Jaka jest jakość powietrza w Jaworznie? Według aplikacji DOBRA!

Temat zlikwidowanych czujników jakości powietrza firmy Airly nie schodzi z ust mieszkańców Jaworzna. Podjęła go nawet Gazeta.pl, która zadała kilka pytań Urzędowi Miasta Jaworzna, odnosząc się do odpowiedzi na interpelacje jednej z radnych, jakiej udzieliło miasto. Odpowiedzi gazeta nie uzyskała, jednak urząd nie pozostając długo jej dłużnym, postanowił wyjaśnić to i owo za sprawą strony Jaworzno.pl, gdzie został opublikowany artykuł, który ma obronić działanie urzędników.

„Czujnik nie wpłynie na jakość powietrza” – tak brzmi tytuł artykułu, który został opublikowany na stronie Jaworzno.pl. Możemy z niego wyczytać kilka interesujących rzeczy na temat czujników firmy Airly, które były w naszym mieście. Przede wszystkim artykuł tłumaczy, że czujniki — Są jedynie miernikiem jakości powietrza, ale pod warunkiem, jeśli ich lokalizacja jest właściwa a porównanie odczytów jest możliwe z podobnymi lokalizacjami np. w innych sąsiednich gminach. Przy braku spełnienia wspomnianych założeń same odczyty nie dają żadnego obiektywnego obrazu.

Ciężko się z tym nie zgodzić, problem jednak polega na tym miasto samo wybrało lokalizacje tychże czujników. Jak tłumaczy Marcin Gnat z Airly – Umowa z Jaworznem dotyczyła 20 czujników, a listę lokalizacji sensorów gmina wybrała sobie sama, dlatego dziwi nas, że piszą o kilku przypadkowych dachach. Potem te miejsca zostały jeszcze przez urzędników potwierdzone. Patrząc na lokalizację czujników Airly w całości umieszczone zostały one na obiektach użyteczności publicznej, z czego 80 proc. stanowiły placówki szkolne.

W artykule dowiadujemy się także, że gmina podaje w wątpliwość wiarygodności treści zawartych w raportach sporządzanych przez firmę, tłumacząc, że sieć czujników firmy Airly nie jest kompleksowa i pełna. Nie tłumaczą jednak na czym według nich ta kompleksowość i pełność miałaby polegać, aby można było uznać te czujniki za wiarygodne źródło danych dotyczących jakości powietrza. Można więc uznać, idąc za humorem Stanisława Barei, że miasto mówi „są złe i już”.

Wyczytać możemy także, że gmina cały czas prowadzi program wymiany kotłów i urządzeń do podgrzewania wody i to uznaje, za prawdziwą walkę ze złym powietrzem, a nie stawianie czujników. Faktem jest, że taka wymiana jest lepszą inwestycją niż czujniki, problem polega jednak na tym, że jak wiemy z nieoficjalnych informacji od mieszkańców miasta, zdobycie dofinansowania wymiany kotła i wzięcie udziału w owym programie graniczy z cudem. Teoretycy urzędowi jedno, a praktycy miejscy drugie. Z czego znając „obrotność” polskich urzędników możemy śmiało uznać, że to mieszkańcy lepiej wiedzą jak w praktyce wygląda dofinansowanie do wymiany kotłów i jak trudno jest je zdobyć.

Na koniec artykułu, przeczytać możemy też o rekomendowanych, darmowych aplikacjach, które wskażą, jaka jest jakość powietrza w naszym mieście. My postanowiliśmy sprawdzić jakość powietrza, za sprawą innej aplikacji, która łączy w sobie wyniki wszystkich możliwych aplikacji i firm, które zajmują się kontrolą powietrza. Aplikacja „Kanarek” mówi nam, że w przeważającej większości powietrze w naszym mieście jest DOBRE! Problem jednak polega na tym, że informacje w niej zawarte są źródłem niepotwierdzonym, informacjami nieoficjalnymi, o czym otwarcie informuje aplikacja. W Jaworznie także nie znajduje się ani jeden czujnik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, co także daje do myślenia i podaje w wątpliwość wyniki, jakie pokazuje aplikacja. Stacje pomiarowe, na których się opiera są stacjami prywatnymi lub nawet hobbistycznymi.

Jakie więc według Was jest powietrze w Jaworznie?

Link do całości artykułu jaki znajduje się na stronie Jaworzno.pl:

https://www.jaworzno.pl/2021/12/20/czujnik-nie-wplynie-na-jakosc-powietrza/

[vc_facebook]

 

Cymbalaria bluszczykowa

Wśród ciekawych a rzadkich w Jaworznie gatunków roślin na uwagę zasługuje ozdoba pewnego muru przy ulicy Polowej. Po raz pierwszy z tym gatunkiem w tej okolicy spotkałem się 10 grudnia 2013 roku. Teraz spotkaliśmy się 2 grudnia 2021. W międzyczasie widywaliśmy się w rejonie Doncaster w Anglii. W Polsce zobaczyłem go jeszcze w Siedlcu k. Krzeszowic. To było w 2017 roku.

Roślina z natury występuje w południowej i południowo-zachodniej Europie. Stamtąd ruszyła w świat. W Polsce trafia się dość rzadko i to przede wszystkim na zachodzie. Do nas trafiła na początku XIX wieku z Włoch.

Gatunek do niedawna reprezentował rodzinę trędownikowatych. Teraz po rewizji taksonomicznej jest to rodzina babkowatych. Jeszcze w Roślinach Polski Władysława Szafera należał do rodzaju lnica pod nazwą lnica bluszczykowata – Linaria cymbalaria.

Nasza bohaterka uwielbia zasiedlać mury. Jej pędy są nitkowate, rozesłane a drobne listki przypominają liście bluszczu. Kwiaty podobne są do popularnej lwiej paszczy.

A poza tym, co ja tam będę opowiadał o jej wyglądzie. Wszystko jest na filmie i dołączonych zdjęciach. Podobno jest łatwa w uprawie i aż dziw bierze, że w Jaworznie widziałem się z nim tylko pod wymienioną na wstępie miejscówką.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ostatnie lato na Izerze – 9 września 2021

Teraz już wszystko jest przesądzone. Zanim to się stało, postanowiliśmy wykonać dokumentację filmową przyszłego Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego, gdzie sztandarową inwestycją ma być tytułowa Izera. To będzie czwarty film z cyklu.

I nie jest to jakakolwiek złośliwość z mojej strony. To tylko odpowiedź na zaproszenie, które prezydent wystosował w swoim liście otwartym. Podobnie piszę do wszystkich stowarzyszeń obrońców przyrody – zapraszam Was do Jaworzna – przyjedźcie i zobaczcie na własne oczy tę hałdę w wyrobisku kopalni piasku, te osadniki mułów węglowych, na których ma stanąć fabryka Izery. Jesteście wprowadzani w błąd i głosicie nieprawdę. Ktoś wam kiedyś będzie czynił z tego wyrzuty, że w przypadku mojego miasta posługiwaliście się kłamstwem.
Dla wielu, którym daleko do Jaworzna ja będę nogami i oczami. Tym razem startuję od ulicy Wojska Polskiego. Idąc w osi linii kolejowej, dochodzę do Żeleźnicy i ruszam dalej na północ.

Po prawej stronie zerkam na szuwar z trzciną pospolitą. Za szuwarem rozciąga się brzezina, To ta część terenu, o której prezydent napisał, że tutaj nie ma wód nawet gruntowych. Biada temu, kto by uwierzył i wszedł tam bez odpowiedniego obuwia. Na szczęście w nieszczęściu wody jest tutaj co najwyżej na pół metra. Tak jest, idąc od Żeleźnicy na odcinku około 700 metrów. Generalnie ten mokry odcinek ciągnie się na trawersie byłego osadnika. Im dalej na północ, tym więcej drzew a mniej trzciny pospolitej. Tym niemniej w dalszym ciągu trzeba uważać, bo można zaliczyć „wtopę”.

Kolejne osobliwe miejsce jest piaszczystą łachą pomiędzy linią kolejową a skupiskiem sosny zwyczajnej. Tutaj na pewno nie ma wód powierzchniowych.

Gruntowe zapewne są, o czym świadczy obecność takiej trawy jak trzęślica modra oraz takiego krzewu jak wierzba rokita. Wskaźnikiem murawy napiaskowej jest tutaj trawa szczotlicha siwa. Jest to zdegradowana postać siedliska przyrodniczego o znaczeniu wspólnotowym. Taki sobie spłachetek Natura 2000.

Poszedłem teraz na południe. Wkroczyłem pomiędzy brzozy brodawkowate. Dominująca trawa to trzęślica modra. Ona wskazuje na zdegradowaną postać kolejnego siedliska o znaczeniu wspólnotowym o nazwie zmiennowilgotne łąki trzęślicowe. Chwilowo było sucho. Jest też wierzba rokita. Ona również jest gatunkiem wskaźnikowym dla tego siedliska. Zatem trzeba będzie sięgnąć po Dyrektywę Siedliskową. Ponadto trafia się trzcina pospolita.

Im dalej na południe tym brzozy brodawkowate są coraz większe. Tutaj też pojawia się woda powierzchniowa. Jest to część kanału, dopływu Żeleźnicy. Dopiero przy północnej krawędzi osadnika rów odwadniający jest suchy. Podejrzewam, że woda tutaj jest, ale spełnia się w roli gruntowej.

Ponownie kieruję się na północ. Na początku kluczę pomiędzy okazałymi jak na tę okolicę brzozami. Następnie wchodzę pomiędzy zgrupowanie sosny zwyczajnej. Wygląd drzew to dobitny przykład na nieudaną próbę rekultywacji w kierunku leśnym.

Pomiędzy drzewami pojawiają się pojedyncze paprocie. Jest tutaj nerecznica samcza. Z ciekawszych krzewów zauważam kalinę koralową. Do 2014 roku ten gatunek podlegał ochronie prawnej.

Bliżej linii kolejowej natrafiam na płat modrzewia. Sądząc po wyglądzie, jest to modrzew szkocki, mieszaniec modrzewia europejskiego i japońskiego. Typowy gatunek stosowany w gospodarce leśnej.

Oto kolejne zgrupowanie sosny zwyczajnej. Drzew jest sporo, dlatego roślin runa właściwie tutaj brak. Bardziej zielone są przecinające ten drzewostan ścieżki. Z mchów dominuje chroniony rokietnik pospolity.

I tak osiągamy nasyp po linii kolejowej. U jego podnóża bez trudu natrafiamy na częściowo chronione storczyki z rodzaju kruszczyk. Jest go tutaj sporo.

Jesteśmy na górze. Gnamy w kierunku południowo-wschodnim. Wyraźnie widać różnicę pomiędzy rzędną nasypu a otaczającym go terenem. Oczywiście zgodnie z duchem osławionego listu otwartego to nie jest las, tylko przypadkowe zgromadzenie drzew, dowód na nieudaną próbę rekultywacji.

Teraz dochodzimy do krawędzi terenu otwartego. Tutaj dominuje trzcinnik piaskowy. Są nieliczne drzewa. Więcej drzew pojawia się po lewej stronie drogi. Tutaj między innymi rośnie olcha szara. Ona uwielbia wilgotne podłoże.

Oto dalsza część otwartej przestrzeni. W podłożu znajdują się pyły z elektrofiltrów. Górą sporo zieleni. Zatem nazywanie tej okolicy brownefield jest swoiście pojmowaną formą daltonizmu.

Z otwartą przestrzenią graniczy teren sprawiający wrażenie lasu. Nieco dalej dominują sosny zwyczajne. Tutaj wrażenie lasu jest jeszcze bardziej dobitne. W tym miejscu nader łatwo o storczyka z rodzaju kruszczyk. Wystarczyło, że nieznacznie zmieniałem miejsce akcji, aby bez trudu odnaleźć kolejne chronione kruszczyki.

Zerkam na otwartą zieloną przestrzeń, a następnie wchodzę do kolejnej partii lasu. Chronionych storczyków z rodzaju kruszczyk ci tutaj dostatek.

Kolejna zmiana miejsca akcji. W dalszym ciągu znajduję się w lesie. Tutaj natrafiłem na paproć z gatunku paprotka zwyczajna. Niby nic takiego, ale wiele wskazuje na to, że to pierwsze notowanie tego gatunku na terenie Jaworzna.

Teraz zdecydowanie ruszam na południe. Tutaj już nie można mieć wątpliwości. Jesteśmy w lesie i to w borze bardzo mieszanym. Także tutaj wystarczyło się rozejrzeć, aby natrafić na kolejne storczyki z rodzaju kruszczyk. Także w dalszej część tego lasu na pierwszy rzut oka szału nie ma, ale kruszczyki są. Generalnie ta okolica to najobfitsze stanowisko gatunków tego rodzaju w strefie.

Zdecydowanie nieciekawy jest pas pod linią energetyczną. Tutaj dominuje czeremcha amerykańska. Ten sam gatunek pojawia się w obrębie lasu. Trafił się jeszcze fragment boru z trzęślicą modrą. Tutaj także znajdujemy kolejne storczyki z rodzaju kruszczyk. Tak jest aż po ulicę Wojska Polskiego.

Niby nic takiego, teren zdegradowany, a jest to co, zostało pokazane. Zatem czas na najważniejsze w związku z tym pytanie. Co na to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. No, chyba że Lex Izera zwalnia z obowiązku sporządzenia „Raportu oddziaływania na środowisko” i szczegółowej inwentaryzacji przyrodniczej przed wbiciem symbolicznej pierwszej łopaty pod budowę fabryki Izery, które to wydarzenie miało się dokonać jeszcze tej jesieni. Czasu jest niewiele. 21 grudnia zaczyna się astronomiczna zima.

Przy okazji powstał spory podzielony na cztery części fotoreportaż. Oto linki do nich.
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/1265453.html
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/1265571.html
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/1266025.html
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/1266182.html

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Kalina zakwita zimą

Zbliża się zima. To będzie już 21 grudnia. Większość roślin szykuje się do zimowego snu. Inne tak jak leszczyny, brzozy czy olsze wytworzyły kotki i czekają na wiosnę. Są jednak rośliny, które właśnie teraz rozpoczynają kwitnienie. Jedną z nich jest kalina wonna – Viburnum farreri.

Ostatnio coraz częściej bywa uprawiana. W tym filmie zagra grupa krzewów z parku w Chrzanowie. Krzew zauważyłem jesienią 2018 roku. Jednakże po raz pierwszy sfilmowałem go 24 marca 2019 roku. Roślina jeszcze kwitła. Rozwijały się pierwsze liście.

Miesiąc później, bo w dniu 24 kwietnia 2019 roku rozwijających liści było więcej. Najmłodsze z nich są brązowe. Były też ostatnie kwiaty.

Latem nie interesowałem się tym krzewem. Roślinę wówczas tylko sfilmowałem. Potem była roczna przerwa. Minęła zima. Nadszedł 29 kwietnia 2021. Oto kolejne rozwijające się liście i ostatnie kwiaty.

Miesiąc później a dokładniej 25 maja na krzewie można było oglądać tylko rozwijające się liście. Tak było 20 czerwca. Zieleń liści jest jeszcze bardziej intensywna. Tak było do jesieni.

Jest 30 listopada. Teraz rozpoczął się nowy cykl. Liście opadły. Kwiaty się rozwinęły i tak powinno być do wiosny. Krzew z natury występuje w północnych Chinach. Poza czystym gatunkiem istnieje jej mieszaniec o nazwie kalina bodnanteńska-Viburnum ×bodnantense. Są one do siebie bardzo podobne. Tutaj jestem przekonany do swego typu, chociaż mogę się mylić.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Jesień na jaworznickich plantach wprowadza w niesamowity nastrój

Astronomiczna zima dopiero przed nami zaczyna się bowiem między 21 a 22 grudnia, w dalszym ciągu mamy więc jesień. Późną jesień, która całkiem urokliwie się ma na jaworznickich plantach.

Wybraliśmy się na spacer po jaworznickich plantach, aby zobaczyć, jak się mają w jesiennej odsłonie i musimy przyznać, że jest bardzo urokliwie.

W dalszym ciągu zielona trawa pięknie komponuje się ze złotymi barwami, jakie jesień wymusiła, na co poniektórej roślinności. Zimny wiatr dodaje tylko uroku tej jesienno-zimowej aurze.

Jeżeli mają więc Państwo czas na mały spacer, to zdecydowanie polecamy wybrać się do centrum na jaworznickie planty, aby na własnej skórze doświadczyć tego niepozornego klimatu.

[vc_facebook]

Ostatnie lato na Izerze – 3 września 2021

Oto trzeci odcinek tego serialu. Przypominam, że w swoim liście otwartym Prezydent Jaworzna zaprasza wszystkich obrońców przyrody do swojego miasta.

Oto dosłowny fragment: Podobnie piszę do wszystkich stowarzyszeń obrońców przyrody – zapraszam Was do Jaworzna – przyjedźcie i zobaczcie na własne oczy tę hałdę w wyrobisku kopalni piasku, te osadniki mułów węglowych, na których ma stanąć fabryka Izery. Jesteście wprowadzani w błąd i głosicie nieprawdę. Ktoś wam kiedyś będzie czynił z tego wyrzuty, że w przypadku mojego miasta posługiwaliście się kłamstwem. Po prostu nie wiedzieliście, jak jest.

Ponieważ nie wszystkim jest po drodze do tego miasta, dlatego będę waszymi nogami i oczami. Tym razem będziemy penetrować zachodnią część strefy. Jest nią hałda w byłej piaskowni. Idziemy wzdłuż ulicy Mysłowickiej. Po prawej stronie biegnie ciepłociąg.

Tworzy on swoistą bramę, pod którą można dostać się teren przyszłej strefy. Już na wstępie widać rozmiary klęski, jaką poniesiono podczas próby rekultywacji tej hałdy.

Tak jest przez cały czas, jeśli będziemy wędrować w osi drogi przecinającej hałdę z zachodu na wschód. Widzimy sosny zwyczajne, widzimy brzozy brodawkowate. Zapewne nie ma tutaj problemów z wodą, skoro dominująca trawą jest trzcina pospolita.

Pora sprawdzić jak ta nieudana rekultywacja wygląda w pewnym oddaleniu od drogi. Korzystamy ze szlaku wydeptanego przez zwierzynę.

Pewnym uzupełnieniem drzewostanu są świerki pospolite.

Trafia się już dąb szypułkowy. Po potencjalne trzecie pokolenie lasu. Oczywiście w świetle ostatnich decyzji jest bez szans.

Hałdę w osi północ – południe przecina linia energetyczna. Pod nią znajduje się spory jak na tę okolicę zbiornik wodny. Tutaj jednak dojścia do tafli wody broni szuwar trzciny pospolitej. W przyległym lesie pojawia się olsza czarna. To kolejny miłośnik wody.

Jesteśmy już na wschód od linii energetycznej. Na przykładzie tego skupiska sosny zwyczajnej widać druzgocące rozmiary nieudanej próby rekultywacji tego terenu w kierunku leśnym.

Oto udana próba zbliżenia się do tafli wody. Trzcina pospolita rządzi. Tym niemniej jakoś znalazłem lukę w szuwarach.

Oddalam się od zbiornika. Wędruję przez las, jak to powiadam metodą Kamaza, znaczy się, nie ma drogi, nie ma problemu. Klucząc, omijam różnej wielkości zbiorniki. Stopniowo oddalam się od zasadniczego akwenu. Niestety, nie posiadałem obuwia adekwatnego do zastanych warunków terenowych. A prezydent napisał, że tu nie ma wód, nawet gruntowych.

Oto kolejne zgrupowanie sosny zwyczajnej, dowód na nieudaną próbę rekultywacji tej hałdy. W 2004 roku te drzewa miały zaledwie do dwu metrów wysokości.

Zerkam pod nogi. Są tutaj mchy, co zasadniczo zdarza się w każdym lesie. Ten to tujowiec tamaryszkowaty – Thuidium tamariscinum chroniony nieprzerwanie od 2001 roku, chociaż to tylko ochrona częściowa.

Oto kolejny akwen. Tutaj także mamy spory mszar. Dominuje rokietnik pospolity – Pleurozium schreberi. On podlega częściowej ochronie gatunkowej dopiero od 9 października 2014 roku.

Oto kolejne wyzwanie godne Kamaza. Zarośla zagęszcza rokitnik pospolity.

I tak osiągnęliśmy wschodni skraj drogi przecinającej hałdę.

Odbijamy w prawo, kierując się ku ulicy Wojska Polskiego. Ponownie zagłębiamy się w las, aby dojść do zbiorników znajdujących się w południowej części tej działki. Po drodze przekraczamy kanał równoległy do linii kolejowej.

Idziemy dalej. Zaglądamy do boru po lewej stronie drogi. Tutaj oczywiście próba zalesienia zakończyła się kompletną klapą. Tutaj znalazłem pierwsze storczyki z rodzaju kruszczyk, ale nie udało mi się ich sfilmować.

Teraz przekraczamy przecinającą ten teren linię energetyczną. Sosna zwyczajna radzi sobie znakomicie. Oto kolejny z tutejszych akwenów. Wszystkie zbiorniki wodne to uznane i użytkowane łowiska.

Opuszczamy ten teren, teraz będziemy poznawać, to co znajduje się w jego południowo-wschodnim zakątku. Ja widać trzcina pospolita rządzi. W tej okolicy wschodnią granicę działki zajmuje Żeleźnica. Rzeka zdaje się stać. Możliwe, że coś ją blokuje, ale nie udało mi się ustalić przyczyny. Bobry niewykluczone.

Im dalej na południe, tym trudniej, ale brnę przed siebie. Natrafiam na linię energetyczną. Wszędzie rośnie trzcina pospolita. Oto kolejna blokada na drodze do ulicy Wojska Polskiego. Dominuje robinia akacjowa.

W końcu wyszedłem na leśną drogę, która doprowadziła mnie do ulicy Wojska Polskiego.

Oto ostatnie spojrzenie na część działki pod biegnącą tutaj linią energetyczną. Generalnie ten film oraz kolejne nie mają na celu powstrzymanie zamierzeń władzy. Po pierwsze chcę pokazać, co zostanie zniszczone w związku z budową tutaj czegokolwiek, nie tylko Izery. Po drugie i najważniejsze poinformować przyszłych inwestorów ze skalą trudności, z którymi przyjdzie im się zmierzyć.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Łubowiec – nie ostatnie pożegnanie – 3 listopada 2021

Jak się wszyscy zdążyli zorientować miasto Jaworzno, robi wszystko, aby spaść w zielonym rankingu Tak nisko, jak tylko jest to możliwe. Jedna Izera to za mało. Trzeba ująć coś jeszcze. Między innymi padło na niewielki spłachetek lasu w Dąbrowie Narodowej Łubowcu.

Właśnie ogłoszono konsultacje społeczne. Niestety w międzyczasie niejako cichaczem pozyskano ten teren od Lasów Państwowych oraz sporządzono dokument zatytułowany — PROGNOZA ODDZIAŁYWANIA NA ŚRODOWISKO MIEJSCOWEGO PLANU ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENNEGO DLA TERENU DĄBROWA NARODOWA III W JAWORZNIE.

Teren ten był penetrowany przeze mnie wiele razy i wszystko to, co tutaj zauważyłem, opublikowałem w Internecie. Moje dane, jak zdążyłem zauważyć, zapoznając się z tym dokumentem, nie zostały uwzględnione. W dokumencie nie pojawiły się także daty informujące o tym, w których dniach autorka odwiedzała podmiotowy obszar. Osobiście wykonując dla różnych stron tego rodzaju dokumenty, zawsze podaję stosowne daty, co podnosi wiarygodność takowego. Sporządzam także obfitą dokumentację fotograficzną. Tym razem zaczynam od przystanku autobusowego.

Trzeciego listopada postanowiłem osobiście sprawdzić co jeszcze teraz, można zobaczyć. Zaczynamy od przystanku autobusowego. W raporcie został on zauważony, ale nie został jako gatunek obcego pochodzenia wymieniony dla tego obszaru rosnący tutaj rdestowiec ostrokończysty, któremu towarzyszy pokrzywa zwyczajna.

A przecież to nie igła w stogu siana. A takową może być siewka cisu pospolitego, którą tutaj znalazłem. To chronione drzewo trafiło tutaj zapewne za sprawą ptaków, które przeniosły jego nasiono.

Autorka prognozy wymienia wiele gatunków drzew tworzących ten las. Niestety nie zauważyła klonu zwyczajnego.

Nie zauważyła drzewiastych form czeremchy amerykańskiej. Zauważyła tylko ich krzewiaste postacie.Jednakże największym moim zdaniem niedopatrzeniem jest brak w wykazie drzew wiązu szypułkowego, na którego drzewa można się natknąć nader łatwo.

To i owo zostało wymienione. Oto robinia akacjowa. Jedno z drzew na granicy mogłoby być pomnikiem przyrody ożywionej.

Oto klon jawor. Jego jest tutaj bardzo dużo. Lokalnie tworzy łany siewek.

W lesie trafiają się jeszcze okazałe topole holenderskie. Te drzewa powinny być stąd usunięte.

A teraz spójrzmy po prostu pod nogi. Ściółka to bardzo ważne źródło informacji o lokalnym drzewostanie. Listę obecności sobie odpuszczę.

W wielu partiach lasu dominuje brzoza brodawkowata.

Na jednym z drzew tego gatunku natrafiłem na hubę, błyskoporka podkorowego, która jest lekiem na raka.

Z drzew obcego pochodzenia najważniejszy jest dąb czerwony. Jest go tutaj mnóstwo. Teraz znakomicie to widać patrząc pod nogi.

Sporadycznie pojawiają się sosny zwyczajne.

Z drzew owocowych mamy tutaj gruszę domową.

Jeszcze zielonym akcentem jest ligustr pospolity.

Rzadkim gatunkiem drzewa jest dąb szypułkowy. Oto jedna jego siewka.

Oto jedna z dróg przecinających środek tego przeznaczonego do zniknięcia drzewostanu.

Czas na barwny akcent. Oto owocująca trzmielina zwyczajna. Zobaczymy ja przy ulicy Katowickiej.

W jednym z tutejszych niewielkich zagłębień zobaczymy paproć nerecznicę samczą oraz chroniony mech drabik drzewkowaty.

Krótkim przerywnikiem jest kolorowa huba. To wrośniak różnobarwny.

W lesie nader łatwo o buchtowiska dzików. Tak to wygląda na północnym wierzchołku skazanego na zagładę trójkąta.

A teraz jeszcze jeden wiąz szypułkowy z omszałymi korzeniami.

Teraz coś tak a propos ogłoszonych konsultacji społecznych, czyli zwykła lipa.

Powiem krótko, będzie mi brakowało tego lasu.

A Lasy Państwowe, skoro były takie wspaniałomyślne dla miasta, niech sobie ten znak też zabiorą.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Kolcolist zachodni – Ulex europaeus

Oto kolejny film prezentujący roślinę, na którą nader łatwo można natknąć się w Europie Zachodniej. To jego ojczyzna. Pokażę wam kolcolist zachodni z rodziny bobowatych. Gatunek ruszył w świat i teraz można się z nim zetknąć nawet na Hawajach.

Osobiście zetknąłem się z nim w Anglii. Jest nad morzem. Widzieliśmy się w rejonie Filey Brigg oraz Flamborough Head. Bywa w środku wyspy. Dla potrzeb tego filmu utrwaliłem go z Quarry Park w Dunscroft k. Doncaster. W Anglii, że tak powiem, jest u siebie. Gdzie indziej, znaczy się poza Europą Zachodnią, tworząc takie populacje, powinien być postrzegany jako groźny najeźdźca.

W Polsce już jest. Wysiewano go dawniej w zachodniej części kraju w lasach oraz na wrzosowiskach. Tu i ówdzie dziczeje. Obecnie znajduje się na ministerialnej liście roślin inwazyjnych, znaczy się zasługujących na staranne tępienie. Dlatego, kiedy będziecie podróżować na zachód od Polski, na przykład odwiedzając swoje dzieci w Anglii, nie zabierajcie jego nasion z sobą.

Żółte kwiaty pojawiają się w maju oraz czerwcu. Powtarza kwitnienie jesienią. Dlatego ten gatunek uprawiano jako roślinę ozdobną. Poza Polską posadzony na granicy posesji może zastąpić drut kolczasty.

W lasach był traktowany jako pasza dla zwierzyny. Poza tym utrwala piaski.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Taka sobie parietaria

W drugiej połowie maja 2019 roku oraz od 2 do 16 października 2021 przebywałem w Anglii. Moją bazą było Doncaster. To była znakomita okazja, aby spróbować zmierzyć się z florą innego kraju. Po prostu w jakimś procencie musi być ona odmienna od tej, z którą spotykam się na „przystanku Chrzanów”. To nawiązanie do mojego miejsca zamieszkania, ponieważ nader intensywnie penetruję obszar od Katowic do Krakowa.

Do takich odmiennych gatunków należy Parietaria judaica, która w Doncaster zasiedla niemalże wszystkie mury. Jest to gatunek z rodziny pokrzywowatych. Jest on rodzimy dla flory Basenu Morza Śródziemnego. Pomimo posiadania bardzo drobnych kwiatów produkuje sporo pyłku. Ten wykazuje silne działanie alergizujące. Atakuje błony śluzowe nosa, oczu i oskrzeli. Zatem, jeśli odwiedzając wyspy, zaczniecie kichać na wszystko, sprawdźcie, czy gdzieś jest to zielsko.

W Polsce można z rzadka spotkać parietarię lekarską – Parietaria officinalis. Mnie się jeszcze nie udało.

Łacińska nazwa rodzaju Parietaria użyta już przez Pliniusza oznacza mieszkańca muru. Przydomek judaica oznacza, że roślina pochodzi z Judei, znaczy się Palestyny. Jeśli tak było istotnie, to oznaczałoby to, że sami Rzymianie rozprzestrzenili ją po swoim Imperium, w tym w Anglii.

[vc_facebook]

Przełomowe porozumienie w sprawie wycinki lasów

Obradujący od dwóch dni na Szczycie Klimatycznym szefowie państw z całego świata zdecydowali o działaniach mających zakończyć przemysłową wycinkę lasów. O takie działania zdecydowanie skutecznie od kilku miesięcy zabiegają członkowie ekologicznych stowarzyszeń.

Jednym z trzech obowiązujących do wykonania zadań od zaraz, jakie ustalono w drugim dniu obrad Szczytu Klimatycznego w Glasgow w Wielkiej Brytanii jest ograniczenie wycinki lasów na całym globie.

Jak uchwalili członkowie szczytu, przemysłowa wycinka lasów ma się skończyć, a tam gdzie ziemia jest sucha i niezagospodarowana – ma zostać zalesiona. Jednym z miejsc, gdzie dochodzi do masowych wycinek przemysłowych lasów są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.

By odbudować wycinane lasy i zmniejszyć potrzeby stosowania drewna w produkcji przemysłowej, USA przekaże miliard dolarów miliard dolarów na działania w tym kierunku. Taka deklaracja ze strony amerykańskiego prezydenta, to zdaniem ekologów duży krok w kierunku rozpoczęcia działań, które do dziś kończyły się na poziomie deklaracji.

Podczas szczytu ustalono też zasady działania w celu ograniczenia produkcji metanu. Jedno z nich ma polegać na uszczelnieniu rurociągów, którymi następuje przepływ metanu, a także propagowaniu ograniczenia spożycia mięsa. Krowy produkujące mięso są bowiem jednym ze znaczących źródeł produkcji metanu.

Ważnym tematem Szczytu Klimatycznego ma też być sprawa likwidacji produkcji węgla. Ustalenie zasad jego likwidacji jest jeszcze dyskutowane. W szczycie uczestniczy przedstawiciel Polski, premier Mateusz Morawiecki. Szczyt potrwa do 12 listopada.

[vc_facebook]

Tego lasu wkrótce tu nie będzie. Zobacz las który wytną pod budowę #Izera w Jaworznie