Kochbunkry na Łubowcu

W dniu 14 grudnia ubiegłego roku podczas kolejnej wycieczki organizowanej jeszcze w ramach cyklu „Wędrówki z kustoszem” w rejonie Dąbrowy Narodowej Łubowca natrafiłem na specyficzną pozostałość po II Wojnie Światowej. To słynne „garnki Kocha” zwane też kochbunkrami. Kiedy okazało się, że tych umocnień nie ma na mapach Google, wstawiłem je z odpowiednim komentarzem.

Tego dnia znalazłem jeden cały i jeden zniszczony bunkier oraz ślady po okopach. Poza tym z ubolewaniem stwierdziłem, że coś, co mogłoby być lokalną atrakcją turystyczną, póki co sprawdza się w roli lokalnego wysypiska śmieci. Ślady buchtowania dzików także tutaj są. Miejsce to odwiedził inny lokalny przewodnik, zamieszczając komentarz – Bardzo zaniedbane miejsce historyczne … śmietnik:/. Drugi lokalny przewodnik Andrew Kulpa napisał tylko – Niestety dziki nas przyblokowały.

Wstawiając tę atrakcję, miałem nadzieję, że znajdzie się sposób na lepsze wyeksponowanie tego miejsca. Aby jeszcze bardziej utrwalić świadomość istnienia tego zabytku, postanowiłem go sfilmować. Tym razem wędrowałem skrajem lasu od cmentarza w kierunku południowym. Stwierdzone w ubiegłym roku wysypiska śmieci wciąż istnieją. Tutaj też na początku natrafiłem na inny bunkier pełen wszelakiego zbytecznego dobra w tym opon.

Drugi rozbity typowy kochbunkier znajduje się na trawersie ogrodów. Trzeci najlepiej zachowany znajduje się na skraju skarpy bliżej drogi.

Tę linię umocnień wybudowali nasi dzisiejsi sojusznicy z NATO, na on czas okupanci, szykując się na powitanie naszych wczorajszych sojuszników z Układu Warszawskiego, na on czas wyzwolicieli. Jeszcze na dobre nie ostygły działa pod Kurskiem, kiedy ta inwestycja wystartowała i to jeszcze nie był przejaw defetyzmu.

Piotr Grzegorzek

Pamięci górników z Danuty

Dzień 26 sierpnia 1954 roku na trwale zapisał się w historii miasta a szczególnie jaworznickiego górnictwa. Ku pamięci mamy ulicę górników z Danuty, mamy też okazały pomnik, gdzie wymieniono wszystkie ofiary. Jest tam jeszcze tablica informująca o okolicznościach tego tragicznego zdarzenia. Było nim zatopienie Upadowej Danuta. Przypominamy to w dniu 4 grudnia, znaczy się w Barbórkę.

Nie jestem władny, aby opowiadać o tym wszystkim. Wspomnę tylko, że do niedawna tego pomnika nie było na Mapach Google. Dopiero ja udostępniłem jego lokalizację dla świata. Trochę to dziwne. Zresztą nie pierwsza to i nie ostatnia jaworznicka miejscówka z mojego polecenia.

Na zakończenie pozwolę sobie tylko na chwilę refleksji. W sąsiedztwie pomnika rosną dwa gatunki bardzo symbolicznych drzew. To lipa drobnolistna oraz brzoza brodawkowata.

Czytając opis całego zdarzenia, powinniśmy uświadomić sobie, czym kończy się lekceważenie pewnych zasad bezpieczeństwa. Inaczej wyjdzie na to, że Polska to Kraj Kwitnącej Lipy.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ukraińska zagadka

1

W jednym z jaworznickich ogrodów od bardzo wielu lat rośnie sobie okazała bylina przywieziona swego czasu jako niewielka sadzonka z Ukrainy. Poproszono mnie, aby ustalić, jaki to gatunek.

Cóż wiele wszelakiego zielska w życiu widziałem, ale coś takiego po raz pierwszy. Podejrzewam, że to coś z botanicznej rodziny Asteraceae. Nieliczne niebieskie kwiaty języczkowe i żółte rurkowe pośrodku można zobaczyć na nieostrym zdjęciu. Część kwiatów a moim zdaniem drobnych koszyczków wyrasta w kątach ulistnionej łodygi.

Niestety o diagnozę zostałem poproszony zdecydowanie za późno. Na razie widać okółki drobnych kwiatów lub kwiatostanów po części wyrastających z kątów liści ulistnionej łodygi. Poza tym wszystkie liście tej byliny są trójlistkowe. Spodem są one jaśniejsze niż górą.

Jakby to powiedzieć Grzegorzek nie wszystko wie od razu. Czasem zdarzają się rośliny, których oznaczenie zajmuje mi i moim przyjaciołom z bio-forum więcej czasu.

Kiedy będzie wiadomo co to wówczas odpowiedź pojawi się w komentarzu pod filmem. W najgorszym przypadku poczekamy sobie do przyszłego sezonu wegetacyjnego.

PS. Tego samego dnia dzięki pomocy przyjaciół z bio-forum udało się ustalić nazwę tego gatunku. To pochodzący z Chin powojnik rurkowaty zwany tez powojnikiem barszczolistnym – Clematis heracleifolia. W odróżnieniu od znanych wszystkim przedstawicieli swego rodzaju jest byliną.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wiśnie Od.Nowa – na Mickiewicza drzewa zjada grzyb – Rozszczepka sprzątaczka

Już od dwu lat obserwujemy jak umierają japońskie wiśnie piłkowane przy ulicy Mickiewicza. Do tej pory nie ma komu usunąć martwych drzew. Wielu przechodzących tamtędy mieszkańców Jaworzna zastanawia się jak długo jeszcze zwłoki suchych drzew będą szpecić tę ulicę, która także ma status miejskiego salonu.

Kolejne moje obserwacje wskazują, że służby miejskie zostały w tej materii wyręczone przez grzyby. Większość wiśniowych zwłok pomiędzy ulicą Farna a rynkiem jest opanowana przez rozszczepkę pospolitą – Schizophyllum commune. Po prostu ona tutaj rządzi.

Jej owocniki są z góry pokryte białymi włoskami. Pod spodem znajdują się rozszczepione na ostrzu listewki. To bardzo pospolity grzybowy zjadacz drewna. Jest prawie wszędzie i w każdym miejscu zajmuje się przekształcaniem materii organicznej w dwutlenek węgla, wodę i sole mineralne. Sprzątanie jeszcze jakiś czas potrwa. Grzyby nie spieszą się.

Uwaga! Rozszczepkę wspomagają inne grzyby. Na jednym z pieńków znalazłem chrząstkoskórnika purpurowego – Chondrostereum purpureum.

Zatem być może w tej urzędowej bezczynności jest metoda, wpisująca się w modny ostatnio trend slow food. Ostatecznie wyciąć drzewa i spalić je potrafi każdy, tak czy owak, uwalniając te same ilości dwutlenku węgla, wody i soli mineralnych. Jednakże wówczas byłoby to działanie w stylu fast food.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Na Mickiewicza umarły wiśnie. I nie one pierwsze

Drzewka na Mickiewicza ugotowane?

Drzewa do wymiany na ul. Mickiewicza?

 

Miny na robinii

Istnieje pewna grupa owadów, najczęściej są to larwy drobnych motyli, których gąsienice gustują w miękiszu blaszek liściowych. Każdy z nich robi to w swoisty dla danego gatunku sposób, te owady wręcz oznacza się po minach. Najgroźniejszym, a zarazem najbardziej widowiskowym przypadkiem takiego działania jest szrotówek kasztanowcowiaczek, który niemalże wybił nam kasztanowce.

Niedawno Piotr Grzegorzek zwrócił uwagę na bardzo często uprawiane w naszym kraju robinie akacjowe potocznie po prostu zwane akacjami. To bardzo charakterystyczne drzewa. Ich liście także są zaminowane.

Pierwszym gatunkiem, którego miny na robinii obserwował od dłuższego czasu, ale tak jakoś nie miał czasu na ustalenie jego przynależności gatunkowej, jest szrotówek robiniaczek – Phyllonorycter robiniella. I on nie morduje tych drzew. A mina jest po prostu zwykłym, białym, błoniastym pęcherzykiem.

Drugi gatunek to twórca min o palczastych wyrostkach. Udało się ustalić, że jest to dzieło pochodzącego z Ameryki Północnej motylka z rodziny kibitnikowatych o nazwie Paractopa robiniella. Jako motyl nie przekracza 6,5 mm rozpiętości skrzydeł. Do Europy trafił w 1970 roku, w Polsce notuje się go od 1990 roku. Przyrodnik Piotr Grzegorzek dopiero teraz zwrócił na niego uwagę. Jest niemalże wszędzie. Generalnie południe naszego kraju to dla niego raj. Przyjmuje się optymistycznie, że robinie akacjowe w naszym kraju nie są zagrożone, przez swojego smakosza.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ostrożnie ostrożeń

Wędrując tu i ówdzie a głównie ówdzie można się natknąć na rośliny, z którymi bliskie spotkanie trzeciego stopnia nie należy do przyjemności. Jedna z nich jest ostrożeń lancetowaty – Cirsium vulgare. To gatunek bardzo pospolity na terenie całego kraju. My bohatera naszego filmu spotkaliśmy na skraju placu budowy, jakim jest zalew Sosina.

Ta roślina czasami bywa mylona z ostem, tak jak wszystko, co ma kwiatostany w postaci koszyczka oraz kolce. W tym gronie każdy ostrożeń wyróżnia się tym, że w stadium dmuchawca jego włoski puchu kielichowego są podwójnie pierzaste. U ostów zawsze są pojedyncze, nitkowate. Ten gatunek jest niezłym ziółkiem, ale w codziennym obcowaniu najlepiej sprawdza się przy spontanicznej akupunkturze.

Więcej o tym gatunku opowiem w kolejnych filmach.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Trupy w parku

Park Zielona jest największą zieloną plamą w okolicy rynku. Bliskość Urzędu Miejskiego powinna być gwarancją większej troski dla tego obiektu niż gdziekolwiek w mieście. Niestety wiele wskazuje na to, że tak nie jest.

W dniu 12 września przeszedłem się skrajem drzewostanu od strony ulicy Pocztowa. Na pozór wszystko jest w porządku. Otacza nas zieleń. Wystarczy dobrze się rozejrzeć, aby znaleźć tytułowe trupy martwych drzew. Na początku świeżo posadzony dąb szypułkowy. Zapewne umarł z pragnienia.

Idąc dalej bez trudu, napotykamy świerka kłującego zamordowanego przez grzyba Rhizosphaera kalkhoffii. Stoi tak sobie od kilku lat, będąc rezerwuarem tej morderczej dla tych drzew zarazy.

Jeszcze żyje, ale bardzo niezdrowo wygląda klon jawor – pomnik przyrody ożywionej. Osiągnięcie tego stanu ułatwia mu wielka rana na jednym z pni. To drzewo jako ostatnie rozwija liście, a teraz jako pierwsze zaczyna je gubić. To prawie trup.

Najważniejszą dla tego filmu jest grupa robinii akacjowej znajdująca się bliżej ulicy Zielona. W koronach tych drzew na znacznej wysokości znajdują się martwe konary i pomniejsze gałęzie. Jedno z drzew zdecydowanie umarło.

Tolerowanie tego stanu ani nie podnosi estetyki parku, ani nie zapewnia dostatecznego bezpieczeństwa dla spacerujących.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Białe Bractwo przy Galenie

W rejonie galerii Galena pomiędzy przystankiem Centrum a starymi wierzbami kilka lat temu posadzono sporo brzóz. Powstał tym sposobem niewielki zagajnik. Na pozór wydaje się, że nie ma tam nic interesującego.

Niedawno uważnie przyjrzałem się temu białemu bractwu i znalazłem tam aż trzy gatunki drzew tego rodzaju. Dominuje oczywiście brzoza brodawkowata – Betula pendula. Część osobników jest martwa, ale może to i dobrze. To taka naturalna selekcja.

Drugim gatunkiem o śnieżnobiałej korze jest brzoza pożyteczna – Betula utilis rodem z Azji. Naturalny obszar występowania to Afganistan, Chiny, Bhutan, Indie, Nepal, Pakistan. Wyróżniają ją jeszcze duże liście o sercowatej nasadzie. Przykładowy osobnik rośnie na trawersie trzeciego pola wiaty przystankowej, licząc od jeszcze pustego kiosku. Drzewo to pojawia się coraz częściej w przestrzeni publicznej w wielu miastach.

Trzecim gatunkiem jest tutaj brzoza biała chińska – Betula albosinensis. Z pewnością zobaczymy ją na trawersie piątego pola wiaty przystankowej, licząc od jeszcze pustego kiosku. Drzewko ma bardziej brązową korę. Jego liście są wyraźnie dłuższe niż szersze. Nasz osobnik owocuje. Gatunek ten naturalnie występuje w północno-zachodniej części Chin.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Prawie kwietna łąka

Hitem ostatnich lat w zakresie urządzania zieleni miejskiej są kwietne łąki. Ma to być przeciwwagą dla często strzyżonych trawników. Są jednak takie miejsca, gdzie wyraźnie widać, że nie wszyscy zrozumieli, czym coś takiego powinno być.

Bardzo dobrym przykładem złego przykładu jest to co, można zobaczyć w Mysłowicach przy ulicy Mickiewicza w otoczeniu pomnika Tadeusza Kościuszki.

Oto sytuacja z dnia 25 sierpnia 2020 roku. Kwietną łąką jest pięć zachwaszczonych czworoboków zajmujących do 20% powierzchni placu. Dominują chwasty. Skalę zaniedbania podkreślają płytki, które są w większości połamane.

Oczywiście jak dobrze poszukać, kwiaty także tutaj są. Mamy kosmos siarkowy, mamy różowy mak polny, mamy chaber bławatek, mamy kosmos podwójnie pierzasty, mamy żmijowca zwyczajnego, mamy słonecznik pospolity w odmianie Red Sun.

Generalnie brak tutaj miejsca na prawdziwą kwietną łąkę, ale gdyby wykazano nieco więcej troski, to mielibyśmy do czynienia z kolejną nową formą kształtowania zieleni, czyli Miejską Zieloną Akupunkturą.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Kanianka pospolita

Są takie gatunki roślin, które nie zasługują na miano zielska, ponieważ z natury nie praktykują fotosyntezy. Po prostu czepiają się innych gatunków i bezczelnie ograbiają je z produkowanych przez siebie asymilatów. Bohaterka tego artykułu jest podwójnie niegodna swojej nazwy.

To kanianka pospolita w typowym podgatunku – Cuscuta europaea ssp. europaea. Po ostatnich zmianach w systematyce roślin zalicza się ją do rodziny powojowatych.

Do tej pory w realu widzieliśmy się dwa razy. Mój pierwszy raz z tym gatunkiem wypadł w Sosnowcu w Parku Sieleckim nad brzegiem czystej Czarnej Przemszy. To było 27 czerwca 2012 roku. Po raz drugi ten gatunek spotkałem nad Wisłą, nad jej lewym brzegiem nieco na zachód od Jankowic w gminie Babice. Tutaj oplata chmiel zwyczajny i kwitnie obficie.
Być może gdzieś w Polsce widuje się ją częściej. Przede wszystkim pasożytuje na takich pospolitych roślinach jak pokrzywa zwyczajna, chmiel zwyczajny, wierzba, olsza.

Piotr Grzegorzek

[vc_vacebook]