Jedną z mniej znanych atrakcji turystycznych Jaworzna jest ponor w biegu rzeki Łużnik. Miejsce to przed czytelnikami Co Tydzień odkrywałem wielokrotnie. W lutym ubiegłego roku powstał film zatytułowany „Łużnik, przerwa w życiorysie”.
Jak odnaleźć ponor
Ten ponor, a właściwie system ponorów, czyli miejsc które powodują przechodzenie rzek do podziemia znajdziemy tuż na południe od miejsca gdzie linia kolejowa przecina rzekę. Do tego miejsca można dojść na wiele sposobów. Po pierwsze idąc od strony Ciężkowic kierujemy się ulicą Luszowicką na wschód. Jak sama nazwa wskazuje, prowadzi ona do Balina Okradziejówki. Po drodze mijamy Pola Mostki i znajdującą się tamże kapliczkę. Następnie tuż przed lasem skręcamy na południe dochodząc do linii kolejowej. Tu pod wiaduktem znajduje się wąskie korytko, którym budowniczowie linii nakazali płynąć rzece. Ta jednak rzadko kiedy tutaj bywa, a jeśli już to chętniej wybiera drogę. Po drugie docieramy do przystanku Koźmin Las. Stąd leśnym traktem opodal piaskowni idziemy na północ, a po przekroczeniu głębokiego rowu, będącym najczęściej suchym korytem Łuźnika skręcamy na północny wschód i po kilkuset metrach odnajdujemy interesujące nas miejsce.
Fotoreportaż
W sobotę 7 marca dotarłem do tego miejsca z grupą przyjaciół idąc od Balina, przedzierając się częściowo przez las w kierunku północno-zachodnim, tak aby dojść do linii kolejowej, a następnie „wziąwszy ją pod pachę” podążając na zachód odnaleźć interesujące nas miejsce. Tego dnia w rzece było bardzo dużo wody. Ostatnio tyle wody było w niej nieco ponad 20 lat temu.
Płynąc całą szerokością dolinki rzeka wpadła do pierwszej z dziur, która ma około 4 metry głębokości.
Zalawszy ją szerokim strumieniem popłynęła dalej, zapełniając kolejną o głębokości około 5 metrów.
Tak to wyglądało, kiedy patrzyło się zza drugiej dziury w stronę torów.
Wody było tak dużo, że przelała się i popłynęła dalej, wyraźnie zwalniając.
Już po kilkudziesięciu metrach woda zaczęła wsiąkać. Tak to wyglądało.
Przez kolejne kilkadziesiąt metrów koryto Łużnika było suche, ale wypełnione świeżo naniesionym piaskiem. Rzeka mogła tu być dzień wcześniej.
Wyraźnie widać, że rzeka płynęła na on czas gwałtownie, spiętrzając niesione przez siebie gałęzie oraz śmieci.
Widać także ślady po mniejszych ponorach, które być może otworzą się w kolejnych latach.
W tym miejscu koryto rzeki gwałtownie opada i ponownego pojawienia wody można się było spodziewać. To dowód na silne nasączenie piasku pokrywającego zalegający w podłożu dolomit.
Malowniczo wyglądała podcięta przez rzekę sosna
Po minięciu sosny woda w korycie wciąż była
Kiedy ciek dotarł do kolejnej wielkiej dziury, woda zaczęła zanikać. Tak to wyglądało przez splątany gąszcz gałęzi.
Za nimi znajdowała się ostatnia sucha dziura, której dno zaścielała warstwa niedawno naniesionego mułu. To był zdecydowanie efekt pierwszego płukania koryta.
Z drogi widać, że miejsce to jest znane w pewnych kręgach, o czym świadczą trafiające tutaj śmieci. Każde miejsce, nawet tak urocze może pełnić rolę kosza na śmieci.
Całość napisał i zdjęciami okrasił Piotr Grzegorzek
UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.
Aplikacja jaw.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!