
Podczas jednej ze swoich ostatnich jubileuszowych audiencji, Papież Leon XIV stwierdził, że Krzyż to najcenniejszy skarb i powinniśmy szukać go jak św. Helena. Papież przypomniał pielgrzymom postać św. Heleny, matki cesarza Konstantyna Wielkiego, która doświadczając dramatu syna i jego rodziny, wyruszyła w 326 roku do Ziemi Świętej w poszukiwaniu krzyża Jezusa Chrystusa. Możemy przypuszczać, że ten znak był dla pogubionego moralnie cesarza na tyle ważny, że jego prawie 76-letnia matka podjęła niezwykle odważną podróż. Wykopaliska archeologiczne, którym patronowała, zakończyły się znalezieniem relikwii Krzyża.
Dla nas historyków niezależnie od znanych nam aktów, różnych ich interpretacji, wielu domniemań i legend, decyzja Heleny jest zdumiewająca, a skutek jej poszukiwań przerasta każde inne znalezisko w dziejach świata.
Papież Leon poszedł jeszcze głębiej w zrozumieniu decyzji św. Heleny, stwierdzając: „być może dlatego, że przez długi czas dźwigała własny krzyż. Nie urodziła się na żadnym dworze: mówi się, że była karczmarką o skromnym pochodzeniu, w której zakochał się przyszły cesarz Konstancjusz. Ożenił się z nią, ale, kierując się politycznymi kalkulacjami, nie zawahał się ją oddalić, oddzielając ją na lata od syna Konstantyna. Po objęciu cesarskiego tronu, Konstantyn sam sprawił jej wiele cierpienia i rozczarowań, lecz Helena niezmiennie pozostała sobą: kobietą poszukującą. Powzięła decyzję, by zostać chrześcijanką i konsekwentnie praktykowała miłość bliźniego, nie zapominając o ludziach prostych, spośród których sama się wywodziła”. Papież zwrócił nam uwagę na istotne cechy duchowości św. Heleny, które powinny każdemu z nas dać wiele do myślenia. Była kobietą poszukującą, konsekwentną chrześcijanką, wrażliwą na ludzką biedę. Możemy dodać, że Helena, szukając krzyża Chrystusowego, w Jego ręce przekazała biedę swojego syna, która nie tylko jego, ale całą rodzinę cesarką, po prostu przerosła.
To doświadczenie wpisane w historię Krzyża skłoniło papieża Leona do stwierdzenia: „Krzyż Jezusa jest najcenniejszym skarbem, który można odkryć w swoim życiu”.
Krzyż stawał się przez wieki coraz to czytelniejszym znakiem bezgranicznej miłości Chrystusa do człowieka, znakiem zarówno Jego odkupieńczej śmierci, jak i zmartwychwstania. To właśnie Krzyż jest ową ciasną bramą do wieczności, co niezwykle wyraźnie przypomina nam św. Paweł, mówiąc: jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy (Rz 6,8).
Sposób przejścia przez tę bramę jest jeden i znakomicie ujął to Adam Mickiewicz: „Krzyż wbity na Golgocie tego nie wybawi, kto sam w sercu swoim krzyża nie wystawi”.
Krzyża nie można wybudować w swojej głowie. Krzyż może być wybudowany tylko w ludzkim sercu. Jest to odpowiedź całym sobą, całym swoim życiem, na miłość Jezusa, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Nie ma się co dziwić, że wrogiem Krzyża jest szatan. Na drzewie rajskim wygrał, na drzewie Krzyża przegrał całkowicie. Do końca końców będzie z Krzyżem walczył z całą swoją inteligencją.
Wystarczy więc mieć odwagę i spojrzeć na Krzyż Chrystusa, aby natychmiast się dowiedzieć – kim jestem, po jakiej jestem stronie i czy brama wieczności jest dla mnie otwarta.
Ks. Lucjan Bielas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie