Reklama

Oczywista Nieoczywistość - Strach przed zombie

Jaw.pl - Jaworznicki Portal Społecznościowy
22/10/2022 10:00
Kiedy umierał Ignacy Jan Paderewski, jego życzeniem było, aby po śmierci pochować go w wolnej Polsce, zaś jego serce spoczęło w Stanach Zjednoczonych. Józef Piłsudski pochowany został na Wawelu, jednak zgodnie z ostatnią wolą marszałka jego serce spoczęło w Wilnie, u boku matki. Podobnież rzecz się miała z najwybitniejszym polskim kompozytorem i pianistą Fryderykiem Chopinem, aczkolwiek w tym przypadku powód oddzielenia serca od reszty ciała nie był już tak oczywisty i jednoznaczny.

Ten dziwny, makabryczny, jakby na to nie patrzeć, obyczaj dokonywany był na wyraźne życzenie przyszłych denatów, oficjalnie zaś kierowano się tutaj względami sentymentalnymi. Serce bowiem było symbolem miłości, uczuć i nierozerwalnych więzi z tą czy inną ideą. Niejednokrotnie ideą tą była ojczyzna, rodzinne strony, bliscy, ukochane osoby. Mało kto jednak wie, że pragnienie Chopina by jego serce spoczęło w ukochanej Warszawie nie było jedynym z powodów tegoż zabiegu.

[caption id="attachment_268504" align="aligncenter" width="941"] Maska pośmiertna Fryderyka Chopina (fot. Wikipedia)[/caption]

Chopin był Polakiem, Polakiem się czuł, pomimo, że połowę życia spędził na emigracji. Pod koniec życia, gdy nie miał już wątpliwości co do tego, że jego dni są policzone, zapragnął spocząć w ukochanej ojczyźnie. Zdawał sobie wszak doskonale sprawę z tego, że Rosjanie nie zgodzą się na jego pochówek w polskiej stolicy, która wówczas znajdowała się w granicach rosyjskiego zaboru. Stąd też, niemal na kilka chwil przed ostateczną agonią wyraził życzenie by w Polsce spoczęło przynajmniej jego serce. Kompozytor zażyczył sobie sekcji zwłok i przewiezienia organu do starego kraju, w przeciwieństwie do zwłok, które ostatecznie spoczęły we Francji. Pomijając wszak wszelkie względy sentymentalne i niewątpliwe umiłowanie ojczyzny zaznaczyć trzeba, że powód owej osobliwej prośby, odnośnie miejsca złożenia serca twórcy był jeszcze jeden. Chopin po prostu bał się obsesyjnie tego, że mógłby zostać pochowany żywcem, a więc stać się „żywym trupem”, owym tytułowym zombie. Niejednokrotnie zdarzało się bowiem, że ludzie, u których oficjalnie stwierdzano zgon zapadali w rzeczywistości w letarg i budzili się z niego dopiero w zamkniętej trumnie, pod ziemią. Decyzja Chopina nie była wówczas wcale aż tak ekstrawagancka. Ówczesna medycyna bowiem nie była aż tak skrupulatna jak dziś i niejednokrotnie uśmiercała ludzi jeszcze za ich życia. Jednym z przykładów był tutaj podobno ksiądz Piotr Skarga, nadworny kaznodzieja Zygmunta III Wazy, który pogrążony w letargu, obudził się dopiero w trumnie, gdy na ratunek było już za późno. A nasz poczciwy Fryderyk doskonale wiedział, że jeśli tylko sekcja się rozpocznie, to cięcie skalpela zbudzi go z ewentualnego letargu natychmiast, w przypadku śmierci natomiast nie stanie się absolutnie nic ponad to. Chopin się wszak nie obudził. Dlaczego? Ponieważ nie żył naprawdę. Pomimo długiej agonii oraz stwierdzenia zgonu za pierwszym razem trochę przedwcześnie, kompozytor zmarł. Sekcji dokonano, zgodnie z przedśmiertna wolą Fryderyka, a serce wycięto. Kompozytora pochowano hucznie w Paryżu. Teraz trzeba było coś zrobić z „organem”. Sprawą zajęła się jego najstarsza siostra Ludwika. Urządziła więc swoistą kontrabandę i przemyciła serce brata do Warszawy. Zrobiła to oczywiście potajemnie. Przez granicę prusko- rosyjską przemycała je pod sukienką. Samo zaś serce włożone było do słoja, zalane najprawdopodobniej wysokoprocentowym koniakiem. I tak przywędrowało do Warszawy. Początkowo, przez jakiś czas przechowywane było w mieszkaniu Chopinów na warszawskim Podwalu, uznano jednak finalnie, że tak wybitnemu człowiekowi należy się bardziej eksponowane miejsce. A że Fryderyk Chopin niewątpliwie był wielkim twórcą i Polakiem to przez kilka pierwszych lat pobytu w stolicy serce jego przetrzymywano w… starej rupieciarni.

[caption id="attachment_268502" align="aligncenter" width="800"] Kościół św. Krzyża w Warszawie w 1945 roku (fot. Wikipedia)[/caption]

Znajdowała się ona w podziemiach kościoła św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Chciano je podobno złożyć w katedrze na Starym Mieście ale Starówka, uważana była wówczas za niezbyt elegancką, była wszak dzielnicą ówczesnej biedoty. Postanowiono serce więc złożyć w kościele św. Krzyża właśnie, który był świątynią parafialną Chopinów i do której Fryderyk uczęszczał. Kiedy więc w 1850 roku szanowna Ludwika przywiozła serce brata do stolicy by złożyć je w godziwym miejscu, spotkała się z odmową miejscowego duchowieństwa. Uznało ono, że człowieka który nie prowadził się zbyt moralnie w Paryżu, utrzymując nieformalny związek ze skandalistką George Sand, nie można uhonorować w ten sposób. Stan zawieszenia trwał niemal dwadzieścia lat. Być może dlatego włąśnie, w czasie powstania styczniowego, kiedy Rosjanie splądrowali kościół, nie znaleźli urny i ta, wraz zawartością, przetrwała. Ostatecznie jednak się udało i serce Polaka złożone zostało w jednym z filarów świątyni. Na epitafium umieszczono cytat z Ewangelii wg św. Mateusza: „Gdzie skarb Twój, tam i serce Twoje”. Sentymentalnie, ponad wszelką wątpliwość. Jak więc widać, losy integralnej części kompozytora, wyjętej z ciała po jego śmierci były dość burzliwe. Podobnie jak i losy kościoła, w którym część tą złożono. W czasie kolejnego wielkiego powstania, tym razem warszawskiego (1944 rok) kościół św. Krzyża został bowiem niemal doszczętnie zniszczony. Ocalał wszak m.in. filar w którym pierwotnie złożono serce Polaka. Są zresztą dwie, sprzeczne ze sobą wersje tego, w jaki sposób serce Chopina ocalało wojenną pożogę. Obydwu wszak wykluczyć nie można. Jedna z nich mówi o tym, że skrzynkę, w której umieszczony był słój, uratowali żołnierze AK i ocalili przed zniszczeniem lub kradzieżą. Inna natomiast mówi o tym, że to Niemcy wyjęli ją z filara świątyni 9 września 1944 i na rozkaz generała SS Ericha von dem Bach-Zelewskiego przekazali serce arcybiskupowi Antoniemu Szlagowskiemu. 

[caption id="attachment_268505" align="aligncenter" width="750"] Filar z sercem F. Chopina w kościele św. Krzyża w Warszawie - stan obecny (fot. Wikipedia)[/caption]

17 października 1945 roku, a więc w dniu śmierci kompozytora (w roku 1849) urnę ponownie złożono uroczyście w ocalałym filarze, w którym spoczywa do dziś. I co zaskakujące, serce to nadaj jest w bardzo dobrym stanie. Być może to zasługa koniaku? Zawartość słoja otwierano niejednokrotnie, ostatni raz w 2014 roku, pobrano próbkę. Serce jest podobno bardzo duże, lekko żółtawe (znów wpływ koniaku?), z wyraźnymi zmianami chorobowymi. Ustalono, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci Chopina było zapalenie osierdzia, spowodowane gruźlicą. Nie rozstrzygając wszak finalnie tego, czy serce naszego wielkiego Rodaka, wyjęte z ciała po śmierci, znalazło się w ojczyźnie kompozytora za sprawą miłości do Ojczyzny czy ze strachu przed pochowaniem żywcem, spuentować rzecz wypada stwierdzeniem, że jedno nie wyklucza drugiego, a i wszak odrobina koniaku na skołatane serce ludzkie zaszkodzić nie może.

Jarosław Sawiak

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do