Reklama

Jaworzno mało znane – Orientacja

Na terenie współczesnego Jaworzna jest sporo charakterystycznych obiektów, które w ten czy w inny sposób wpisały się w lokalną, ale jednocześnie zbiorową świadomość i z którymi wiążą się takie czy inne fakty i wydarzenia. Wiele z nich jednak nie przetrwało do naszych czasów, co nie oznacza wszakże, że starte zostały wraz z upływającym czasem. Jednymi z takich właśnie obiektów były wieże triangulacyjne.

W Jaworznie było ich kilka. Ja jednak, co zrozumiałe, najbardziej zapamiętałem dwie, które stały niegdyś na terenie mojego rodzinnego osiedla. Nie wyróżniały się od pozostałych niczym szczególnym. Wyglądały wszystkie niemal tak samo. Intrygowały mnie wszak dość mocno; nie rozumiałem jako dziecko, do czego mogły służyć. Przecież nie można było w nich mieszkać, nie były częścią jakiegoś większego założenia, drabina służąca do wchodzenia na nie była dość wysoko, a podesty, które znajdowały się w jej obrębie, wydawały się niestabilne i niebezpieczne. Ilekroć przechodziliśmy obok nich razem z dziadkiem Tadkiem, wieże te zapierały mi dech w piersiach. Szczególnie wówczas, gdy wiał silniejszy wiatr, pod którego wpływem wieże te trzęsły się jak osiki. Pamiętam jak dziadek mawiał, że wieże te służą temu, aby obserwować najbliższą okolicę na okoliczność ewentualnego pożaru. I rzeczywiście; w rejonie dochodziło niegdyś do częstych pożarów, szczególnie w obrębie tzw. lasów moskiewskich, czyli tych na drugim brzegu Białej Przemszy. Stwierdzenie takie wydawało się dość logiczne. A jednak mijało się z prawdą. Być może dziadek nie wiedział o ich rzeczywistym przeznaczeniu, być może uznał, że tłumaczenie ich prawdziwego przeznaczenia małemu dziecku było zbyt skomplikowane. Niemniej jednak sam przez wiele lat byłem święcie przekonany o ich antypożarowej racji bytu, pomimo faktu, że ich drewniana konstrukcja nie szła mi raczej w parze ze śmigłowcami, które najczęściej te pożary gasiły, a których sylwetki przemykały po północnym niebie, warcząc monotonnie. Dopiero potem dowiedziałem się, że wieże te były częścią sieci triangulacyjnej, stanowiąc integralny fragment osnowy geodezyjnej. Nie wnikając w szczegóły, obiekty te służyły do dokonywania pomiarów tego typu na dużą odległość, stanowiąc archaiczny system GPS.


Jedna z takich wież znajdowała się na tzw. Wale, a więc na długim wzniesieniu, oddzielającym optycznie Długoszyn od Osiedla Stałego. Znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie starego kamieniołomu, wokół którego rozciągał się szereg pól uprawnych oraz bardzo ładny widok na okolicę. Tutejsza ludność zwała ją ponoć czasami „Karolkiem”, najprawdopodobniej od znajdującego się poniżej szybu „Karol”. Niedaleko biegła droga w kierunku Dąbrowy, a przy niej kapliczka św. Jana. Wieża zdecydowanie górowała nad okolicą, która tylko sporadycznie porośniętą była drzewami. Za każdym razem kiedy spoglądałem na nią, wydawała mi się nie lada gigantem. A bywałem tam dość często; to tam pole mieli dziadkowie, to tam spacerowano, jeżdżono na rowerze. To tam często organizowano pikniki, ogniska, spotkania. To tam szkolne dzieci chadzały na spacery w ramach lekcji przyrody. A co do wieży; nigdy nie widziałem, by ktoś wchodził na nią służbowo. Wchodzili natomiast autochtoni, a więc ci, którzy wdrapywać się tam nie powinni. Z czasem zresztą obiekty te wyszły z użycia, a ich los przypieczętował czas, choć miejsce to nadal cieszyło się popularnością. Dopiero w ciągu ostatnich kilkunastu lat okolica ta porosła dzikim drzewostanem i nieprzeniknionymi krzakami. Nawet kamieniołom oraz stare wapienniki są już niemal niewidoczne.


Drugi taki obiekt znajdował się na szczycie Skałki, w rejonie zwanym „Zatwardziem”, tuż nad Białą Przemszą. Ten nie górował już tak mocno; Skałka optycznie skulona była bardziej w kierunku rzeki, a okolica porośnięta była młodym lasem. Ale i to miejsce cieszyło się dużą popularnością. I tam spacerowano i urządzano rodzinne, szkolne i przedszkolne pikniki. Sam brałem w takowych udział wielokrotnie. Poniżej natomiast rozpościerało się urwisko skalne, a na nim napis „Długoszyn” nasmarowany przed kilkoma dekadami przez lokalnych „patriotów”. Napis ten zresztą widnieje tam do dzisiaj, choć teraz nie jest już tak wyrazisty, bo okolica jest niemal całkowicie zarośnięta. Dawniej jednak, jadąc pociągiem od strony Jęzora, napis ten był doskonale widoczny. Zresztą teren ten, czasami zwany też dawniej Drabidzionką, z niewiadomych dla mnie przyczyn, napawa mnie jakimś nieokreślonym lękiem i niepokojem. Dla mnie nie jest tam zbyt przyjemnie – ale ładnie. Może dlatego, że całkiem spora grupa ludzi pożegnała się w tej okolicy z ziemskim padołem; czy to w wyniku nieszczęśliwych wypadków, czy samobójstw.
Pamiętam do dziś powolną agonię owych wież przed kilkunastu laty. Wyglądały one niemal identycznie. Upływający czas, deszcz i wiatr zrobiły swoje. Najpierw odpadł od nich szczyt, a potem rozwaliła się stopniowo reszta, zamieniając się w kupę spróchniałych beli, pożeranych stopniowo przez zarośla, opadające liście i owady. Kiedy bodaj trzy lata temu przechadzałem się po Skałce, po drewnianej konstrukcji nie pozostało właściwie już śladu; były tam jedynie resztki betonowego posadowienia oraz czerwona tabliczka, w połowie zeżarta przez rdzę, informująca o zakazie wchodzenia na wieżę. Po drugiej, tej na wale też nie pozostało już nic. Obydwie zniknęły z lokalnego krajobrazu, choć przez wiele dziesięcioleci dominowały nad okolicą – nie tylko zresztą tą moją, rodzinną. Użyteczność owych wież była niegdyś ich priorytetem, warunkiem ich istnienia. Kiedy ta straciła rację bytu to i one odeszły do lamusa, znikając stopniowo i rozpadając się na drobny pył nicości. Wspomnienia jednak pozostały.
Jarosław Sawiak

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 28/06/2024 08:00
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Mira - niezalogowany 2024-06-28 09:03:11

    Super, że ktoś nam przybliża te historie, może wielu uświadomi co wokół siebie mają. Dziękuje , że mamy takiego historyka z powołania, który odkrywa historie naszego miasta, czekam na następne.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Ula z " Sobieskiego" - niezalogowany 2024-06-28 23:08:54

    Wieża triangulacyjna była też na "Górce" powyżej kopalni Sobieski i kamieniołomu. Wtedy były tam łąki porośnięte oryginalnymi roślinami jak goryczki, biały podkolan, dziewięćsiły i mnóstwo wrzosów. Centralnie pod wieżą był betonowy słupek z jakimiś wyźłobionymi znakami. Wiemy nie ma już od wielu, wielu lat ale może betonowy słupek istnieje do dzisiaj? Mnie rodzice mówili coś o związku wieży z mapami wojskowymi.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Ula z " Sobieskiego" - niezalogowany 2024-06-28 23:09:42

    Wieża triangulacyjna była też na "Górce" powyżej kopalni Sobieski i kamieniołomu. Wtedy były tam łąki porośnięte oryginalnymi roślinami jak goryczki, biały podkolan, dziewięćsiły i mnóstwo wrzosów. Centralnie pod wieżą był betonowy słupek z jakimiś wyźłobionymi znakami. Wiemy nie ma już od wielu, wielu lat ale może betonowy słupek istnieje do dzisiaj? Mnie rodzice mówili coś o związku wieży z mapami wojskowymi.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Pacia - niezalogowany 2024-06-29 17:45:04

    Chodziliśmy tam na spacery na tak zwaną kapliczkę często tam bywałem ale nigdy nie zadawałem sobie pytania Po co jest ta wieża po prostu była i tyle A faktem jest że ktoś to mówił że jest to wieża przeciwpożarowa i tak zostało choć nie została w mojej pamięci Gdyby nie ten artykuł W życiu bym o niej nie pomyślał

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do