
Wiesz, ile razy słyszałam: „Chciałabym jakoś ładnie zaaranżować okno, ale nie wiem, jaki styl wybrać”? Więcej niż mogłabym zliczyć. Bo to właśnie okna – te często niedoceniane ramy naszego świata – mają moc nadawania tonów całemu wnętrzu. Styl skandynawski, boho, glamour – każdy z nich opowiada inną historię.
Zastanawiasz się, który z nich będzie grał z Twoim domem? A może marzy Ci się mieszanka – trochę luzu boho, odrobina chłodnego minimalizmu i błysk glamour? W tym wpisie opowiem Ci, czym te style różnią się naprawdę (nie tylko na zdjęciach z Pinteresta), pokażę, co działa w praktyce i zdradzę kilka trików, które sprawdzają się w domach moich klientów. Bez ściemy, bez frazesów – tylko to, co warto wiedzieć.
Styl skandynawski nie krzyczy. On mówi szeptem – delikatnie, ale do rzeczy. Nowoczesna i profesjonalna aranżacja okien w tym klimacie to przede wszystkim światło. Dużo światła. Nie chodzi o to, żeby okno było "jakieś". Ono ma być czyste, lekkie, funkcjonalne. Przestrzeń wokół okna nie może przytłaczać – ma dawać oddech, zwłaszcza tam, gdzie światła za oknem nie ma zbyt wiele przez pół roku.
Bo są autentyczne. W skandynawskim wystroju nic nie jest na pokaz – wszystko ma sens. Prosta firana z lnu nie odwróci uwagi od reszty wnętrza, ale podkreśli jego jasność. Delikatne rolety? Przepuszczą światło, ale dadzą też odrobinę prywatności. Ta surowa prostota nie nudzi się po sezonie. Jest ponadczasowa, spokojna, prawdziwa. I właśnie dlatego działa.
Lekkie, naturalne tkaniny – len, bawełna, woal – są absolutną podstawą. Nie tylko dobrze wyglądają, ale i oddychają razem z domem. W kolorach dominuje biel, jasny beż, chłodne szarości. Czasem pojawi się delikatny błękit albo pudrowy róż, ale zawsze w wersji „szeptanej”. Wnętrze ma oddychać, a okno ma w tym swój wielki udział.
Zdecydowanie tak – i właśnie to jest w stylu boho najpiękniejsze. Boho nie lubi sztywności, nie znosi reguł, ale… dobrze zrobione potrafi być zaskakująco szykowne. Klucz? Intuicja i wyczucie proporcji. Okno w stylu boho to nie tylko firanka z frędzlami. To opowieść – trochę etniczna, trochę artystyczna, z lekką nutą vintage i domieszką luzu. To styl dla tych, którzy nie chcą powielać katalogowych rozwiązań.
Zaczynaj od podstawy – proste, jasne firany, najlepiej z naturalnego materiału. Potem dokładasz kolejne warstwy jak... w modzie. Grubsze zasłony w neutralnym kolorze, może makramowy panel albo dekoracyjna zasłona z fakturą. Ale uwaga – trzy warstwy to często maksimum. Nie chodzi o to, żeby było „dużo”, tylko żeby każda warstwa miała sens i nie przytłaczała reszty.
To największe wyzwanie. Styl boho bywa zdradliwy – łatwo zamienić go w bałagan z ozdobami. Dlatego stawiaj na ograniczoną paletę kolorów – najlepiej ziemiste beże, zgaszone pastele, biel. Wybieraj dodatki z umiarem: może frędzle, ale nie wszędzie. Może wzór, ale nie każdy. Pamiętaj – dobre boho wygląda tak, jakby powstało spontanicznie, choć w rzeczywistości jest dobrze przemyślane.
Glamour lubi błysk, ale niekoniecznie kicz. Dobrze zrobione okno w tym stylu potrafi wyglądać luksusowo i elegancko bez świecących cyrkonii. Chodzi o wrażenie – miękkie, opływowe tkaniny, głębokie kolory, delikatny połysk. Czasem wystarczy jedna welurowa zasłona w odcieniu szmaragdu albo szlachetnego granatu i już mamy efekt „wow” – bez krzykliwości. Glamour to raczej flirt niż nachalny pokaz.
Zasada jest prosta: jedna dominująca rzecz, reszta dyskretna. Masz zasłony z połyskiem? Nie dodawaj do nich kryształowego karnisza i błyszczących chwostów. Lepiej postawić na kontrast – połysk z matem, ciężkość z lekkością. Zestaw welur z delikatnym tiulem albo rolety z jedwabną zasłoną. Glamour nie potrzebuje fajerwerków – potrzebuje balansu.
Kiedy wchodzisz do pokoju i Twoje oko najpierw widzi zasłony, a dopiero potem resztę – to znak, że coś poszło za daleko. Zasłona ma uzupełniać wnętrze, nie dominować. W stylu glamour szczególnie łatwo o przesyt – wystarczy zbyt ciężki materiał, źle dobrana długość, albo wzór, który nie gra z całością. Dobra zasłona to taka, którą zauważasz dopiero po chwili... ale jak już zauważysz – robi wrażenie.
To chyba najczęstsze pytanie, które słyszę od klientów: „A co, jeśli mi się znudzi?”. I wiesz co? Słusznie. Bo okna to nie poduszki – nie zmieniasz ich co sezon.
Jeśli szukasz stylu, który przetrwa więcej niż chwilowy nastrój, zastanów się, co naprawdę do Ciebie pasuje. Kochasz porządek, ciszę i światło? Skandynawski będzie jak spokojny oddech. Blisko Ci do natury, nie lubisz schematów, a w duszy gra Ci muzyka świata? Boho to Twój vibe. A jeśli lubisz efekt i detal, który robi wrażenie nawet w poniedziałek rano – glamour spełni swoją rolę.
Styl, który nie nudzi, to taki, który ma coś wspólnego z Tobą. Nie z trendami. Nie z Instagramem. Z Tobą.
Zamiast pokazywać katalogowe perfekcje, wolę opowiadać o tym, co działa w prawdziwych domach. Bo właśnie tam – między kubkiem kawy a porannym światłem – widać, czy aranżacja ma sens.
W mieszkaniu Magdy, nauczycielki z Wrocławia, okna w salonie są ubrana w lniane firany i jasnoszare zasłony. Nic wyszukanego, ale efekt? Światło wpada jak przez mgłę, miękko rozlewając się po całym pokoju. Czysty skandynawski klimat bez sztuczności. W boho wydaniu z kolei – Kasia z Krakowa zrobiła coś genialnego: zestawiła firanki z haftem i zasłony z grubego lnu, a do tego dodała wiszące rośliny. To wygląda... naturalnie. Nie jak projekt, tylko jak historia.
Glamour? U Anny, która prowadzi butik z biżuterią, okno to scena. Ciemne welurowe zasłony, złoty karnisz i światło, które wieczorem robi teatr cieni. I to właśnie działa – kiedy styl okna wpisuje się w styl życia, a nie tylko w modę.
Najczęstszy błąd? Próba wciśnięcia wszystkiego naraz. Firany, zasłony, rolety, lambrekiny, chwosty… i jeszcze coś się świeci. Okno, zamiast zdobić, przytłacza. I choć rozumiem chęć „żeby było ładnie”, to właśnie w tej chęci najłatwiej się pogubić.
Drugi klasyk: kopiowanie bez refleksji. „Zobaczyłam na Instagramie i też tak chcę” – mówi klientka z małym oknem w bloku, pokazując zdjęcie z willi z ogromnymi przeszkleniami. No nie zadziała. Styl trzeba dopasować do przestrzeni, światła, a przede wszystkim – do życia, jakie się w tym wnętrzu toczy. Nie odwrotnie.
I jeszcze jedno – złe proporcje. Zasłony kończące się 10 cm nad podłogą albo upięte tak, że wyglądają jak przypadek. A przecież to właśnie detale robią różnicę.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie