6 listopada 2008 roku po przemierzeniu placu po szybie Kościuszko udałem się na pobliską hałdę, którą zgodnie z sugestią Mieczysława Kijowskiego nazywam Górą Kościuszki. Istnieje kilka powodów, aby ją zachować dla potomności. Po pierwsze to pomnik jaworznickiego górnictwa. Po drugie, należy liczyć się z tym, biorąc pod uwagę bliskość „Azotki”, że i w tej szafie na podobieństwo „Sobieskiego” mógł zostać schowany jakiś trup.
Pożegnanie z zamrażarką
Na stok hałdy postanowiłem podejść od strony zachodniej. Początkowo minąłem zrujnowane baraki w pobliżu których biegnie stosunkowo szeroka, polna ale przejezdna droga. Baraki wyglądają jak wyglądają i zapewne wkrótce znikną.
Sama droga służy głównie okolicznej ludności do prowadzenia ostrej akcji protestacyjnej przeciwko polityce ekologicznej rządu. Wobec ubożenia społeczeństwa i w świetle dotychczasowych zachowań ludności zrozumiałym posunięciem władz było spowodowanie wzrostu kosztów legalnego pozbywania się odpadów.
Między innymi mamy tutaj „Pożegnanie z zamrażarką”. Została ona brutalnie wybebeszona i rozwleczona. Taki przedmiot pożądania i taki koniec. Zaiste, nie zasługiwała na to. Teraz powoli staje się cząstką lokalnego środowiska znikając stopniowo w gęstych zaroślach okazałej byliny jaką jest rdestowiec japoński. A i okoliczne jeżyny nie próżnują.
Nie brak tutaj innych mebli. Kiedyś to był wspaniały zestaw wypoczynkowy.
I jest jeszcze coś, ale nie chciało mi się dalej sprawdzać. Wolałem zająć się uroczym brzozowym laskiem
A oto wspomniany rdestowiec japoński zwany dawnie rdestem ostrokończastym. Rzucając łaciną, to co dziś zwiemy Reynoutria japonica dawniej nazywało się Polygonum cuspidatum
Zachodnim stokiem
Charakterystyczna struktura tej hałdy powoduje, że wejście na nią z większości kierunków jest poważnym wyzwaniem. Na szczęście jej stoki porasta las i to poniekąd ułatwia wejście. Drzewostan ten na razie tworzą brzozy z delikatną nutą topoli osiki. Drzewa lekkonasienne uchodzą za siły powietrznodesantowe lasu, który tym sposobem stara się odzyskiwać utracone powierzchnie. Maluczko, a plac po Kościuszce także stałby się lasem.
W runie lasu pojawiają się pojedyncze paprocie, w tym nerecznica samcza.
Obecnie rozpoczął się tutaj drugi etap sukcesji lasu. Pojawiły się siewki pochodzącego z Ameryki Północnej dębu czerwonego
Jest także rodzimy dąb szypułkowy
To dowód na to, że do akcji wkroczyły siły lotnicze, odpowiednik bombardowania strategicznego. Nasiona tych drzew najpewniej trafiły tutaj za sprawą ptaków, głównie sójek. Wszystko zmierza w kierunku powstania tutaj grądu.
Kolejną ciekawą paprocią jest nerecznica krótkoostna.
Można ją pomylić z nerecznicą szerokolistną. Według tego zdjęcia nie sposób jednoznacznie określić co to za gatunek. Ponieważ w artykule w ubiegłorocznym CT wymieniłem pierwszą z możliwości, to tak za pewne musiało być. Wszak poza zdjęciami wykonuję również notatki.
Niewątpliwie w tym lesie występują grzyby, ale mnie udało się natrafić tylko na trującego i jak to się powiada zejściowego tęgoskóra pospolitego – Scleroderma citrinum. Charkterystycznie spękana skórka świadczy o tym, że nazwa jest wyjątkowo trafna. Niektórym zdarza się tego naziemnego grzyba podstawkowego mylić z podziemną workową truflą.
Szczytowanie
Na szczycie naszej góry znajduje się więcej topoli osiki.
Zobaczymy tutaj pojedyncze maliny
Szczyt hałdy przecina również szereg niezbyt głębokich rowów. Zniżając się odpowiednio można nieco lepiej przyjrzeć się nerecznicy samczej. Uwaga w wielu kluczach do oznaczania roślin pojawia się polska nazwa narecznica, ale to jak się okazuje jest bezmyślnie powielana literówka pewnego zecera z okresu międzywojennego. W każdym bądź razie tak czy owak rodzaj nazywa się Dryopteris. Kiedyś w szkołach na przykładzie pierwszego z wymienionych gatunków nerecznic omawiano paprocie jako takie.
U nas jest to gatunek często spotykany w wielu lasach, ale już w nieodległych Czechach podlega ochronie prawnej. Tak się bowiem składa, że wszystkie części tej rośliny są trujące, ale zarazem jest to niezłe ziółko, cenione już od starożytności.
Tutejszy drzewostan bardzo przypomina park i przy minimalnych nakładach można by zachować jego charakter i zarazem stworzyć ciekawe, a chociaż ekstremalne miejsce spacerowe.
A oto kolejny argument świadczący o wyjątkowości tego miejsca. Na jednej z występujących tutaj brzóz znalazłem dość rzadki w naszym kraju gatunek grzyba. To włóknouszek ukośny, zwany teraz błyskoporkiem podkorowym. W każdym bądź razie tak czy owak po łacinie Inonotus obliquus.
Jest to osławiona huba brzozowa, którą swego czasu uważano za uniwersalny lek na raka. Oczywiście jakieś właściwości w tym kierunku posiada, ale panaceum to nie jest. Najmniej skutecznym sposobem jego stosowania jest bezpośrednie picie sporządzanego w warunkach domowych naparu.
Kończąc naszą wędrówkę po tym miejscu zerknijmy jeszcze na oświetlone słońcem zielone liście dzikiego bzu czarnego.
Piotr Grzegorzek, kustosz Muzeum w Chrzanowie, od 1994 roku współpracownik gazety Co Tydzień.
UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.
Aplikacja jaw.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!