy im zawalczyć o jeszcze kilka wspólnych lat.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie