
Pan Janusz udowadnia, że wszystko można osiągnąć, jeśli się do tego dąży. Jego celem było przepłynięcie wzdłuż w obie strony Sosiny.
Było to swego rodzaju marzenie Pana Janusza jeszcze z czasu bycia nastolatkiem. Już wtedy założył sobie taki cel, że kiedyś uda mu się przepłynąć Sosinę wzdłuż w obie strony. Czas jednak leciał, a i taka sportowa ambicja gdzieś po drodze zanikła. Jednak jak sam twierdzi – jest on „sportowym świrem”, więc prędzej czy później marzenie powróciło.
"No niestety ten projekt i marzenie nie zostało zrealizowane... Może ze względu na to, że brak mi było odwagi i motywacji wówczas, aż do dnia obecnego, gdy znowu gdzieś tam ten pomysł i to marzenie wypłynęło. Postanowiłem, że nie odpuszczę, że będę chciał to zrealizować ze względu na to, że każdy dzień jest nam darowany i nie wiadomo kiedy po prostu odejdziemy z tego świata." - mówi Pan Janusz.
W tym wypadku niewątpliwie później, ponieważ do realizacji wyzwania wrócił po 30 latach. Już dojrzały mężczyzna przy wsparciu środowiska znajomych rozpoczął intensywne przygotowania do pokonania Sosiny. W dużej mierze było to przygotowanie na lądzie, na siłowni. Odbywały się również próby pokonywania konkretnych odcinków zalewu. Mowa tu o długościach od pomostu do wyspy czy nawet już jedną długość zbiornika.
"O 16:00 podjęliśmy tą próbę od hotelu Wodnik, wystartowaliśmy. No było to dystans do pokonania 2,1 kilometra. Wówczas gdy dopłynąłem do końca tego dystansu, czułem że jeszcze mam możliwości i zapas energii. " - relacjonuje wcześniejszą próbę Pan Janusz
W końcu udało mu się podjąć wyzwanie. Przy wsparciu i asekuracji ruszył z pomostu przy hotelu Wodnik i pokonał trasę na brzeg znajdujący się na wschodniej części Sosiny. Stamtąd bez przerwy ruszył w drogę powrotną, opływając jednak wyspę od drugiej strony, by wydłużyć dystans. Finalnie jego trasa wyniosła nieco ponad 4 kilometry wpław.
"Po sześciu dniach [od próby na 2,1 kilometra] ponowna próba przepłynięcia Sosiny na dystansie 4,3 kilometra. Wówczas przy dopingu i asekuracji mojego przyjaciela, moich przyjaciółek i mojej żony oczywiście udała się ta próba." - wspomna Pan Janusz
Jednak nie obyło się to bez pewnych trudności.
"No w tym pierwszym wyzwaniu na odcinku 2,1 kilometra, pod koniec zaczął łapać mnie kurcz. No była to taka walka z własnymi słabościami i troszeczkę z takim bólem. Taki dyskomfort, ale gdzieś to później zmieniając styl pływania, to przeszło no i dokończyłem ten dystans. Następnym razem znowu z takich większych trudności było to, że no motorówka pływała i takie robiła fale i takie zamieszanie troszeczkę na trasie." - relacjonuje Pan Janusz
Pan Janusz dziękuje wszystkim, którzy wspierali go w dążeniach do osiągnięcia tego celu. Przewiduje on również realizację innych sportowych wyzwań jak sprawdzenie, czy podołałby w testach sprawnościowych do Straży Pożarnej. Życzymy mu więc tylko rosnącej formy i powodzenia w realizacji kolejnych wyzwań.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
strasznie przystojny ten Pan Janusz.
Brawo! Pan Janusz udowadnia, że chcieć znaczy móc. Takich ludzi nam potrzeba, pełnych zapału, zaangażowania i determinacji. Życzę powodzenia w realizacji kolejnych wyzwań.
Ja próbowałem w poprzek to policja wodna kazała mi zawrócić....????