sobota, 20 kwietnia, 2024

Rozmowa z Pawłem Kwiatkowskim o radości twórczej i nie tylko

Strona głównaKulturaRozmowa z Pawłem Kwiatkowskim o radości twórczej i nie tylko

Rozmowa z Pawłem Kwiatkowskim o radości twórczej i nie tylko

- Advertisement -

W Galerii Kameralnej ATElier Kultury trwa wystawa prac uznanego grafika Pawła Kwiatkowskiego, dyrektora Instytutu Grafiki Artystycznej na wydziale Sztuk Pięknych Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.

Wernisaż wystawy w Galerii Kameralnej (fot. Marlena Budak, ATElier Kultury)

Pan Paweł jest laureatem wielu prestiżowych nagród, w tym Grand Prix – nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w konkursie im. Władysława Strzemińskiego „Sztuki Piękne”, nagrody na Międzynarodowym Triennale Grafiki w Belgradzie i Grand Prix na Biennale Grafiki w Rumunii. Otrzymał wyróżnienia na Krakowskim Triennale Grafiki i na Międzynarodowym Triennale Grafiki w Sofii.

Elżbieta Bigas: Czy o współczesnej sztuce można mówić, że jest ładna czy też należy do niej przyłożyć zupełnie inną miarkę?
Paweł Kwiatkowski: Najpierw należałoby odpowiedzieć na pytanie czy w świecie sztuki w ogóle istnieją jeszcze jakieś miary. I na to pytanie można odpowiedzieć jedynie przecząco. Od wieku XVIII do dzisiaj zagadnienie estetyki przeszło duże metamorfozy, ideał piękna klasycznego został poszerzony o piękno ekspresji, piękno emocji, piękno geometrii i wszystko co jeszcze można sobie wymyślić. Im więcej znaczeń upycha się do definicji zjawiska, tym bardziej ta definicja przestaje cokolwiek znaczyć. Kwestia piękna uległa subiektywizacji. Dlatego darujmy sobie mówienie o sztuce przez pryzmat piękna, tylko znajdźmy dla niej inną miarę. A jaką? Skoro już ustalono, że nie ma żadnych obiektywnych miar, to niech każdy przykłada własną.

Paweł Kwiatkowski i kurator wystawy Paulina Śląska (fot. Marlena Budak, ATElier Kultury)

W listopadzie pana prace prezentowane były na wystawie towarzyszącej 11. Triennale grafiki polskiej. Co Pana zdaniem szczególnie doceniono w pana grafikach a za co Pan sam je ceni?
Zestaw prezentowanych prac nie podlegał weryfikacji czy selekcji, sam je dobierałem. Status wystawy towarzyszącej 11TGP wydarzenie otrzymało ze względu na mój udział w jury selekcyjnym tegorocznej edycji. Cenię swoje prace za to, że są stworzone z głębokiej potrzeby wewnętrznej, bez żadnych dodatkowych powodów natury zewnętrznej. Wkładam w każdą ze swoich grafik maksymalnie dużo zaangażowania, bo tylko tak wykonywana praca artystyczna ma jakikolwiek sens.

Wernisaż wystawy (fot. Marlena Budak, ATElier Kultury)

W opiniach internautów na temat pana prac same ochy i achy, np. jakie to jest dobre, uwielbiam, amazing work. Czy wierzy Pan internautom?
Internauci kłamią. Gdy spostrzegam spod którąś swoją pracą zbyt pochlebne opinie to wiem, że coś poszło nie tak, i następną robię na wskroś inną od tamtej.

Jakie emocje towarzyszą Panu podczas tworzenia grafik. Czy jest to coś, co zwą radością twórczą?
Emocje i nastrój ulegają zmianie podczas pracy. Są różne w zależności od wielu czynników, pory dnia, miejsca i etapu pracy, wstępnego projektu. Trudno mi mówić o radości twórczej, bo raczej praca twórcza jest dla mnie wysiłkiem, intelektualnym i manualnym. Staram się minimalizować wpływ emocji, bo tych i tak jest dużo, a gdy jeszcze przybywa, to ubywa rozumu. A rozumu jakby zawsze deficyt.

O czym rozprawiają postaci na pana pracach?
Przedstawiam zwyczajnych, niczym nie wyróżniających się ludzi. I tak samo z ich rozmowami, nie przekazują sobie żadnych szczególnych informacji.

Jak wyobraża Pan sobie emocje odbiorcy pana prac?
Nie jestem odbiorcą swoich prac, więc nie potrafię wyobrazić sobie jego emocji. Gdybym spróbował je wyobrazić, to tak na prawdę przypisałbym temu komuś własny sposób odbioru.

Przyglądając się pana udanemu malarstwu ma się wrażenie, że lubi Pan art deco. Czy tak jest?
Nie lubię. Nie przepadam za dekoracyjnością w malarstwie.

Paweł Kwiatkowski

Ferdynand Ruszczyc mawiał, że uwielbia malować „śliczne obłoki przed deszczem”. Dlaczego nie lubi Pan ślicznych obłoków?
Nie jest to wystarczająco inspirujący dla mnie temat. Ale lubię, lubię śliczne obłoki.

Jacek Malczewski nie znosił pytania o to, co znaczą jego obrazy. Na zakończenie pozwolę sobie przewrotnie zapytać: co znaczą Pana obrazy?
Nie znosił tego pytania, bo może sam sobie na nie nie odpowiedział. Moje prace traktują o człowieku współczesnym, dwudziesto-dwudziestopierwszowiecznym, żyjącym w dużym mieście, w niestabilnym czasie postindustrialnego korporacyjnego kapitalizmu przeradzającego się w korposocjalizm. Są to obrazy o człowieku w sensie ogólnym, który utracił wszelkie trwałe punkty odniesienia, a więc w pewnym sensie kontakt z rzeczywistością.
Dziękuję za rozmowę. Ela Bigas

- Advertisment -

Sądowa epopeja Sebastian Kusia. Wyrok coraz bliżej. Może zapaść 24. kwietnia

Przed Sądem Rejonowym w Chrzanowie od prawie 5 lat trwa proces Sebastiana Kusia, podejrzanego o przyjmowanie łapówek, kiedy to pracował na stanowisku naczelnika biura...

Piątkowe pikniki cieszyły się sporym zainteresowaniem

Pomimo chłodu, aż dwa pikniki odbyły się w tym samym czasie w Jaworznie. Jeden zorganizowany jako „Dzień ziemi” pod płaszczką, drugi piknik na Osiedlu...

Fabryka hejtu na finale kampanii. Przekroczono granice kultury

Kampania wyborcza w Jaworznie weszła w decydującą fazę. Kandydaci na urząd prezydenta dwoją się i troją, żeby przekonać do siebie niezdecydowanych wyborców. Ich działania...