
Zima ponownie ruszyła z całą swoją potencją. Śnieg utrzymuje się zaskakująco długo. Nie inaczej było w piątek siedemnastego stycznia, kiedy odbyliśmy sesję filmową na Wapniówce. O tej porze roku trudno o botaniczne fajerwerki, ale z drugiej strony dla botanika stanowi to poważne wyzwanie. To taka forma paleobotaniki polegającej na rozpoznawaniu okazów dopiero co wysuszonych. Naukowo takie suszki określa się mianem okazów subfosylnych. Większość z nich w końcu obróci się w dwutlenek węgla, wodę i sole mineralne odżywiając przy okazji sporą rzeszę gatunków grzybów oraz zwierząt roślinożernych.
Hałdy, a właściwie osadniki Wapniówki, u zarania swoich dziejów były białymi morzami odpadów powstałych przy produkcji sody metodą Solwaya. Składowania odpadów zaprzestano w 1909 roku. Od tego czasu Matka Natura realizuje swój pomysł na ten teren. Południowy osadnik jest już prawie zalesiony. Osadnik północny był przez długi czas otwartą trawiastą przestrzenią. Nieliczne drzewa pojawiały się na obrzeżach. Wszędzie z drzew liściastych dominują brzozy brodawkowate. Te, które nie mają bliskich towarzyszy, posiadają zgrabne, niemalże symetryczne sylwetki. Drugie miejsce zajmują topole osiki. Rozpoznamy je po szare, gładkiej korze ozdobionej romboidalnymi przetchlinkami. Dalej idą olsze czarne oraz jesion wyniosły. Z drzew iglastych pojawia się sosna zwyczajna. Do tej pory tworzyła niewielkie skupiska na obrzeżach. Około 2018 roku stało się coś niezwykłego. Nastąpił przylot nasion i większość z nich skorzystała ze swojej życiowej szansy. W północnym osadniku utworzyły wyraźnie leśne piętro bardzo niskich drzew w stosunku do dominujących brzóz. Przed 2018 roku dominowała tutaj trawa z gatunku trzcinnik piaskowy.
Wędrując po północnej Wapniówce zauważyłem płaty trzciny pospolitej oraz łany trzcinnika piaskowego przeplatane łanami nawłoci kanadyjskiej. Pojedyncze sztuki stanowił chaber nadreński oraz oman wierzbolistny. Spore koszyczki posiada ostrożeń lancetowaty. Tam, gdzie latem pysznił się kruszczyk błotny, widać trawę z gatunku trzęślica modra. W części południowej na czarnych skałkach, czyli spieczonej szlace zauważyłem skupisko nerecznicy samczej. Tamże w obrębie lasu trafiły się pędy kosatki kielichowej. Ten gatunek uchodzi za bliski zagrożenia wytępieniem i w związku z tym podlega ochronie ścisłej. Poza tym już poza ścisłym obszarem osadników zauważyłem pojedyncze sztuki dziewanny drobnokwiatowej.
O tej porze roku trudno o prezentację bogactwa tutejszej flory. Wszystko pokrywała śnieżna kołdra. Warto jednak odnotować to i owo z krzaków. Trafił się dereń świdwa. Jest owocujący głóg jednoszyjkowy. Pojawił się jeszcze rokitnik pospolity raczej męski, ponieważ posiadał wyłącznie zawiązki kwiatów, które rozwiną się na wiosnę. Na czarnych skałkach zauważyłem skupiska mchu żurawca falistego. Były jeszcze powłoczki misecznicy proszkowatej. Na ścieżce oddzielającej swoistym wąwozem oba osadniki wyróżniał się orzech włoski. Na jego pniu zauważyłem gojące się rany przypominające serduszka. A poza tym pełen fotoreportaż jest już w Internecie w sekcji Wędrówki z Grzegorzkiem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie