
Tatarakiem wyściełano izby i podwórka. Jego intensywny zapach miał odstraszać muchy, a na dokładkę, jak sądzono, miał „przeczyścić płuca i w ogóle zdrowie”. Zdarzało się też, że te zielone zdobienia uzupełniano papierowymi pajacykami.
Na wsiach pojawiał się tego dnia tzw. „maj” czyli sosna wielkich rozmiarów, którą ostrugiwano do gołego pnia, stawiano na widocznym miejscu, najczęściej koło karczmy. Do jej wierzchołka przyczepiano chusteczki, wstążki i inne pokradzione dziewczętom drobne przedmioty. Zdarzały się też butelki z wódką. Kto sprawniejszy wdrapywał się na „maje” po trofea, żądając później od panien okupu za te przedmioty.
W tym dniu wodzono po wsiach „niedźwiedzia”. Przebierano któregoś z chłopców, owijając go grochowiną i gałązkami brzezinowymi. Taki cudak chodził z wesołą gromadką po wsi, zaglądając do każdej chałupy. Obdarowywano tę barwną czeredę jajami, plackami czy grosiwem.
Tego dnia zapalano też sobótki. Od nich zapalano żagwie, z którym chłopcy biegali wokół pól, w ten sposób "przyzwyczajano" je do błyskawic.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie