Jaworzniccy Drwale z dużymi nadziejami i w bojowych nastrojach jechali na sobotni pojedynek z Gwarkiem. Chociaż z tym rywalem nie wygrali od wielu lat, to jednak liczyli na przełamanie i rozpoczęcie dalszego pościgu za resztą stawki. Gospodarze nie mieli jednak litości dla Biało-Czerwonych.
W drugiej połowie nie mająca już nic do stracenia Szczakowianka od samego początku starała się atakować i mocno napierała na bramkę rywali. Gra toczyła się głównie na połowie gospodarzy, ale jaworznianie mieli problem z przebiciem się przez linie defensywne. W 51. minucie Miłosz Socha groźnie uderzał z rzutu wolnego z bocznego sektora boiska, ale golkiper Gwarka znów zdołał wybić piłkę. Parę chwil później Tomasz Czogała zdecydował się na strzał z 30 metrów. Piłka poszybowała w kierunku bramki, obiła poprzeczkę i odbijając się jeszcze od próbującego interweniować Nowaka wpadła do siatki. Szczakowianka liczyła, że zdoła jeszcze odrobić straty i prowadziła grę, ale gospodarze dość umiejętnie radzili sobie z kolejnymi próbami akcji ofensywnych i od czasu do czasu wychodzili z szybkimi kontrami. Biało-Czerwoni oddali kilka strzałów, ale wszystkie były niecelne albo padały łupem bramkarza, który zdecydowanie był jedną z najjaśniejszych postaci całego spotkania. Swoich sił próbowali Daniel Niedzielski czy Miłosz Socha, ale nie byli w stanie odwrócić losów meczu. W końcówce doszło też do kontrowersji – po zamieszaniu w polu karnym jeden z miejscowych zagrał piłkę ręką, sędzia nie zdecydował się jednak podyktować jedenastki. Na dodatek chwilę później Gwarek postawił kropkę nad i. Po szybkiej akcji gospodarze znaleźli się w polu karnym jaworznian, Tomasz Kasprzyk zagrał do Dominika Mąki a ten ustalił wynik meczu na 4:1.Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie