Gwoli ścisłości ciężkowicki team o ile w Ciężkowicach kilkakrotnie pokonał swoich środowych rywali, to w Kamieniu nie tylko nie wygrał, ale nie zremisował nawet w dotychczasowych spotkaniach. Obie drużyny przystąpiły do meczu niezwykle zmobilizowane i mimo niesprzyjającej aury pokazały naprawdę dobry futbol. Było wszystko co lubią kibice na takich meczach. Grad bramek, efektowne parady obu golkiperów, dramaturgia do samego końca spotkania oraz seria żółtych i czerwonych kartek. Mecz lepiej rozpoczęli miejscowi. W 2 minucie po faulu na Pawle Panku, sam poszkodowany z karnego dał prowadzenie gospodarzom. Podopieczni trenera Tomasiewicza nie zrazili się takim obrotem sprawy i dominowali w środku pola, długo rozgrywając piłkę budowali atak pozycyjny. Co prawda trudno było się przebić przez szczelną defensywę miejscowych, ale deszczowa aura sprzyjała uderzeniom z dystansu. Wyrównanie mogło paść już w 4 minucie, gdy uderzenie Mariusza Biela instynktownie sparował doskonale dysponowany miejscowy bramkarz. W 23 minucie atomowe uderzenie Rzeszutki wylądowało na poprzeczce bramki Białeckiego. 10 minut później po strzale tego samego zawodnika miejscowy golkiper w sobie tylko wiadomy sposób uchronił swój zespół od utraty gola. Na szczęście trzy minuty później nieco przyspał zbyt późno wychodząc do wrzutki Seweryna Podralskiego i Piotr Woronowicz ze stoickim spokojem wyrównał stan rywalizacji. W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiała „Ciężkowianka”. Znakomicie funkcjonował zwłaszcza środek pola z rozdającym piłki Szymonem Pieczką na czele, nie odstawiającym nogi Tomkiem Warzechą czy dynamicznym Woronowiczem, wspieranym przez aktywnego w ataku pozycyjnym Biela. Z kolei miejscowi byli przede wszystkim waleczni. Na boisku nie brakowało ostrych, twardych starć, zaś zawodnicy „Startu” byli z pewnością lepsi w pojedynkach powietrznych. Bardzo groźni byli zwłaszcza w kontratakach. Świetną okazję w 14 minucie zaprzepaścił Czech po wzorowej kontrze Wołka z Tomaszem Pankiem. Zresztą duet Tomasz Panek - Paweł Panek siał największy ferment w szeregach obronnych „Ciężkowianki”. Drugą połowę niestety od mocnego uderzenia rozpoczęli zawodnicy „Startu”. 2 minuty po rozpoczęciu gry, zdobyli drugiego gola. Znakomitym uderzeniem w samo okienko z 18 metrów popisał się Tomasz Panek wyprowadzając ponownie gospodarzy na prowadzenie. 7 minut później błyskotliwy rajd Mateusza Chrząścika zakończył faulem w polu karnym jeden z miejscowych defensorów, zaś „ ‘jedenastkę” pewnie wykorzystał Mariusz Biel. W rewanżu główka Tomasza Panka wylądowała na poprzeczce ciężkowickiej bramki. Obie drużyny nie zamierzały odpuszczać stawiając wszystko na atak na czym zyskało tylko widowisko. Walka była twarda i jej efektem był prawdziwy grad kartek, którymi szafował wadowicki arbiter. Przełomowym momentem okazała się zmiana przeprowadzona przez gospodarzy w 60 minucie. Wtedy na boisku pojawił się syn prezesa „Startu” Jacek Kozioł, który dwie minuty później precyzyjnym uderzeniem z 16 metrów po raz trzeci pokonał Ciołczyka.J.Ciołczyk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie