Reklama

Konkurs na opowiadanie walentynkowe – poznaj zwycięzcę

AWAP
18/02/2015 13:34

Za nami jeden z  najmilszych dni w roku – Dzień Zakochany.


Gratulujemy Lidii Ciopale, która zdobyła nagrodę za historię „Zakochany Paryż".


Poniżej publikujemy nagrodzone opowiadanie.


 

Znajdujemy się w Paryżu - w mieście zakochanych, gdzie kupidyn dwoi się i troi, strzelając swą amunicją na oślep. Zewsząd otacza nas woń miłości i podniecenia. Mam wrażenie, że pożądanie uległo tutaj krystalizacji i spada na mnie z nieba z każdym kolejnym płatkiem śniegu. Chyba właśnie nastąpił ten moment, kiedy na własnej skórze poczułam magię tego miejsca, przed którą wzbraniałam się rękami i nogami, twierdząc, że nie wierzę w te brednie. Dodatkowo tę całą romantyczność miejsca podsyca fakt, że kalendarz wskazuje dokładnie 14 lutego, czyli Dzień Zakochanych. To jakiś obłęd. Powoli staram się poddać atmosferze stolicy Francji, choć robię to z dużym dystansem...

Wracając do tematu, nie wyjaśniłam Wam co, ja tu robię. Dzięki nieokrzesanej spontaniczności mojej przyjaciółki, pewnego pięknego dnia, otrzymałam pocztą zabukowane bilety na samolot oraz wydruk z rezerwacją hotelu w Paryżu. Do paczki dołączony był list. Nie musiałam go nawet otwierać, to było jasne, że tylko ona była w stanie wywinąć taki numer. Spojrzałam tylko na datę, dziewczyna zaplanowała nam typowy wyjazd dla singielek... w Walentynki! Może to i dobrze, pomyślałam. Tydzień później, pełne optymizmu, powitałyśmy paryski port lotniczy. W planach miałyśmy zwiedzanie katedry Notre-Dame, Luwru, Wieży Eiffla, a nawet wizytę w Muzeum Figur Woskowych. Wybrałyśmy się również na podróż statkiem, który przepływa pod mostem zakochanych i to właśnie tutaj zaczęła się cała moja walentynkowa przygoda...

Legenda głosi, że para, która pocałuje się pod mostem Marie, połączy się węzłem miłości na całe życie. Wiedząc o tych paryskich "zabobonach" celowo usiadłyśmy osobno i wyczekiwałyśmy wybranka naszego serca. W ogóle nie dziwił nas fakt, że nikt taki się nie pojawiał. Co więcej, zupełnie nikt nie chciał się do nas dosiąść! Chwilę później, szansa mojej przyjaciółki na miłość została bezpowrotnie przekreślona, dosiadła się do niej starsza Pani, która z racji płci i wieku nie nadawała się na kandydata do założenia rodziny. Ja już nieco ubawiona wtedy, czekałam dalej, ale jak na złość nikt się nie pojawiał. Kiedy już całkiem zrezygnowałam, zobaczyłam mężczyznę, który dosłownie "rzutem na taśmę" dostał się na statek, a po chwili stanął przede mną i przemiłym głosem zapytał, czy obok jest wolne. Normalnie powiedziałabym pewnie coś w stylu "Specjalnie dla Ciebie zajmowałam to miejsce, już myślałam, że nie zdążysz" i obróciła całą sytuację w żart, ale w tej chwili byłam jak zaczarowana i jedyne co potrafiłam wydukać to przeciągane TAAAAK. Być może mężczyzna nie był moim ideałem, ale przyznaję, że miał to coś, co mnie w nim zaintrygowało. Po chwili odpłynęliśmy od brzegu. Przepływając pod mostem Marie, stało się coś niezwykłego. Magia tego miejsca dotknęła i mnie, a może gdzieś na statku biegał kupidyn? Nie mam pojęcia. Pamiętam tylko ten pocałunek, a zaraz później przeprosiny zawstydzonego mężczyzny. Spytał mnie czy się gniewam, a ja odpowiedziałam, że owszem, bo za piękne chwile się nie przeprasza. Po chwili jego zakłopotana twarz rozpromieniła się, a na ustach zagościł szeroki uśmiech, a dalszą wycieczkę spędziliśmy już we trójkę.

[vc_facebook type="standard"]

 

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do