
W cyklu „Z Historią na Ty” pojawił się kolejny interesujący temat: „Jaworzno w oczach cudzoziemców w XVIII i XIX wieku”. Wybrałam się do Muzeum Miasta Jaworzna w środę 12 czerwca, rozciekawiona takim zagadnieniem. Prelekcję przygotowała Elżbieta Trojan kustosz naszego muzeum.
Tak sformułowany temat jest w przygotowywaniu czasochłonny i niełatwy. Praca badawcza wymaga pewnych umiejętności bibliograficznych; Estreicher to za mało. Znam tę radość z wypatrywania Jaworzno w starych książkach o Galicji, w czasopismach z przełomu wieków; odnajdujemy w nich ciekawy obraz dawnego Jaworzna i jego gmin. Teraz wiek XXI z biblioteką cyfrową dużo podpowiada, ułatwia poszukiwania.
Kustosz muzeum Elżbieta Trojan wkroczyła odważnie w opracowanie tego tematu. I rozbłysła jutrzenka wokół Jaworzna widzianego oczyma podróżujących, a także tych cudzoziemców co do naszego miasta przyjechali i tu osiedli. A zatem było o nas: jak nas jaworznian widzieli i nasze miejsce na ziemi, małą ojczyznę – oni. Cudzoziemcy.
Na ekranie zobaczyliśmy książkę „Cudzoziemcy w Polsce” Xawerego Liske z 1874 roku, książkę Kauscha pt. „Polen” wydaną w 1793; wspomnienie wymagało przetłumaczenia. Jest po niemiecku. Słuchaliśmy wybranych cytatów.
Poznaliśmy Samuela Bredetzky (1772-1812). To pisarz i niemiecki kaznodzieja gminy ewangelickiej w Krakowie. Interesował się mineralogią, przyrodą, górnictwem. Obserwując chłopów pańszczyźnianych pracujących w kopalni pisał: o ich sprycie i zręczności pochwały godnych; wielu z nich wyrasta na uczonych górników.
„Gazeta Warszawska” w 1853 w kolejnych numerach publikowała teksty z cyklu „Przejażdżka po okręgu krakowskim”. W sierpniowym numerze odnalazła pani kustosz artykuł o Jeleniu i o Jaworznie. Takie tematy dalekie od polityki określały „Gazetę Warszawską jako konserwatywną i lojalistyczną. Spośród literatów drukował w niej także Kraszewski, on patrząc na Szczakową widział tak jak wielu wówczas podróżnych przede wszystkim: piaski, piaski.
Redaktorzy gazety z Kongresówki, tak piszą o gminie Jaworzno i o gminie Jeleń:
Pierwszą wsią, którą na tej drodze napotykamy jest Jeleń, wieś duża i nieźle pobudowana; zamożność swoją winna ona słynnym na okolice jarmarkom na konie, które się w niej podobno dwa razy do roku odbywają. Od Jelenia ku Jaworzniu kraj się już nieco podnosi, ale ciągłe piaski i lasy nie czynią okolicy weselszą. Jaworzno niby miasteczko a włościanie kolonia górnicza ma bogate kopalnie węgla kamiennego pod administracją rządową zostające – kościół duży murowany odnowiony w 1833 budowany jak się zdaje w XVI wieku.
Relacja jest godna uwagi i pani kustosz Elżbieta Trojan ku naszemu pożytkowi uznała, że przytoczyć ją należy. Jak najbardziej. Też to dziennikarze z warszawskiej gazety podróżujący po zaborze austriackim cudzoziemcami uznani być mogą; oni tacy polscy cudzoziemcy.
Opinie odnajdowane w prasie i książkach o Jaworznie, o mieszkańcach poszczególnych gmin z XVIII i XIX wieku najczęściej odnoszą się do górnictwa, cementowni, do rozwijającego się przemysłu. To bogactwo węgla w naszej ziemi ściągnęło tu fachowców z Austrii, Niemiec, Szwajcarii. A także powstająca lina kolejowa. Obszerna jest bibliografia o powstającym szczakowskim dworcu, o pracujących przy budowie kolei naszych ziomkach.
Ciekawie przedstawiła Elżbieta Trojan postać szwajcara Hermana Senna, znakomitego dyrektora cementowni, dobrze wspominanego przez pracowników. Wprowadził nowe technologie, uratował fabrykę przed bankructwem. Z Polski wyjechał w 1919 roku. Przepracował owocnie w cementowni 35 lat. Interesował się Szczakową aż do śmierci. Zmarł 31 grudnia 1939 roku w Weesen. Jego wnukowie, idąc śladami dziadki i ojca Kurta Senna przyjechali do naszego miasta, przekazali negatywy fotografii Szczakowej.
Jaworzno winne jest Hermanowi Sennowi wdzięczną pamięć. Czy jego wspomnienie o nas, to opinia tylko cudzoziemca? Szwajcara i szczakowianina.
W roku 1971 na rynku księgarskim pojawiła się niezwykła książka: „Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie”, przygotowało ją Wydawnictwo Literackie. Ramy czasowe to wiek X aż do XIX. Np. opinie Thietmara, niemieckiego biskupa, kronikarza zawsze o Polakach są negatywne, krytyczne. Tak pisał w 1018 roku:
Lud bowiem (Chrobrego) wymaga pilnowania na podobieństwo bydła i bata na podobieństwo upartego osła; również nie da rządzić sobą w interesie władcy, jeżeli ten nie stosuje kar surowych.
A niewiele lat przed rozbiorami Jan Jakub Rousseau, obserwując sytuację międzynarodową daje dobre rady Polakom: Nie możecie przeszkodzić , by was nie połknęli – postarajcie się przynajmniej, by nie mogli was strawić.
Francuska dziennikarka Maria Laetizia (1831-1902) tak pisze o Polakach: Nigdy nie spotkałam jeszcze syna ziemi polskiej, który by mi rzekł: jestem Niemcem, Rosjaninem, Austriakiem. Wszyscy mówili mi: – i nie bez dumy – jestem Polakiem. Myślę więc zawsze, że ojczyzna polska – niewolna, męczona podwójnymi, potrójnymi kajdanami, fizycznie i politycznie skrępowana, niby zwykła wiązka chrustu, istnieje rzeczywiście. Żyje i żyć będzie.
Oczywiście temat „Jaworzno w oczach cudzoziemców w XVIII i XIX”, nie jest definitywnie opracowany, ale to, co zrobiła kustosz Elżbieta Trojan zasługuje na opublikowanie w „Zeszytach Historycznych” i jest zapowiedzią – tak myślę – kontynuacji źródłowej badawczej pracy na rzecz Jaworzna. Bardzo cennej.
Barbara Sikora
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie