Mikołaj w Hali – milusińscy zachwyceni

Początek grudnia to fantastyczny czas, w którym setki Mikołajów wkraczają do akcji, a każdy oczywista najprawdziwszy i święty. Zgodnie z tą niepisaną regułą Mikołaj, święty oczywista, pojawił się w Hali MCKiS-u w sobotnie popołudnie 6 grudnia.

Milusińscy zachwyceni i podekscytowani, dorośli w nie mniej świetnych nastrojach. I choć zdaje się, że było podobnie jak rok temu, milusińscy, jakby zapomnieli, że to już widzieli, bawili się doskonale. Mikołaj, święty oczywista, miał trudne zadanie – rozdawał prezenty i fotografował się z maluchami, które wgapiały się w niego niczym nomen omen w święty obrazek.

Ponieważ dorośli też dobrze się bawili, to z chęcią dali się namawiać na nieambitne, ale jakże istotne, rozmowy o św. Mikołaju. Poniżej efekt tych radosnych rozmów. Żaden z dużych nie chciałby otrzymać od Mikołaja rózgi.

Tato Piotr przyszedł z Cezarym. Zapytaliśmy pana Piotra czy pamięta swojego pierwszego Mikołaja. Tym Mikołajem był sąsiad z klatki schodowej, na której w dzieciństwie mieszkał pan Piotr. Mikołaj przyszedł za namową jego mamy. - Przeszedł po całej klatce schodowej, wchodził do wszystkich mieszkań – wspomina pan Piotr. - Miałem wtedy około sześć lat. Od razu widziałem, że to jest znajoma twarz, ale do końca nie wiedziałem, kto to jest. Dopiero po Wigilii dowiedziałem się, że był to sąsiad. 
Cezary chciałby otrzymać od Mikołaja, jak powiedział, fajne rzeczy, czyli pewnie ich lista jest bardzo długa.

Tato Wiktor, mała Pola i mama Ola też wyglądali na zadowolonych. Na pytanie czego nie chcieliby dostać na Mikołaja odpowiadał tato Wiktor: Chyba nie ma takich rzeczy. Z każdego prezentu trzeba się cieszyć. Nie ma czegoś takiego, czego nie chcielibyśmy dostać. Każdy prezent jest ważny i z każdego prezentu trzeba się cieszyć. Nieważne jaki by on był. 
Mama ma takie samo zdanie jak tatuś. Ola dostanie dzisiaj odkurzacz zabawkowy, „ponieważ chodzi ze mną cały czas, jak ja tylko odpalam odkurzacz, to ona za mną tup, tup, tup i chciałaby odkurzać” – uzasadnia mama.

Mama Aleksandra, tato Patryk i mała Klara, odpowiada mama: My zawsze wychodzimy z założenia, że wszystko się przyda, ale bardziej jesteśmy za tym, żeby to były jakieś pożyteczne rzeczy, niż kolejna zabawka. 
W myśl tej zasady Klara dostała od rodziców „zabawki takie bardziej rozwijające”.

Mała Zuzanna i mama Kinga. Mama nie chciałaby dostać na Mikołaja rózgi, mała Zuzia dostała już dzisiaj prezent od Mikołaja, to różowy Stich z disneyowskich filmów animowanych.

Mama Monika i Zuzia – dziewczynka dostała już dzisiaj od Mikołaja misia. „Już marzenie spełnione” – podsumowała prezent mama.

Pani Klaudia przyszła z przyjaciółmi, odpowiada na pytanie o swojego pierwszego Mikołaja. - Pierwszego mogę nie pamiętać, ale już kolejnego pewnie tak. Przyjechał na saniach z Laponii, , zostawił prezenty i pojechał. Prezenty, z tego co pamiętam, to była maskotka taka interaktywna Ferbi. Tyle pamiętam i organy, takie na baterie. 
Dziewczynki towarzyszące pani Klaudii chciałyby dostać od Mikołaja kostkę Rubika, kolejny zestaw do bransoletek i fabrykę gniotków.

Mama Monika i mała Lidzia – mama nie chciałby dostać słuchawek, bo już ma, a pierwszego swojego Mikołaja pamięta jedynie ze zdjęć, to był radosny czas. Mała Lidzia chciałby dostać od Mikołaja autko.

Jeszcze tylko drobne wyjaśnienie na zakończenie tej relacji – tak naprawdę święty Mikołaj był tylko jeden, żył na przełomie III i IV wieku, był biskupem Miry, choć ponoć został nim przez przypadek, a ponadto chciano go kiedyś ukarać pozbawieniem sakry. Właściwie nie wiadomo dlaczego, pomagał bowiem biednym i potrzebującym.

Gdyby jednak uprzeć się i nazywać współczesnych Mikołajów świętymi, to też nie bez racji – bo trzeba zaiste świętej cierpliwości, żeby wysłuchiwać od milusińskich setek wierszyków i piosenek oraz z równą radością wręczać im setki prezentów. Biedni Mikołajowie, święci oczywiste.