Reklama

Uroczystość pod pomnikiem w Ciężkowicach

AWAP
11/06/2010 20:55
W ostatnią niedzielę 6 czerwca w 70 rocznicę rozstrzelania 20 Polaków pod pomnikiem obok Szkoły Podstawowej nr 18 oddano hołd tym, których ofiara życia sprawiła, że Ciężkowice nie zostały w 1940 roku spalone i spacyfikowane. Na uroczystości przybyli prezydent Jaworzna Paweł Silbert, wiceprezydent Jaworzna Dariusz Starzycki, sekretarz miasta Jaworzna Ewa Sidełko- Paleczny.



Obecni byli także śląski komendant wojewódzki OHP Mariusz Pawelec, radni Rady Miejskiej w Jaworznie, honorowy prezes PSL w Jaworznie Stanisław Adamek, wiceprezesi Zarządu Powiatowego Polskiego Stronnictwa Ludowego Mariusz Burczy i Jerzy Kołodziejczyk, prezesi organizacji kombatantów Stanisław Nowakowski ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej koło w Jaworznie oraz Tadeusz Dziekoński ze Związku Kombatantów RP i Więźniów Politycznych oddział w Jaworznie, komendant jaworznickiego hufca Związku Harcerstwa Polskiego harcmistrz Paweł Duda.



Przybyła także rodzina szczęśliwie ocalonego Romana Pierzchały – bratanica Maria oraz bratanek Franciszek. W uroczystości udział wzięły poczty sztandarowe oraz delegacje: Rady Miejskiej w Jaworznie, Urzędu Miasta Jaworzno, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej koło w Jaworznie, Związku Kombatantów RP i Więźniów Politycznych oddział w Jaworznie, Polskiego Stronnictwa Ludowego, jaworznickiego hufca Związku Harcerstwa Polskiego, Ochotniczej Straży Pożarnej Ciężkowice, Szkoły Podstawowej nr 18, Klubu Środowiskowego Miejskiego Centrum Kultury i Sportu „Wega”, Ludowego Klubu Sportowego „Ciężkowianka”.



Asystowała po raz kolejny orkiestra z Domu Kultury MCKiS w Jeleniu pod batutą Grzegorza Kurowskiego.
Uroczystość rozpoczęło odegranie hymnu państwowego, po którym głos zabrał radny Rady Miejskiej Janusz Ciołczyk, który przypomniał wydarzenia sprzed 70 lat.





Po złożeniu kwiatów przez delegacje i mieszkańców pod pomnikiem uczestnicy udali się do miejscowego kościoła parafialnego na mszę w intencji pomordowanych, którą odprawił ksiądz proboszcz Bronisław Saługa. Po mszy w klubie środowiskowym MCKiS „Wega” odbyło się spotkanie z kombatantami.



4 czerwca 1940 roku około godziny 22.00 przy dawnej drodze „Jaworskiej” w Ciężkowicach został zastrzelony przez zamaskowanych mężczyzn znienawidzony komendant niemieckiej policji Otto Kremling. Po stwierdzeniu przez przybyłego na miejsce lekarza zgonu nastał dla mieszkańców istny sądny dzień. Do Ciężkowic dotarły samochody z wojskiem i policją. Nad ranem dowieziono cysterny z benzyną. Przybyły z Katowic 83 batalion egzekucyjny zamierzał spalić miejscowość oraz dokonać masowej pacyfikacji ludności.



Ciężkowice mogły stać się polskimi Lidicami, które po zamachu na Reinharda Heydricha zostały zrównane z ziemią, zaś ludność została wymordowana bądź wywieziona do obozów koncentracyjnych. O tym, że uniknięto najgorszego zadecydowała interwencja miejscowych Niemców Szałderna z cementowni „Szczakowa”, Paula Nowaka i jego brata Reinholda oraz księdza prałata Andrzeja Mroczka, którzy przekonali dowódcę niemieckiego batalionu, iż zamachu dokonali partyzanci z innych miejscowości. Kolejna interwencja spowodowała, że Niemcy odstąpili również od kolejnego zamiaru jakim było zdziesiątkowanie mieszkańców wioski.



Ostatecznie rozstrzelanych zostało 14 mieszkańców Ciężkowic oraz 6 więźniów dowiezionych z chrzanowskiego więzienia. Wcześniej całą dwudziestkę zabrano na plac „we dworze”, gdzie brutalnie maltretowano. Po egzekucji niektórych dobijano strzałem w tył głowy. Odwagą wykazał się polski lekarz Adam Klaczak -wezwany celem potwierdzenia zgonu rozstrzelanych- zatajając przed okupantami fakt, iż jeden spośród skazańców żyje. W ten sposób umożliwił brawurową ucieczkę rannemu Romanowi Pierzchale, który pomimo otrzymania podczas ucieczki kolejnego postrzału zdążył o własnych siłach zbiec z miejsca straceń. Poszukiwania hitlerowców mimo użycia psów nie przyniosły rezultatu.



Nocą udało się wyczerpanemu rannemu nadludzkim wysiłkiem przejść do lasu w Wilkoszynie, gdzie opieką otoczyli go jego brat Franciszek oraz bratowa Władysława. Po trzymiesięcznym leczeniu przez doktora Stanisława Stawarskiego od późnej jesieni aż do wiosny przebywał u brata ukryty w przygotowanym mu ziemnym podkopie z zamaskowanymi wejściami na ogródek. Po wyleczeniu uczestniczył w działaniach operacyjnych oddziału partyzanckiego działającego w okolicach Trzebinii i Olkusza. Niestety nie dane mu było doczekać wyzwolenia, gdyż zginął w potyczce z Niemcami pod Żarnowcem.


fot. M. Burczy, R. Kolasiński

UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do