
Cykl muzealny „Z historią na Ty”, dobrze pomyślany, już wrósł w świadomość jaworznian. Przychodzimy, słuchamy i dzielimy się własną wiedzą. Taką bardziej prywatną, co zdobyliśmy rozmawiając z dziadkami.
Prelegent mówi, co wyszukał w bibliotece cyfrowej, wyczytał, wydobył z archiwów. Plansze pokazuje.
Fotografiami, rysunkami nasze oczy cieszy. A nam słuchaczom przypominają się opowieści.
W ramach tego cyklu „Z historią na Ty”, z ogromnym zainteresowaniem 17 marca wysłucham doktor Iwony Brandys. Było o architekturze Jaworzna. Domy i ludzie tak wiedziałam ten wykład. Projektanci, budowniczowie, mieszkańcy. Temat obszerny nie na godzinny wykład więc pokrótce było.
Pani dr Brandys pokazała plany architektoniczne, zobaczyliśmy jak kościół w Rynku budowany - niemal, że od nowa przed II wojną - miał finalnie wyglądać. Piękny. Nie jakiś tam Zinowski projekt, niepasujący do wybudowanej już części kościoła. Pamiętam księdza dr. Stefana Kowalczyka, który był bardzo niezadowolony z projektu dr. Zina. Frasował się tym i mówił na kolędzie do mojego dziadka, (co regularnie każdego miesiąca część emerytury na budowę kościoła ofiarowywał), że to będzie baletnica w narciarskich butach.
Opowiadając dr Iwona Brandys pokazała rysunek, a na nim nowoczesny budynek kilkupiętrowy. Fasadę zdobił napis: „Dom legionowy”. Nigdy nie stanął na Rynku. Nie został ukończony. Z dzieciństwa utkwił mi w pamięci taki długi dom jednopiętrowy z płaskim dachem. Nazywany był: „legiony”. Mieściły się w nim sklepy: jubiler, rybny. Stał w tym miejscu, gdzie dzisiaj pomnik taki trwogę budzący, bo naboje przedstawia.
Wykład dr Brandys był ciekawy, inspirujący do myślenia. Zaczęłam szukać: co też jest w moim niewielkim archiwum, a dotyczy architektury? Trafiłam na fotografie Domu Pomocy Społecznej. Dawniej nazywanego „Caritasem”. Stoi ten budynek przy ulicy Obrońców Poczty Gdańskiej. Jak powstawał widnieje na zdjęciu. Przy rusztowaniach stoi ksiądz Wincenty Przebinda z Ignacym Kadłubickim, to on budowę nadzorował. Otrzymałam fotografie od mojej cioci Marii Suchetowej, córki kierownika budowy tego domu. A był nim Ignacy Kadłubicki.
Przepastne archiwa wciąż czekają na badaczy. Widać z ukazanych na wykładzie dokumentów, że warto szukać. W dziesiątkach teczek są zapisane jeszcze nieodkryte, ciekawe historie naszego miasta. Tylko wziąć delegację, jechać do archiwum i odnajdywać. Zadbać o publikacje. Miasto bogatsze będzie.
Barbara Sikora
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie