Reklama

Spodobało mi się prawie wszystko

AWAP
26/06/2015 19:01

„Powieki snu” – taki tytuł nosi spektakl, który przygotował Teatr Sztuk we współpracy z jaworznickim kołem Polskiego Związku Niewidomych. Określenie „Powieki snu” jest dość popularne; odnajdziemy je w różnych publikacjach, omawiających wyobraźnię niewidomych.


Jak to jest? Co oni widzą we śnie? Ale nie o tym był spektakl Teatru Sztuk. I nie to najważniejsze, jaki jego scenariusz i dlaczego taki.

Wśród aktorów nie było nikogo niewidomego; byli widzący (ci mieli zasłonięte oczy) i słobowidzący. Niektórych od dziecka znam, kiedyś byli młodziutkimi słuchaczami „książki mówionej” w bibliotece, którą kierowałam. Sylwek, Krzysio, Monika.

W tej bibliotece tata Moniki, pan Henryk, też był aktorem, gdy przygotowywaliśmy spektakl jednoaktówki „Zagłoba swatem” Sienkiewicza. Odżyło we mnie wspomnienie. Niewidomi aktorzy liczyli kroki, aby odpowiednio na scenie się ustawić. Skoro pan Silbert bibliotece lokal zabrał, to i działalność tego rodzaju została na wiele lat przerwana.

Kiedy w Teatrze Sztuk dostrzegłam inicjatywę pracy aktorskiej z ludźmi ze Związku Niewidomych – ucieszyłam się. Próby spektaklu „Powieki snu” trwały prawie trzy miesiące i wcale to nie było zbyt długo. Jeszcze w ostatniej chwili tuż przed premierą rodziły się nowe pomysły.

Premiera 19 czerwca była ukoronowaniem ich pracy. Zobaczyłam szczęśliwych ludzi – na scenie i na widowni.

O godzinie 19 zaczęło się

Ciemno. Aktorzy ubrani na czarno – są przecież we własnym śnie. Nad ich głowami ekran, a na nim jak z marzeń sennych: morze falujące, łąka kwiecista, rzędy oczu z mrugającymi powiekami. Świat uporządkowany, kolorowy. Jakiego niewidomi nie znają. Głośna muzyka budząca grozę, turbulencja, spada samolot, głowa, szyja – odpadają. Monika Inglot opowiada. Aktorzy tańczą w makabrycznym śnie. Migają światła, grzmi muzyka, dymy mgłę tworzą.
Wybudza śpiących raz po raz pielęgniarka w złotych szpilkach, w kreacji sylwestrowej. Krzykliwa, zdecydowana. Zderzenie jawy ze snem. Zabrała ciastko, które pojawiło się na środku sceny. Wafelek otrzymała reżyserka spektaklu Ewa Sałużanka. „Czego kto pragnie na jawie, to mu sen przed oczy stawi” – przypomniałam sobie stare przysłowie. Sen to sen, w nim wszystko może być, nawet nielogiczność, absurd.

Krzysztof Marciński dobrze śpiewa, akompaniuje mu Sylwester Barnowski. Aktorzy, a było ich kilkunastu, umieli poruszać się na scenie, tańczyć, mówić wyraźnie – widać było duży trud włożony w przygotowanie spektaklu.

W teatralnym foyer poczęstunek, elegancko przygotowane stoliki, na nich ciastka, owoce, kawa, herbata, soki. Jak zawsze Urszula Warszawska uśmiechnięta serdecznie zaprasza. Aktorzy cieszą się sukcesem, widzowie im gratulują. Rozmawiamy o tworzeniu spektaklu, o tym, że już sama praca nad nim ma ważny sens. Ktoś mówi, że warto podpatrzyć Śląski Teatr Tańca, gdzie Tobiasz Berg realizuje spektakl „Powieki snu” z osobami niepełnosprawnymi.

W tym artykule dziegciu nie będzie. Sam miód: wielkie dzięki Teatrowi Sztuk za dobrą robotę.

Miałam jedną smutną refleksję. Organizatorzy w dobrej wierze ozdobili kartkami – z napisem „zarezerwowane” – najlepsze miejsca na widowni. One pozostały puste. Z władzy miejskiej nie przybył nikt, władze Związku Niewidomych też się nie pojawiły.

Tak ma być?

Barbara Sikora

Rubryka Płatna

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do