
Rzeczą zupełnie zrozumiałą jest to, że centralnym punktem takiego czy innego miasta jest rynek. Dotyczy to przede wszystkim miast o starszej metryce, co wynika z samego pochodzenia słowa rynek. Wywodzi się ono z niemieckiego słowa „ring” oznaczającego pierścień. Rzeczywiście bowiem układ przestrzenny tego, co nazwać można by rynkiem, po trochu przypominał pierścień.
Rynek bowiem, posiadając prostokątny bądź kwadratowy kształt był placem, na którym zazwyczaj stała zabudowa ratuszowa, która niejednokrotnie zajmowała większość tegoż rynku. To powodowało, że pozostała część placu, okalająca pozostałą część przestrzeni, przypominała swego rodzaju pierścień, okalający ratusz właśnie. Nie dotyczyło to rzecz jasna wszystkich tych rynków, które powstawały później i zabudowy ratuszowej w centralnej jego części nie posiadały. Zrozumiałym jest więc, że nie dotyczyło to także naszego, jaworznickiego rynku. Nie tylko przez wzgląd na jego specyficzny, trójkątny kształt, ale przede wszystkim na jego późną metrykę. Przestrzeń bowiem, którą dziś zwiemy rynkiem, zaczęła kształtować się dopiero w pierwszej połowie XIX wieku. Jednak i tak w czasach tamtych Jaworzno nadal było najzwyklejszą wsią, a jego zabudowa w większości była drewniana. Co prawda w dziewiętnastym stuleciu pojawiły się aspiracje miejskie, jednak prawa miejskie wieś rządowa Jaworzno otrzymała dopiero w 1901 roku. Jest więc poniekąd zrozumiałe, że o rynku można mówić dopiero w momencie, kiedy Jaworzno było już miastem, natomiast w obrębie wsi Jaworzno określenie „rynek” nie miało zbytniej racji bytu. Wsie de iure nie mają rynków, miasta natomiast tak.
Przestrzeń, którą dzisiaj zwiemy rynkiem, kształtowała się przez całe pokolenia, nabierając stopniowo dzisiejszej formy i kształtu. Bardzo długo wszak ta publiczna przestrzeń, która z czasem stała się rynkiem, zwana była nawsiem. Czym wszak było nawsie? Było to nic innego jak centralna część wsi, to trochę tak jak rynek, będący wszak przestrzenią w obrębie danej wsi. W obrębie nawsi znajdował się obiekt sakralny, często cmentarz, karczma, zabudowania dworskie. Tutaj ludzie spotykali się, handlowali, spędzali czas.
W Jaworznie nawsie pokrywało się z rynkiem – ale nie tylko. Można założyć, że jaworznickie nawsie obejmowało, oprócz rynku, także plac św. Jana. Była to więc duża przestrzeń. Był tutaj kościół, choć dawniej zdecydowanie mniejszy i usytuowany na osi sakralnej (wschód-zachód), był tutaj cmentarz, zabudowania dworskie (miejsce dzisiejszej MBP), była też karczma (niemal na środku dzisiejszego rynku). Tutaj odbywały się też targi. Cała ta przestrzeń stanowiła wspólną, centralną część wsi, która z czasem wyewoluowała w rynek jako taki.
Pewną osobliwością w naszym jaworznickim przypadku jest to, że zarówno jaworznicki rynek jak i plac św. Jana są odrębnymi przestrzeniami publicznymi, które jednocześnie graniczą ze sobą „otwartym przesmykiem”. Granica ta często jest zupełnie niezauważalna. A tak naprawdę przecież dzisiejszy kościół św. Wojciecha nie leży na rynku, a na wspomnianym placu, podobnie jak plebania, czy stara wikarówka i organistówka. Natomiast rynek zaczyna się na osi będącej przedłużeniem ulicy Adama Mickiewicza. Wszystko to co poniżej jest już rynkiem. Rzadko się wszak zdarza, by rynek miejski graniczył bezpośrednio z równie dużym placem. A dodać trzeba, że zapewne w czasach kiedy w Jaworznie rynku jeszcze nie było, główną przestrzenią i punktem ciężkości wsi Jaworzno był wspomniany plac św. Jana właśnie. Dopiero potem ukształtował się rynek jako taki, a punkt ciężkości miasta przeniósł się właśnie w to miejsce.
Jarosław Sawiak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie