
Lubi książki historyczne i powieści z II wojny światowej. Ostatnio po raz dwudziesty przeczytał „Krzyżaków”. Teraz czyta o Wołyniu. Chętnie ogląda filmy o Bondzie, filmów sci-fiction unika jak ognia.
Karmniki pana Janusza powstają w jego niewielkiej piwnicy. Jedno spojrzenie wystarczy, by stwierdzić, że pan Janusz to prawdziwy mistrz w piwnicznej aranżacji. Nie uświadczy tam żadnego wolnego miejsca. Na ścianach setki narzędzi, apteczka, zegary, w tym jeden z kukułką, dwa radia, każde nastawione na Radio Katowice. Pan Janusz lubi tę stację za bieżące wiadomości ze Śląska. Ostatnio mówili też o dokarmianiu ptaków. Na ścianach też zdjęcie pana Janusza z akordeonem. Grywa na nim od wielu lat. Ceni sobie muzykę z lat 60-tych, 70-tych i 80-tych. Lubi też muzykę ludową i dla odmiany Vivaldiego i Beethovena.
W piwnicy pan Janusz ma też narty biegowe. Biega od 5 lat. Nie zabrakło tam również rowerów. Pan Janusz jeździ wraz z żoną. Szczególnie lubi trasy do Pszczyny i Lipowca. O jaworznickiej Velostradzie zdanie ma raczej dobre. Jak mówi, jest super tylko trochę za krótka. Na ścianie powiesił pan Janusz Dyplom za najciekawszy karmnik, który otrzymał ok. 2000 r. w konkursie Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa jaworznickiego UM. W pobliżu wisi karteczka z prawidłowymi wymiarami budek lęgowych. W tej arcy oryginalnej piwnicy pan Janusz buduje swoje niezwyczajne karmniki.
Pierwsze majsterkowanie pamięta pan Janusz ze szkoły podstawowej. Wtedy powstała jego pierwsza praca – wóz drabiniasty w małej skali. Za tę pracę otrzymał nagrodę w szkolnym konkursie. Potem sam zrobił sobie narty i drewniane łyżwy z okuciami. Wtedy też powstał jego pierwszy karmnik ze ...słomy.
W Jaworznie pierwsze karmniki i budki dla szpaków pobudował pan Janusz, gdy zaczął wraz z sąsiadami urządzać ogród przed swoim blokiem. Część krzewów forsycji przyniesiono z hałdy Piłsudski, z Szelonki pochodzą dzikie bzy, a niektóre iglaste to posadzone tam bożonarodzeniowe choinki. I tak ok. 2000 r. powstała pod blokiem pana Janusza prawdziwa oaza zieleni. Brakowało tylko ptaków. Zaczęło się więc od budek lęgowych dla szpaków. Dzisiaj jest ich ponad 20. Wiosną prawdziwy tu ptasi rwetes. Najpierw przylatują samce, zawsze do tych samych budek, zaczynają je czyścić w oczekiwaniu na partnerki. Nowi ptasi mieszkańcy starają się do tych budek, jak mówi pan Janusz,”wtarabanić”.
Pierwszy karmnik powstał z patyków brzozowych, wisiał 4 lata, po czym zbutwiał a wichura go powaliła. Wtedy powstał nowy karmnik, z drewna. W ogrodzie przed blokiem wiszą dzisiaj budki lęgowe dla szpaków i sikorek, cztery karmniki, jeden powędrował do jaworznickiego domu dziecka, parę wisi na działkach u znajomych pana Janusza. Największy z karmników ma 3 poziomy. Pierwszy poziom jest dla większych ptaków – dla kosów, cukrówek, gołębi i sójek. Na środkowym nieco mniejszym poziomie jadają wróble i gile. Ostatni najmniejszy poziom na kształt strychu ma okrągłe małe wejście, tutaj dostają się tylko sikorki.
Większość karmników ma dwa poziomy, dla ptaków średnich i małych. Jak mówi pan Janusz wzorce karmników czerpie z głowy, choć dodaje, że przypominają one wiejskie chaty z wielkim kominem. Pan Janusz karmi ptaki regularnie, co drugi dzień. Podsypuje im niełuskany słonecznik, pszenicę, kaszę, daje orzechy i wiesza słoninkę. Na wiosnę robi tutaj prawdziwy ptasi raj. I kto by pomyślał, że to środek ruchliwego miasta.
Ela Bigas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie