Wziąłeś bilet, ale i tak dostałeś karę? Żniwa na parkingach przed sklepami

Zaskakującym przykładem nieprawidłowości w wystawianiu wezwań do zapłaty jest przypadek z Krakowa. Klient Biedronki otrzymał wezwanie do zapłaty po zaledwie 46 sekundach od zaparkowania. Mimo że pobrał bilet, nie zdążył go umieścić w widocznym miejscu, a wezwanie już czekało za wycieraczką.

Na parkingach przy marketach, takich jak Biedronka czy Lidl, obowiązuje zasada pobierania biletu, który uprawnia do darmowego postoju przez określony czas. Niejednokrotnie jednak zdarza się, że kierowcy zapominają wyeksponować bilet na desce rozdzielczej i np. chowają go do kieszeni. Skutkiem tego mogą być kary i to całkiem spore jak na kogoś, kto po prostu przyjechał na zakupy.

Czy anulowanie kary jest możliwe?

Wiele wezwań do zapłaty opiera się na wątpliwych podstawach prawnych. Firmy zarządzające parkingami często działają na granicy prawa, a ich działalność bywa kwestionowana nawet przez UOKiK.

Kara umowna może być naliczana jedynie za niewykonanie zobowiązania niepieniężnego, dlatego opłaty za brak biletu parkingowego są prawnie wątpliwe. Warto pamiętać, że w razie niechęci klienta do dobrowolnego opłacenia kary takie firmy muszą skierować sprawę do sądu i udowodnić swoje roszczenia, a to bywa trudne ze względu na brak odpowiedniej dokumentacji.

Czy zdarzyło ci się znaleźć wezwanie do zapłaty po powrocie z zakupów?

Nie jest rzadkością, że kierowcy po powrocie z zakupów znajdują za wycieraczką wezwanie do zapłaty. Może to być opłata karna wynosząca 100, 150, a nawet 280 zł. Nawet pobranie biletu parkingowego nie gwarantuje uniknięcia kary, jeśli bilet nie zostanie odpowiednio wyeksponowany na desce rozdzielczej, przez co kontroler po prostu go nie zauważy.

Co robić? Na pewno zachować spokój. Konsultacja z prawnikiem albo powiatowym rzecznikiem konsumentów może pomóc w ocenie, czy wezwanie jest uzasadnione i jakie kroki można podjąć, aby uniknąć płacenia potencjalnie niesłusznie nałożonej opłaty.