
Mariusza znałem ponad 40 lat. Mieszkaliśmy na Pszczelniku, kilka ulic od siebie. Chodziliśmy do tej samej podstawówki i liceum. Był kilka lat starszy ode mnie. Pasjonowała Go historia, literatura i film. Dobrze mówił po francusku. Zaprzyjaźniliśmy się w harcerstwie, gdy zacząłem jeździć jako instruktor na kolonie zuchowe do Wisełki. Mariusz był już wtedy kompetentnym instruktorem, doświadczenia nabierał na koloniach zuchowych, które prowadziła Ewa Gańska, dzisiaj Dziura. Teraz to emerytowana nauczycielka, wieloletnia instruktorka ZHP, komendantka Hufca ZHP Jaworzno w latach 90. XX wieku. Wychowała wielu instruktorów zuchowych.
Mariusza też poznała ponad 40 lat temu. - W 1975 roku byłam komendantką kolonii zuchowej w Węgrzcach Wielkich koło Wieliczki, a Mariusz jednym z instruktorów. Miał wtedy 16 lat i pierwszy raz jechał do odpowiedzialnej pracy z dziećmi. Kolonia była tematycznie związana z Wojskiem Polskim. Mariusz miał świetne pomysły. Opracował zabawy tematyczne - bitwę pod Monte Casino oraz potyczki partyzanckie. Zuchy – jak to dzieci - nie chciały przegrywać, a przecież ktoś musiał odgrywać rolę Niemców. Dużo nie brakowało, żebyśmy nie zmienili biegu historii – wspomina Ewa.
Rok później Ewa i Mariusz pojechali na kolonię zuchową do Stróż k. Grybowa. Mariusz zorganizował przepięknie Festiwal Piosenki Zuchowej, wzorując się na transmisji Eurowizji. Z tej kolonii Ewa ma jeszcze takie wspomnienie.
- W soboty była organizowana „Wielka kąpiel zuchów w ciepłej wodzie” (takie to były czasy, nie było bieżącej ciepłej wody). Mariusz z kolegą Markiem zabrali się za palenie w szkolnym kotle, żeby nagrzać wodę do kąpieli. Po dwóch godzinach okazało się, że jest gorąca woda, ale w spłuczkach toaletowych – śmieje się Ewa. Z Mariuszem na harcerskich obozach rowerowych w latach 70. i 80 XX wieku przejechali wspólnie ponad 3500 km, zdobywając złote odznaki kolarskie.
- Wiele razy wyjeżdżaliśmy na obozy harcerskie do Wisełki. Na każdym było ponad 200 dzieci. W 1983 roku Mariusz opracował imprezę na wielką skalę - „Bitwę pod Grunwaldem”. Wielu ówczesnych harcerzy i zuchów pamięta ją pewnie do dziś – mówi Ewa.
Ja w tym czasie wiele razy jeździłem z Mariuszem pociągiem lub autobusem do Krakowa. Obaj studiowaliśmy na Uniwersytecie Jagiellońskim. On kończył już prawo, ja zaczynałem dziennikarstwo. Podróż mijała nam szybko, bo Mariusz był świetnym kompanem. Dowcipny, z wielkim poczuciem humoru. Cytował teksty dialogów z filmów Barei lub kabarecików Olgi Lipińskiej. I zawsze miał jakiś śmieszny kawał do opowiedzenia.
Po studiach rozpoczął pracę w prokuraturze. Dzięki swoim zdolnościom, wiedzy i pracowitości piął się po szczeblach kariery.
Gdy w 1991 roku organizowałem redakcję „Co tydzień”, zaproponowałem Mariuszowi współpracę. Chciałem, by pisał felietony kryminalne. Przez ponad rok na ostatniej stronie ukazywały się Jego teksty w rubryce „Z szafy prokuratora”. Niewielu wiedziało, kto był ich autorem.
Autorzy: Ewa Dziura, Jacek Szczepanik
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie