
Marcin Miliński – wieloletni instruktor kultury, konferansjer, reżyser oraz aktor amatorskiego ruchu artystycznego. Na co dzień związany z Miejskim Centrum Kultury i Sportu w Jaworznie, gdzie realizuje liczne inicjatywy i projekty kulturalne. Od wielu lat współpracuje z artystami, organizuje wystawy, spektakle oraz warsztaty artystyczne. Kieruje galerią Podcienie, prezentującą dorobek twórców profesjonalnych i amatorów w dziedzinie malarstwa i fotografii.
Jest założycielem kilku grup teatralnych: Zespołu Aktorskiego "Proscenium", "Teatrzyku Dawnej Formy" oraz grupy "Po Godzinach", z którymi wystawia przedstawienia. Aktywnie działa również społecznie – jako członek zarządu Towarzystwa Przyjaciół Miasta Jaworzna, a także wieloletni wolontariusz i współpracownik jaworznickiego Hospicjum. Pasjonuje się lokalną historią.
W 2021 roku został nominowany do nagrody „Słoneczniki” w plebiscycie Fundacji Czas Dzieci za najbardziej rozwojową inicjatywę artystyczną skierowaną do dzieci i młodzieży w kategorii sztuki wizualne.
Ela Bigas: Czy jest Pan niepoprawnym optymistą?
Marcin Miliński: Po prostu jestem optymistą. Wierzę, że optymizm pozwala podejmować różne działania życiowe i artystyczne, a przy okazji czerpać satysfakcję z ich realizacji.
Czy od czasu do czasu zdarza się Panu popadać w paskudną melancholię, zwłaszcza jesienią?
Rzadko. Dla mnie jesień to czas wyjątkowy – pełen barw i subtelnych odcieni świata, które inspirują i pobudzają do refleksji, a jednocześnie cieszą oko i duszę.
Jak poprawia sobie Pan nastrój?
Uwielbiam spacery. Kontakt z przyrodą wyzwala we mnie pozytywne nastawienie do życia i inspiruje do twórczego działania.
Co Pana bezgranicznie fascynuje i zachwyca?
Z pewnością szeroko pojęta sztuka. Kocham teatr, malarstwo, fotografię oraz dobrą literaturę i kino. Zachwyca mnie także twórczość ludzi – zarówno profesjonalistów, jak i amatorów – i możliwość dzielenia się nią z innymi.
Czy podziela Pan opinię, że każdy ma taki zachwyt na jaki zasługuje?
To podchwytliwe pytanie. Uważam, że w każdym z nas jest inna wrażliwość i nie nam oceniać jej wagę.
Czy w planach ma Pan oddawanie się nowym pasjom?
Ciągle poszukuję nowych przestrzeni, w których mógłbym spróbować swoich sił i odkryć nowe formy wyrazu artystycznego. Jedno jest pewne – śpiew zdecydowanie do mnie nie pasuje (śmiech).
Co ostatnimi czasy Pana znudziło - książka, film, a może ktoś?
Ostatnio znudziła mnie książka pełna historycznych szczegółów i liczb – tak bardzo, że trudno mi było przebrnąć przez kolejne strony. Ale trzeba przyznać, że na półce prezentuje się naprawdę efektownie!
Czy napisałby Pan opowieść komiczną?
Myślę, że tak!
Co w Pana planach zawodowych?
Przede wszystkim praca nad tworzeniem nowych spektakli i organizacją kolejnych wystaw. Chcę dalej realizować projekty artystyczne i współpracować z ludźmi pełnymi pasji.
Załóżmy, że wszystko jest możliwe - co by Pan wyreżyserował i kogo obsadził?
Moim artystycznym marzeniem (a marzenia nic nie kosztują) jest wyreżyserowanie spektaklu muzycznego z udziałem orkiestry – "Zakonnica w przebraniu". A w roli głównej nie mógłby wystąpić nikt inny jak sama Whoopi Goldberg. To byłoby moje artystyczne spełnienie i zarazem ogromna frajda – bo skoro możemy marzyć bez ograniczeń, to czemu nie sięgać od razu po najwyższą półkę?
Życzę powodzenia w realizacji odważnych artystycznych zamierzeń. Dziękuję za rozmowę - Ela Bigas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie