Z perspektywy: Zrzućcie klapki z oczu, bo są jeszcze szanse

GUS nie często pokazuje takie dane, ale rząd ratując się przed krytyką wysokich cen, pokazał, ile tak na prawdę zarabiają Polacy. Okazuje się, że zarobki 48 proc. Polaków nie przekraczają 4.250 złotych brutto. A śmiało można powiedzieć, że płaca 70 proc. zatrudnionych na umowę o pracę, nie przekracza 6.000 zł brutto. To smutne dane, pokazujące, w jakim dokładnie punkcie się znajdujemy.
Należy więc zadać pytanie, czy stać nas jako kraj na tak rozbuchany socjal? Czyż nie lepszym byłoby przeznaczyć te środki na prawdziwe inwestycje? Osobiście wierzę w sens tego drugiego rozwiązania. Za setki przejedzonych miliardów, można by stworzyć nowoczesną energetykę. Zainwestować w nowoczesne szkolnictwo i naukę, dzięki czemu mury uczelni opuszczało by więcej tak bardzo poszukiwanych specjalistów. To właśnie nowoczesne szkolnictwo i system wspierania najuboższych oraz zapomnianych regionów najbardziej przyczynić by się mogło do wyrównania szans wśród młodych Polaków.

Można by tak wymieniać bez końca. Jednak najłatwiej jest rozdawać i tkwić w punkcie zawieszenia. Przykre jest, że tak mało ludzi ma świadomość, że przez ostatnie 6 lat cofamy się w szybkim tempie. Zwijamy się jak czarna dziura. Dlatego też nie mogę zgodzić się z powszechnym oburzeniem nad galopującymi cenami i inflacją. Co najmniej połowa nie ma do tego prawa. Jedni, bo nie poszli na wybory. Inni, oddając głos na najbardziej populistyczną partię w historii nowoczesnej Polski. Wybrali co chcieli, a przy okazji drugiej połowie obywateli zgotowali taki los. I nie jest tu winna UE, bo ona patrzy w przyszłość. To wątpliwa zasługa rządu PiS, który wisi w próżni.

Z przerażeniem patrzyłam, jak podczas konferencji PO nieopodal nieczynnego bloku 910 MW grupa prorządowych krzykaczy, ideologicznie zorientowana na propagandowo-populistyczny przekaz PiS, torpedowała wypowiedzi gospodarzy konferencji.
Przeraża mnie krótkowzroczność tej grupy, która dalej chce kontynuować politykę spalania węgla.
I czym więcej, tym lepiej. Pewnie wszyscy z nich są bezdzietni, gdyż krzyczane przez nich teorie na to wskazują. Absolutnie nie liczą się z życiem przyszłych pokoleń. Tylko tu i teraz się liczy. Logika wskazuje, że powinni dbać o swoje miejsca pracy przynajmniej. W ich wrzawie nie słyszą, że jak nie zastopujemy emisji CO2, to przyjdą takie nawałnice, że im te druty i słupy wszystkie pozrywa. Wtedy będą sobie mogli ten prąd produkować, tylko kto im wtedy odbierze. Panowie powtarzali dokładnie retorykę PiS-u, jakby byli zaprogramowani do obwiniania systemu handlu emisjami EU ETS za wszystkie nieszczęścia polskiej energetyki. Związkowcy powtarzali te same kłamliwe teorie, o których wspomniał rzecznik rządu już 2 stycznia 2022 r. I ostatnio także „autorytet” do spraw energetyki pan Sasin. Czym jest ETS każdy zainteresowany może sprawdzić pod tym adresem: https://www.forum-energii.eu/pl/blog/ets-reforma#_ftn6.

Warto podkreślić, że ten system wymaga, aby środki pozyskane ze sprzedaży uprawnień w 50 proc. przychodów z puli podstawowej i w 100 proc. puli solidarnościowej trafiały na cele klimatyczne. Więc gdzie jest ponad 100 mld zł zainwestowanych w energetykę? Poszło w 500+. Związkowcy twierdzili, że darmowe uprawnienia skończyły się wraz z erą Tuska. To kłamstwo. Na lata 2021-2030 polski rząd ma przyznaną pulę o obecnej wartości co najmniej 53 mld Euro, lub jak kto woli — prawie 240 miliardów złotych.

Kiedyś w jednym z moich komentarzy pod postem posła Saługi, pewnie i też dość ostrym, poseł Saługa przysłał mi link do dokumentu, nad którym obecnie pracuje PO. To program zrównoważonej transformacji energetycznej. Przeczytałem go w całości. To bardzo dobry dokument. I przede wszystkim opracowany przez ekspertów, a nie przez partyjnych funkcjonariuszy. Myślę, że każdy powinien go przeczytać, bo już za 3 lata może nam braknąć energii.
I trzeba sobie powiedzieć wprost. Jan Kochanowski jest wciąż aktualny. Polak i przed szkodą i po szkodzie głupi.
Dzięki PiS tanio już było, teraz będzie już tylko drożej. To trzeba sobie powiedzieć otwarcie. Zjedliśmy środki na inwestycje, to teraz ich brak zje swoimi cenami wszelkie 500+, a także te 100 zł więcej dla wybrańców polskiego ładu. (https://instytutobywatelski.pl/pliki/pdf/Polska-energetyka-pod-rzadami-PiS.pdf). Osobiście do tego dokumentu włączyłbym produkcję biogazu. Można z niego potem czerpać energię na wiele sposobów. Nawet magazynować w dość prosty sposób.

No dobrze. Społeczeństwo na kilka lat przynajmniej jest ugotowane, więc teraz czas na samorządy, które też ledwo zipią. Czy jest więc szansa dla Jaworzna i mieszkańców na trochę tańsze życie? Myślę, że tak, ale władza lokalna musiałaby zaprzestać inwestycji w efektowność i zastanowić się nad efektywnością. Nad inwestycjami przynoszącymi oszczędności, a nie tylko generującymi rosnące koszty utrzymania.

Moim zdaniem Jaworzno potrzebuje własnej instalacji zagospodarowania odpadów komunalnych. Następnym krokiem powinna być budowa stacji termicznego zagospodarowania odpadów, tzw. pre-rdf o wartości opałowej powyżej 6 MJ/kg. Dzięki temu dokładnie posortowane odpady, mogły by być spalane w sposób bardzo efektywny. Instalacja ta wytwarzałaby dla miasta energię elektryczną i ciepło miejskie. Jaworzno to miasto o dużych obszarach zielonych. Warto więc odzyskać pokłady energii tam drzemiące. Z pozyskanej biomasy i miejskich odpadów biodegradowalnych moglibyśmy produkować bio-metan. Ten możemy przetwarzać na rożne sposoby. Spalając i produkując energię cieplną i elektryczną dla miasta i autobusów. Można też produkować wodór. Obecnie już istnieją instalacje przemysłowe o mocy aż 3 MW. Miasto mogłoby stać się powoli samowystarczalne energetycznie i cieplnie. Przynajmniej dla mieszkańców. Na to na pewno będą dotacje, a nawet warto się zadłużyć.

Jest wiele możliwości, ale trzeba patrzeć w przyszłość.

Artur Nowacki

[vc_facebook]