
Z rynku w Jaworznie znika telebim – bubel, który od lat pełnił jedynie funkcję parasola chroniącego przed słońcem. Wreszcie został zdemontowany. A przecież tak pięknie wyglądał w projekcie! Przez kilka miesięcy nawet działał. Wielki ekran, na którym miały się wyświetlać informacje dla mieszkańców… No cóż, ostatecznie podzielił los elektrośmieci.
Pomysły związane z rynkiem były, delikatnie mówiąc, nieszczęśliwe – efektowne na wizualizacjach, ale zupełnie niepraktyczne. Fontanny, które trzeba naprawiać co roku. Jawor, który usycha w połowie. Zakopane w posadzkę donice, których nikt nie podlewa i które nikomu do niczego nie służą. No i oczywiście kostka brukowa, którą trzeba było wymieniać.
Mało kto wie, że na rynku zainstalowano swego czasu – jak na tamte lata – całkiem nowoczesny system nagłośnieniowy. Jedyny moment, w którym go pamiętam, to sytuacja, gdy Tomasz Tosza puszczał przez głośniki odgłosy ptaków, mówiąc, że mają relaksować mieszkańców. Brzmi uroczo, prawda? Problem w tym, że przy każdej miejskiej uroczystości nagłośnienie po prostu nie działa i trzeba przywozić nowe, tymczasowe.
Weźmy kolejny przykład – plac wodny. W założeniu miał być drogi, ale efektowny. Teoretycznie spełnia jakieś funkcje rekreacyjne. W praktyce jego wykonanie woła o pomstę do nieba, a kolejne pieniądze są regularnie wydawane na jego utrzymanie i naprawy.
Tyle o narzekaniu. Bo wiadomo – kto nie ryzykuje i nic nie robi, ten nie popełnia błędów. Z ulgą zauważam, że do Jaworzna powoli wraca coś na kształt normalności, spokoju i zrównoważenia. Gdy opadają zbędne emocje, a szaleni wizjonerzy znikają z pola widzenia, nie trzeba już kupować błyskotek jak na tureckim bazarze – można w końcu postawić na racjonalne rozwiązania.
Wracając jednak do tematu powrotu rozsądku: w niektórych miejscach kostkę brukową zastąpiono zwykłym asfaltem. Ładniej? Pewnie nie, ale jeśli nie potrafisz porządnie ułożyć kostki, to lepiej wylej asfalt i miej spokój.
Na końcu chciałoby się znaleźć winnego – jakiegoś prezydenta, urzędnika, kogokolwiek. No, ale niestety – wszyscy daliśmy się uwieść wizualizacjom, pięknym pomysłom i miejskim opowieściom. A największą odpowiedzialność za te fuszerki i tak powinni ponosić wykonawcy. To przecież oni są specjalistami i to oni powinni wiedzieć, że jeśli instaluje się telebimy czy głośniki, to musi za tym iść sensowny system zarządzania. Bez niego – to wszystko jest bezużyteczne. Albo weźmy kostkę – jeśli wykonawca idzie po kosztach i nie przygotowuje odpowiedniego podłoża, używa byle jakich materiałów i słabego betonu, to nie ma się co dziwić, że wszystko się rozsypuje.
Oczywiście, pozostaje jeszcze kwestia nadzoru, ale granice prawa nie zawsze pozwalają na egzekwowanie wyższej jakości, szczególnie jeśli sami – przy przetargach – kierujemy się wyłącznie najniższą ceną.
Można by jeszcze długo narzekać, ale może jest szansa, że miejskie inwestycje w końcu wrócą na właściwe tory i staną się przede wszystkim użyteczne, a nie na pokaz.
Na koniec – widziałem ostatnio kilka nowych pomysłów kameralizacji i wyprowadzania ruchu z ulic Pragi w Warszawie. Mam przeczucie, że wizje, z którymi Jaworzno już się kiedyś zmierzyło, właśnie zagościły w stolicy.
I wiecie co? Może i dobrze. Bo do nas naprawdę może wrócić normalność.
Franciszek Matysik
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.