
Jaworzno jest od wieków historyczną częścią Małopolski, choć jednocześnie od ponad dwóch dekad wchodzi w skład województwa śląskiego. Od wielu też stuleci teren naszego miasta ma charakter przygraniczny; w przeszłości zachodnia granica Jaworzna była granicą Polski, a w XIX stuleciu na Przemszy i Białej Przemszy biegły granice zaborów.
Przygraniczność ta w sposób oczywisty wniosła sporo lokalnego kolorytu i rozmaitości, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, przenikając się i nachodząc na siebie po obydwu brzegach wspomnianych rzek. Doskonałym tego przykładem jest określenie ganysy oraz gorole. Skąd wzięły się takowe, kogo oznaczają oraz jak zmieniał się ich ciężar gatunkowy w przeszłości? Wreszcie na koniec odpowiedź na pytanie; czy bliżej nam do rzeczonych hanysów czy do goroli właśnie?
Określenie hanys powstało w latach czterdziestych XX wieku; pochodzi od niemieckiego imienia „Hans”, które było synonimem typowego Niemca, Hansa – (to trochę tak, jak dziś „Janusze” są synonimami stereotypowego Polaka). Miało ono jednak pierwotnie zdecydowanie pejoratywny charakter. Tuż po wojnie bowiem Ślązaków oskarżano o kolaborację z Niemcami, o to, że byli swego rodzaju niemiecką „piątą kolumną”, pokrywającą się bardzo często z listą tych, którzy znajdowali się na listach volksdeutschów. Jednak tego typu relacja wobec mieszkańców Górnego Śląska ma wcześniejszą metrykę. Wzajemne bowiem animozje „polsko-śląskie” zaczęły się niedługo po przyłączeniu do Polski trzeciej części obszaru plebiscytowego Górnego Śląska. Nastąpiło to w wyniku trzech powstań śląskich i plebiscytu. Z obszaru tego utworzono autonomiczne województwo śląskie. Bardzo szybko wszak okazało się, że Ślązacy poczuli się w jego obrębie oszukani: odsuwano ich od ważniejszych stanowisk urzędniczych, a w czasie wielkiego kryzysu wielu Polaków przyjeżdżało na Śląsk za pracą, odbierając w ten sposób pracę rdzennym mieszkańców obszaru. Szczególnie wyraziste to było za czasów sanacyjnego wojewody Michała Grażyńskiego, który sam pochodził z terenu Galicji; obsadzał on zresztą główne stanowiska urzędnicze „swoimi ludźmi”. Nie powinno to jednak aż tak bardzo dziwić. Na Górnym Śląsku brakowało „polskiej inteligencji”. Trzeba ją było więc „przywieźć”, np. z terenu Galicji. To nie podobało się rzecz jasna autochtonom. Wtedy też zresztą zaczęło się rozpowszechniać coraz bardziej określenie „gorol”, nabierając wszak coraz bardziej negatywnego znaczenia. W XIX wieku bowiem „gorolami” określali ludzi, którzy przybywali na Śląsk w trakcie eksodusu „za chlebem” do Europy Zachodniej i za ocean. Ponieważ rekrutowali się oni z mieszkańców Galicji, głównie mieszkańców terenów podgórskich i górskich, nazwali ich „gorolami”, czyli od słowa „góral”. Jednak w okresie międzywojennym oraz po wojnie termin „gorol” rozszerzony został na mieszkańców całej Galicji, Zagłębia, a z czasem na wszystkich Polaków, którzy Ślązakami nie są.
Doszło jednocześnie do dość osobliwej sytuacji; określenie „hanys” było z początku zdecydowanie negatywne, z czasem jednak zneutralizowało się. Pierwotnie zresztą dotyczyło raczej mieszkańców tzw. „czarnego Śląska”- czyli tej części międzywojennego województwa śląskiego, na której dominował przemysł wydobywczy. Dzisiaj sformułowanie to ma zdecydowanie pozytywne znaczenie; do tego stopnia, że Ślązacy sami tak siebie nazywają. Dzisiaj hanys to po prostu Ślązak, rodowity, z dziada pradziada. Natomiast „gorol” na początku miało znaczenie neutralne, potem stało się negatywne, poszerzając swój kontekst znaczeniowy, oznaczając wszystkich nieślązaków; tych, którzy odbierali miejsca pracy, tych, którzy zajmowali naczelne miejsca urzędnicze w autonomicznym województwie śląskim, także po wojnie, a nie byli Ślązakami. Górnoślązacy poczuli się więc po prostu oszukani i zmarginalizowani, co zresztą doprowadziło w dość logiczny sposób do wzrostu (tuż przed wojną) sympatii proniemieckich. Niechęć do „goroli” utrzymywała się jeszcze dość długo. W przeszłości nie do pomyślenia były np. małżeństwa hanysa i gorolki, czy na odwrót. Dla Ślązaków np. typowym „gorolem” był Edward Gierek, który pochodził z Zagłębia, a eksponowane stanowiska polityczne zajmować zaczął właśnie w województwie śląsko-dąbrowskim (późniejszym katowickim).
Dziś określenia te nie dzielą już tak bardzo, choć nadal są dość wyraziste. Egzemplifikują one jednak omawiane społeczności, pomimo faktu, że za sformułowaniami tymi nie kryje się żadna grupa etnograficzna, kulturowa, jakoś bardziej zwarta i sprecyzowana do końca.
Jarosław Sawiak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szanowny panie rdzenni Jaworznianie nigdy nie czuli i nie będą się czuli Ślązakami proszę tylko spojrzeć co myślą o nas rodowici Ślązacy za kogo nas uważają slaskosc dla Jaworznianina to nienormalność