
Spójrzmy na te zawody okiem zupełnego laika. Tak więc: miejsce wędkowania zawodnicy losują, łowią od 9 do 13, łowią na „wszystko, co się da”, wygrywa ten, którego złowione ryby ważą najwięcej, ryby po zważeniu wędrują z powrotem do stawu. Najdłuższa wędka miała długość 11 metrów. Wśród wędkarzy wypatrzyliśmy panią Teresę, jedyną kobietę wśród zawodników. Jak nam powiedziała łowi od bardzo dawna. Nieopodal łowił pan Mateusz, który ma w tym roku na swoim koncie już udane zawody.
W Grajdołku ruch jak na Marszałkowskiej. Pływają tam sumy, szczupaki, amury, płocie, okonie i niejakie wzdręgi, o których pierwsze słyszymy. Oczywista żeby łowić najpierw trzeba zarybić.
Ryby łowione są na haczyki, ale jak nas przekonywano po zdjęciu z haczyków szybko się regenerują, czyli ich zdrowotności nic nie zagraża. Na koniec należało życzyć wędkarzom połamania kija, rybom zaś pewnie dobrostanu.
[vc_facebook]
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie