Reklama

Grzybki na kamieniach

AWAP
30/03/2009 23:14
15 stycznia 2009 roku podczas wizyty w rejonie ulicy Chełmońskiego zajrzałem również do kamieniołomu, którego ściana otwiera się na ulicę Obrońców Poczty Gdańskiej. Byłem w nim 6 listopada poprzedniego roku, patrz artykuł „Przyrodnik na budowie”

Tamtego dnia zielenina utrudniała obejrzenie go okiem geologa. Teraz nie było zieleniny, a śnieg nie stanowił większego utrudnienia. Do kamieniołomu zachowując należytą ostrożność zszedłem po usypanej z kamieni rampie. Na początek spoglądamy na część, gdzie w ubiegłym roku pyszniły się powojniki.



Patrząc w drugą stronę oceniłem, że można będzie lepiej przyjrzeć się przekrojowi przez formacje. Po obu stronach widać, że poszczególne płaszczyzny oddzielności są rozluźnione. Z jednej strony może to być skutkiem eksploatacji, ale tę zapewne ułatwił fakt, że nieco ponad milion lat temu przez ten teren przemknął lądolód zlodowacenia krakowskiego



Nie przeraziły mnie nawet przykryte śniegiem opony, oraz spoczywające pod nimi ścięte gałęzie.



Wyraźnie widać, że warstwy skalne w górnej części odsłonięcia są cienkie, zaś ku dołowi stają się coraz grubsze. Zapewne to one były celem eksploatacji. Grubizna sprawiała wrażenie typowego pierwszego wapienia falistego.







Wolałem jednak zająć się tym, co dzieje się bliżej powierzchni. Tu mają miejsce zjawiska wietrzenia prowadzące do powstania gleby, w tym przypadku rędziny nawapiennej.





Najbardziej interesujące w tym miejscu okazały się nacieki grzybkowe. To dowód na to, że procesy wietrzenia, zjawiska krasowe nie koniecznie muszą manifestować się przez tak spektakularne twory jak ponor w Łużniku czy jaskinie odległej Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej.







Warto wiedzieć, że do wykonania tych tworów jak i spektakularnego wystroju Raju przysłowiowa Matka Natura używała dawniej wyłącznie słabo gazowanej wody destylowanej, czyli deszczówki. W tym przypadku jest to efekt migracji deszczówki przez rozluźniony górotwór, ale nie koniecznie kwasu wodorowęglowego. W idealnym układzie byłoby tak jak w podręczniku. W Jaworznie nie można pominąć faktu, że przez kilkadziesiąt lat intensywnej pracy elektrowni padał tutaj także słaby kwas siarkowy, siarkawy, azotowy, azotawy i kto by tam je jeszcze wszystkie był w stanie wyliczyć. Z drugiej strony nie mozna pominąć roli dwutlenku węgla wydzielanego przez korzenie roślin penetrujących przestrzenie pomiedzy kamieniami. Efekty tego niesamowitego zbiegu różnych czynników są zadziwiająco urocze. Kilka przykładowych okazów zebranych na budowie w sierpniu i wrześniu ubiegłego znalazło się w naszych zbiorach.

Piotr Grzegorzek, kustosz Muzeum w Chrzanowie, od 1994 roku współpracownik gazety Co Tydzień.


UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do