Reklama

Oczywista Nieoczywistość – W proch…

Przez całe stulecia po wsiach, wioskach, przysiółkach bądź większych czy mniejszych miejscowościach budowano przydrożne kapliczki. Wpisały się one w krajobraz naszego kraju w sposób powszechny. Ich lokalizacja dotyczyła nade wszystko miejsc, w pobliżu których nie było większych świątyń. Ich estetyka niejednokrotnie pozostawiała wiele do życzenia. Ale nie o nią chodziło na pierwszym miejscu. W tym bowiem przypadku o wiele większe znaczenie miał fakt, dlaczego obiekt taki postawiono w takim, a nie innym miejscu, a nie to jak tenże wyglądał.

Niektóre z kapliczek funkcjonowały na progu swojego istnienia w formie drewnianej z pewnością także jako latarnie umarłych. Przy niektórych udzielano sakramentów, przy bodaj wszystkich odmawiano lub odśpiewywano sezonowe nabożeństwa. Niektóre natomiast kryją w sobie niejedną tajemnicę, czasem wyssaną z palca, niekiedy zawierającą ziarno prawdy. Przy jednej z takich, na długoszyńskiej ulicy Jana Długosza, a właściwie pod nią, miało być niegdyś ukryte żydowskie złoto. Jednak jak dotąd nikt takowego nie znalazł. Nie mniej intrygująca jest historia kapliczki św. Antoniego przy ulicy Nadbrzeżnej, w tej samej jaworznickiej dzielnicy. Stoi do dziś; najpierw w pobliżu szkoły ludowej, potem będącej siedzibą przedszkola, a teraz przychodni). Jak dowiadujemy się z monografii autorstwa Stanisława Panka, poświęconej dziejom osiedla Długoszyn, została ona ufundowana i wybudowana przez niejakiego Antoniego Musiała jako podziękowanie za narodziny syna. Doskonale rozumiem szanownego Antoniego, dziecko to największy skarb, szczególnie jeśli jest wytęsknione i wyczekane. Sam na swojego potomka czekałem dość długo. Gdyby mi przyszło więc żyć w tamtych czasach, to niewykluczone, że postąpiłbym tak samo jak wspomniany Antoni. Pierwotnie jej patronem miał być św. Franciszek z Asyżu i to jego figura miała się znajdować w niewielkiej wnęce postumentu. Figurkę podobno kiedyś skradziono, więc zastąpiono ja inną, przedstawiającą również franciszkanina, św. Antoniego z Padwy. I tak już pozostało do dzisiaj. Kapliczka powstała w momencie, kiedy od trzech lat Polski nie było już na mapach Europy. Finalnie zaś pobliska Biała Przemsza stała się granicą państwową. Pomimo tego to właśnie obok kapliczki biegła droga, przecinająca Kozi Brud i wspomnianą Przemszę. Drewnianym mostem można się było dostać na drugi brzeg Białej Przemszy, na niewielki przyczółek, stanowiący integralny fragment zaboru austriackiego (wcześniej Rzeczpospolitej Krakowskiej). Dopiero dalej zaczynała się Rosja. I to właśnie tą drogą i tym mostem ludzie wędrowali, obok niego, po brodzie, przeprowadzano bydło, przekraczając też niejednokrotnie granice państw.

Nie było tutaj żadnego przejścia granicznego (w znaczeniu formalnym) czy też jakiejkolwiek komory celnej, nieopodal stał wszak okazały kordon wojsk rosyjskich. Drogą tą można było udać się do niewielkiej miejscowości Niemce (teren dzisiejszego Sosnowca), a potem dalej. Idąc w kierunku wschodnim dochodziło się do Maczek. Te również należały do Rosji. Mieszkańcy tamtych rejonów szczycili się tym, że należą do Rosji, a w zasadzie tym, że należą do organizmu państwowego, którą stolicą jest Warszawa. Organizm ten zwano Kongresówką, ponieważ niewielkie Królestwo Polskie, które od 1815 roku rozciągało się po drugiej stronie Przemszy Białej, utworzono na… kongresie wiedeńskim. Trochę prześmiewczo mówi się o Sosnowcu, że jest to najbardziej na południe wysunięta dzielnica… Warszawy. Jednak pomimo dość lojalistycznych nastrojów po drugiej stronie rzeki, to właśnie tam wybuchło jedno z największych i przede wszystkim najdłuższe powstanie narodowowyzwoleńcze w dziejach Polski, a mianowicie powstanie styczniowe (22 stycznia 1863 – jesień 1864). Miało ono również bardzo silny epizod w pobliskich Maczkach. Trudno sobie wyobrazić by na ziemiach takich, jak teren przygranicznego Jaworzna, wydarzenie to przeszło bez echa i nie wzbudzało emocji. Trudno jednak jednoznacznie określić, czy w ogóle i jak duże było zaangażowanie (jakiekolwiek) ludności polskiej z południa. Natomiast do dzisiaj funkcjonuje przekaz, że właśnie pod wspomnianą kapliczką św. Antoniego pochowano kilku powstańców. Czy to możliwe? Owszem. Ale czy logiczne? To już zupełnie inna sprawa. Jeśli rebelianci stracili życie po stronie rosyjskiej, to trudno wyobrazić sobie, by ludzkie zwłoki przewożono lub przenoszono przez granicę, ryzykując zapewne bardzo dużo. Nie wiadomo też, w jakim momencie powstania miałoby to wydarzenie mieć miejsce. No chyba, że na stronę austriacką przetransportowano ich jeszcze żywych (rannych)? Skąd jednak pochodzili i kim byli? Poza lakonicznym przekazem nie ma kompletnie nic. No może oprócz tego, że także tutaj żegnano tych, którzy ruszali do boju w powstaniu, mając z tego właśnie miejsca, jak okiem sięgnąć, widok na wzburzone powstaniem królestwo. Może byli to ci sami ludzie. Poszli w siną dal, a wrócili sini jak śmierć. Może pochodzili z Długoszyna, a pochowano ich przy kapliczce, ponieważ pochówek buntowników na oficjalnym cmentarzu parafialnym był zbyt niebezpieczny, a na tej po drugiej stronie rzeki… zbyt bolesny? Tego nie wiadomo. Dość powszechnym był jednak pochówek powstańców w takich właśnie miejscach; przy kapliczkach czy przydrożnych krzyżach. Może w tym miejscu było podobnie. Dziś weryfikacja wydaje się niemożliwa i chyba nawet… niepotrzebna. Po co po tylu latach grzebać w ziemi? Czy po to by i tak już niczego zapewne nie odnaleźć? Jeżeli ekshumacji nikt nigdy, jak dotąd, nie przeprowadził, to tym bardziej wydaje się ona zbędna teraz. A ci, którzy być może spoczywają rzeczywiście w tym miejscu ci, którzy stali się prochem, integralną częścią matki natury, niech spoczywają w pokoju, niech śpią snem sprawiedliwych, który zastał ich gdzieś tam po drugiej stronie rzeki, która przez cztery pokolenia rozcinała ciało ich ukochanej Ojczyzny, za którą oddali życie.
Jarosław Sawiak

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    E_ka - niezalogowany 2024-07-26 18:53:51

    Panie Jarosławie lubię czytać Pana teksty , ale rażą mnie w nich oczywiste błędy językowe, np. "Kozi Brud". Naprawdę? Nie uchodzi...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • wacek - niezalogowany 2024-07-28 18:08:16

    w świetle obecnego koloru rzeki - to moze byc sarkazm i moze dac do myślenia

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do