Reklama

Wiesława Babula: Codziennie mam wątpliwości, czy kandydowanie do rady miasta było dobrą decyzją

Wiesława Babula mówi, że doświadczenie, jakie wyniosła z bycia przedsiębiorczynią, pomaga w spojrzeniu na miejski budżet i jest wyczulona na wydatki, które można próbować ograniczać. Przyznaje, że codziennie ma wątpliwości, czy decyzja o kandydowaniu do rady miasta była dobrą. Dlaczego?

Patrycja Koprzak: Piekarnia to miejsce, gdzie ludzie się spotykają i rozmawiają. Czy kontakty z klientami dawały pani dodatkowy obraz problemów mieszkańców, które potem przenosiła pani na salę obrad?

Wiesława Babula: Moje spojrzenie społeczne na problemy Szczakowej zaczęło się właśnie od kontaktów z klientami. Zarówno to, co działo się w najbliższej okolicy, jak i w całym mieście, miało duży wpływ na moją decyzję o starcie w wyborach do rady miejskiej.

Od pierwszej sesji minęło prawie półtora roku. Czy pojawiła się myśl, że mogła się pani jednak nie ubiegać o mandat radnej?

Codziennie mam takie wątpliwości.

Z czego one wynikają?

Z mojej bezsilności wobec różnych spraw. Lubię rozmawiać, lubię przedstawiać konkretne argumenty. Ale nie mogę wywierać presji, jeśli wiem, że dana inwestycja nie może powstać – bo brakuje funduszy albo są problemy formalne.

Ma pani na myśli konkretną sytuację?

Mogę podać przykład drogi na ul. Dolomitowej, która od ponad 20 lat nie była remontowana. Nie ma tam też kanalizacji. Gdy o tym usłyszałam, pomyślałam: jak to możliwe? Przecież 20 lat to szmat czasu – dlaczego przez ten okres nie rozwiązano tej kwestii? Jednak później, kiedy człowiek wgryza się w temat, okazuje się, że wpływ mają na to kwestie formalne.

Jakie?

Droga przebiega częściowo przez prywatną posesję, a Wodociągi Jaworzno nie mają zgody właściciela na przeprowadzenie inwestycji (kanalizacji). Podobne stanowisko prezentuje MZDiM w sprawie remontu nawierzchni tej drogi.

Z tego, co pani mówi, wynika, że tak jak w piekarni trzeba zachować odpowiednie proporcje między mąką, wodą i zakwasem, tak samo w pracy radnej kluczem jest znalezienie właściwej równowagi między oczekiwaniami mieszkańców a możliwościami miasta?

Szybko nauczyłam się, że nie mogę składać pochopnych deklaracji. Zawsze mówię: mogę zgłaszać interpelacje, pytać, prowadzić rozmowy, ale w wielu sytuacjach nie ma gotowych rozwiązań.

Czy praca w samorządzie zmieniła coś w pani codzienności i w tym, jak postrzega pani Jaworzno?

Na pewno patrzę teraz na wszystko bardziej świadomie. Na jesiennej sesji w zeszłym roku poruszono kwestię braku pieniędzy w budżecie. Dyskutowaliśmy wtedy o stawkach za śmieci. Prezydent zapowiedział, że będzie prosił wszystkie jednostki i wydziały o ograniczenie wydatków o 10 proc. Jednak zauważyłam, że akurat w przypadku transportu lokalnego wydatki nie zostały ograniczone, a wręcz są wyższe niż w roku 2024. Zapytałam o to. Widzę rozwiązania, które mogłyby ograniczyć koszty – zarówno zarząd, jak i rada nadzorcza musiałyby działać bardziej efektywnie. Nie wszyscy mieszkańcy wiedzą, że za zapewnienie transportu lokalnego w Jaworznie odpowiadają dwie instytucje: MZDiM i PKM. MZDiM jako organizator lokalnego transportu zbiorowego planuje i ustala zasady działania, i zleca wykonanie tej usługi PKM, który świadczy usługi przewozowe. Podczas spotkań mieszkańcy mówią mi, że część osób jeździ bez biletów. Dlatego zaproponowałam konkretne rozwiązania, które ograniczyłyby straty. Są też głosy, że na niektórych trasach autobusy jeżdżą puste. Można by pomyśleć o bardziej racjonalnym rozkładzie. Transport lokalny kosztuje ogromne pieniądze. W tym roku to ponad 54 mln zł, z czego tylko 12,5 proc. wydatków pokrywa sprzedaż biletów. Resztę, blisko 90 proc., dopłacamy z budżetu miasta.

Częstsze kontrole pasażerów mogłyby pomóc?

Wątpię. Będąc w Kanadzie widziałam system, w którym wejście do autobusu wymaga zeskanowania biletu – dopiero wtedy otwiera się bramka i można wchodzić. U nas tego nie ma, a takie proste rozwiązanie znacząco ograniczyłoby jazdę na gapę. Z tego co pamiętam, Kraków dopłaca około 50 proc. do transportu lokalnego. Gdybyśmy w Jaworznie osiągnęli podobny poziom, oszczędności byłyby ogromne. Warto brać przykład z miast, które mają lepsze wyniki i wdrażać rozwiązania, które mogą przynieść wymierne efekty.

Czy zdobyte doświadczenie w prowadzeniu biznesu pomaga inaczej spojrzeć na wydatki samorządu?

Jeśli ktoś prywatnie zarabia pieniądze, to nikt nie ma prawa mówić mu, na co może je wydawać. Budżet miasta to jednak nasze wspólne środki i powinny być wydawane racjonalnie. Jako była przedsiębiorczyni jestem wyjątkowo wrażliwa na kwestie kosztów i gospodarowania publicznymi pieniędzmi.

W przeszłości Szczakowa była ważnym ośrodkiem przemysłowym. Czy widzi pani potencjał, aby dzielnica mogła odzyskać funkcje gospodarcze lub społeczne?

Na pewno przydałby się nowy, duży pracodawca. Szczakowa zaczęła się wyludniać między innymi dlatego, że ludzie wyjeżdżali za pracą po zamknięciu huty. Pamiętam jeszcze czasy, gdy to miejsce tętniło życiem. W samej Szczakowej działało wtedy 5 piekarń, obecnie pracuje tylko jedna. Podobnie jest z innymi biznesami. Proponowałam, aby wykorzystać np. puste lokale przy ulicy Wąskiej i przenieść tam któryś z wydziałów UM, co mogłoby trochę ożywić dzielnicę.

Czy remont okolic dworca może w tym pomóc?

Wizerunkowo uporządkowanie tego terenu i dostosowanie go do aktualnych potrzeb jest bardzo ważne. Do końca 2027 roku ma powstać Miejskie Centrum Integracji Transportu w Szczakowej. Prace miały się rozpocząć w tym roku, ale w związku z przedłużającą się procedurą wyboru wykonawcy przełożono to na następny rok. Niezależnie od tego, czy na parkingu są wolne miejsca, czy trzeba zostawiać auta na poboczu, mieszkańcy i tak będą korzystać z pociągów, bo transport kolejowy jest wygodny, szybki, tani i cieszy się coraz większym powodzeniem. Jeśli dobrze pamiętam, to w ostatnich latach liczba pasażerów wzrosła pięciokrotnie.

Nie brakuje głosów, że rozkład jazdy miejskich autobusów nie jest dostosowany do godzin przyjazdu i odjazdu pociągów. Mieszkańcy muszą się spieszyć albo długo czekać.

Dobrze byłoby to skorygować. Wiele razy rozmawiałam o tym z prezydentem Silbertem. W PKM mamy zarząd, radę nadzorczą – wystarczyłoby przeanalizować rozkład pociągów, zwłaszcza porannych i popołudniowych, i dopasować kursy autobusów. To prostsze niż prośba do PKP o zmiany, które byłyby raczej nierealne.

Czy mieszkańcy Jaworzna, zwłaszcza z dzielnic okręgu, z którego została pani wybrana, zgłaszają obawy dotyczące bezpieczeństwa?

Tak. Gdy zostałam radną, otrzymałam kilka próśb o interwencję w sprawie zakłócania ciszy nocnej w pobliżu jednego ze sklepów sprzedających alkohol w Szczakowej. Obok mamy bloki, gdzie mieszkają rodziny z małymi dziećmi. Chcę, aby mogły spokojnie spać. To była jedna z moich pierwszych interpelacji. Odpowiedź, którą dostałam, przywoływała przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości: aby cofnąć zezwolenie na sprzedaż alkoholu, musi być udokumentowane co najmniej dwukrotne zakłócanie porządku publicznego w ciągu pół roku.

Jaką jedną konkretną zmianę chciałaby pani zobaczyć w Jaworznie pod koniec tej kadencji?

Na sercu leży mi estetyka naszej dzielnicy, gdzie przy głównej ulicy Jagiellońskiej znajdują się zniszczone budynki, które mają nieuregulowany stan prawny, np. Jagiellońska 22 i inne. Udało się wyburzyć budynki Jagiellońska: 66, 64, 62 należące do miasta – to były rudery, które nie nadawały się już do remontu. Niestety, nie wiadomo jeszcze co na tym miejscu powstanie – cały czas trwają konsultacje. Moim marzeniem jest remont dworca PKP w Szczakowej. Taki budynek powinien być naszą wizytówką. Od lat nieremontowany popada w ruinę. Oficjalnie od 2023 roku właścicielem jest PKP, ale z powodów finansowych nie zamierza remontować tego obiektu – mamy jasny komunikat od dyrekcji spółki, że zmieniły się priorytety i remontu nie będzie. Chciałabym, żeby udało się usunąć gruz po wyburzeniu budynku przy ul. Kablowej. To z pozoru prosta sprawa, ale wcale nie jest oczywista. Było to mienie pożydowskie i mamy do czynienia z nieuregulowanymi własnościami. Samo wyburzenie, choć konieczne, bo budynek stwarzał zagrożenie, poprzedziły liczne pisma i formalności, co w sumie trwało co najmniej 10 lat. W kwestii uporządkowania tego terenu jeszcze się nie poddałam. Działam dalej!

Patrycja Koprzak

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 27/09/2025 15:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do