Reklama

Wojciech Banasik: Mieszkańcy muszą wiedzieć wcześniej

– Jeleń to dzielnica Jaworzna, która jest mocno zanieczyszczona. Przede wszystkim zanieczyszczeniem, które jest najgorsze do eliminacji, czyli hałasem – mówi radny Wojciech Banasik. Rozmawiamy o tym, co zrobić, aby mieszkańcy bardziej angażowali się w konsultacje społeczne, o kładce rowerowej nad Przemszą i sztucznej inteligencji.

Patrycja Koprzak: Dość niespodziewanie został pan radnym?

Wojciech Banasik: Rzeczywiście. Otrzymałem taką propozycję i stwierdziłem, że spróbuję. Bycie radnym to misja, a moją rolą jest przypilnowanie lokalnych spraw „jeleńskich”, ale też z pozostałych dzielnic, które wchodziły w okręg wyborczy.

 

Jakie tematy budzą największe emocje na sesjach rady?

Najważniejsze dyskusje toczą się jeszcze przed sesją – w komisjach, klubach i podczas spotkań z prezydentem. Dzięki temu na samej sesji jest spokojniej. Duże emocje wywołała np. sprawa Dąbrowy Narodowej i planowanej wycinki lasu. Mieszkańcy stanowczo protestują i trudno wyobrazić sobie, żeby radni mogli ich głos zignorować.

 

Śledził pan wcześniej sprawy miejskie?

Zawsze. Jestem z dziada pradziada rodowitym „jeleniakiem”, jak to mówią tutaj miejscowi. Wszyscy tu w Jeleniu dostrzegamy pewne mankamenty, choć potencjał tej części miasta jest ogromny, bo wiele rzeczy jest tutaj fajnych. Pomyślałem, że trzeba coś z tym zrobić.

Jakie to mankamenty?

Jeleń to dzielnica, która jest mocno zanieczyszczona, przede wszystkim zanieczyszczeniem, które jest najgorsze do eliminacji, czyli hałasem. W Jeleniu cierpimy na hałas z autostrady. Na osiedlu Wygoda huk jest taki, że trudno rozmawiać na podwórku. Częściowo pomagają ekrany akustyczne, ale kończą się przed Przemszą i dźwięk roznosi się po całym Jeleniu. Wielu kierowców objeżdża też bramki na A4 i przejeżdża przez centrum Jelenia, a potem ulicą Celników w stronę Katowic. To rozległa dzielnica, ale w każdym jej zakamarku, w mniejszym lub większym stopniu, słychać hałas z autostrady.

 

A kolejny?

Drugim jest rzeka Przemsza, w której wody jest niewiele. Z powodu awarii kolektora ściekowego, który jest w rejonie autostrady, do rzeki trafiają nieczystości. Fetor jest tak silny, że spacer wzdłuż rzeki stał się niemożliwy. To efekt wieloletnich zaniedbań – kolektor ma ponad 30 lat. W dzielnicy Jeleń Łęg, w okolicy Wąwolnicy, około 12 lat temu zapadł się teren wskutek szkód górniczych. Osiadła główna rura, którą odprowadzane są nieczystości z terenu miasta do oczyszczalni ścieków w Jeleniu Dębie. Postanowiono uruchomić w tym miejscu pompownię, czyli pompy, które pchają fekalia dalej, aby za jakiś czas znowu płynęły z górki w stronę oczyszczalni ścieków. Najprawdopodobniej wtedy, bo nie mam pewności, wybudowano również przepusty do potoku Wąwolnica.

 

Dlaczego?

Ten odcinek jest ogólnospławny, czyli rurą płyną nieczystości z naszych toalet i woda deszczowa z kratek ściekowych. Podczas obfitych opadów jest bardzo duży przybór wody. Niestety, pompownia nie jest w stanie przepchnąć takiej ilości. Wówczas otwierane są zasuwy i wszystko z kolektora z fekaliami i deszczówką z miasta przelewa się do Wąwolnicy, a ta wpada do Przemszy.

 

Obawia się pan skutków finansowych tej awarii?

Bardzo się cieszę, że będą robione inwestycje na naszej oczyszczalni ścieków w Dębie. Tylko obawiam się tego, że tam po prostu ścieki mogą przestać dopływać, jeśli powtórzy się awaria na innym odcinku rurociągu. Jeżeli jedna studnia się zawaliła ze starości, to za chwilę może być kolejna. Jaką mamy pewność, że kolektor będzie wydolny i ścieki z całego miasta będą tam dopływać? Przez ponad 30 lat, od kiedy powstał rurociąg, nie czyszczono go ani nie remontowano. Teraz naprawa kolektora na tak długim odcinku to mogą być setki milionów złotych – miasto tego nie udźwignie. Obawiam się, że koszty zostaną przerzucone na mieszkańców poprzez podwyżki cen wody i ścieków. To z pewnością odbije się na budżecie miasta, kosztem edukacji, dróg czy oświetlenia.

 

Jest pan z wykształcenia wiertnikiem, zawodowo związany z branżą IT. Jak ocenia pan perspektywy rozwoju nowych technologii w Jaworznie?

Branża IT jest tą, która rozwija się bardzo szybko. Kiedyś informatyk musiał umieć złożyć komputer, znać się na software, systemach operacyjnych, bazach danych, na helpdesku, czyli pomocy swoim użytkownikom.

A dzisiaj?

Specjalizacje są tak wąskie w informatyce, że nawet ktoś, kto zajmuje się stricte bazami danych, to jeszcze ma swoje specjalizacje wewnątrz tej gałęzi. Jeśli ktoś ma pomysł i wiedzę, to dzięki internetowi może pracować zdalnie z dowolnego miejsca. Znam ludzi z Jaworzna, którzy współpracują z firmami w Dolinie Krzemowej. Pandemia zmieniła też podejście do pracy zdalnej – wcześniej pracodawcy nie chcieli o tym słyszeć, a dziś wiele osób ma możliwość takiej pracy, która też jest efektywna i miej kosztowna dla pracodawcy.

 

Jakie zagrożenia związane z cyfryzacją są pana zdaniem najistotniejsze?

Martwi mnie łatwy dostęp dzieci do modeli AI, takich jak przykładowo ChatGPT. W telefonie ma go każdy. Młodzi często traktują go jak źródło wiedzy o wszystkim – także o sprawach, na które nie są jeszcze gotowi. Czasami zdarzają się sytuacje, że ci młodzi ludzie nie spotykają się ze sobą, nie rozmawiają ze sobą na pewne tematy, tylko wiedzę czerpią z czata GPT. Wydaje mi się, że zarówno szkoła, jak i pedagodzy nie nadążają za rozwojem technologii.

 

A rodzice?

Rodzice tym bardziej. Często w wielu przypadkach są zabiegani, pracują, często nie mają czasu dla dziecka. Wtedy dziecko z czatem GPT w telefonie najnormalniej w świecie edukuje się po swojemu. Rodzice nie mają kontroli nad tym, jakie odpowiedzi da sztuczna inteligencja. Ostatnio czytałem, że młody człowiek popełnił samobójstwo, bo czat GPT mu powiedział, że to nie jest problem i może spróbować to zrobić. Wiele lat mówiło się o wykluczeniu cyfrowym, a dziś problemów upatruję właśnie w tym szybko rozwijającym się świecie narzędzi ze sztuczną inteligencją, czatów opartych na AI.

 

W jaki sposób cyfryzacja może pomóc w mieście?

Podobają mi się niektóre rozwiązania praktyczne, np. cyfrowe bilety w autobusach PKM czy elektroniczny obieg dokumentów w radzie miasta. Dzięki temu nie marnujemy ton papieru. Ważne też, że wiele spraw urzędowych można załatwić online, bez wizyty w urzędzie za pomocą elektronicznej skrzynki podawczej.

 

Czy mieszkańcy dostatecznie angażują się w konsultacje społeczne?

Niestety nie. Często przechodzą one bez echa, bo miasto niedostatecznie skutecznie dociera z informacją do mieszkańców, a sprzeciw mieszkańców pojawia się dopiero wtedy, gdy decyzje są już podjęte.

Dlaczego?

Trudno mi to oceniać. Wydaje mi się, że koniecznym jest skuteczniejsze dotarcie z informacją do mieszkańców, zwłaszcza tych „mniej internetowych”.

 

Może radni też powinni to robić skutecznie?

Ależ oczywiście. Wszyscy radni powinni być informowani z wyprzedzeniem o planowanych konsultacjach społecznych, aby mogli z ludźmi rozmawiać, informować o ankietach, sposobie konsultacji i spotkaniach.

 

Największe wyzwanie w pracy radnego to…

Połączyć potrzeby mieszkańców z realnymi możliwościami budżetu. Jaworzno jest rozległe, a mieszkańcy niezależnie od dzielnicy oczekują podobnych rzeczy – asfaltu, kanalizacji, oświetlenia. To są podstawowe potrzeby, często dla nich bardziej istotne niż wielkie inwestycje. Nie wszyscy też rozumieją, w większości są to osoby starsze, że aby powstała droga czy chodnik, potrzebna jest dokumentacja i procedury, a to trwa. Czasami docierają do mnie głosy, że tu komuś nie pasuje rozkład jazdy, bo nie zdąży do kościoła, a to dzieciom nie pasuje autobus do szkoły. Takich niezadowolonych, których nie jest na szczęście wielu, odsyłam do ościennych gmin, jak Libiąż czy Chełmek, aby zobaczyli, jak tam wygląda komunikacja miejska. Praktycznie jej nie ma. W Jaworznie mamy nowoczesny tabor autobusowy, jeżdżą dosyć często. Sam bardzo lubię jeździć autobusem po mieście.

 

Czasami pojawiają się głosy o nieodpowiednim skomunikowaniu autobusów z odjazdami i przyjazdami pociągów ze stacji w Szczakowej.

Też takie słyszałem, ale wielokrotnie podkreślałem, że to, co mnie boli to fakt, że Jaworzno jest marginalizowane przez PKP. Gdy byłem studentem, każdy pociąg pospieszny zatrzymywał się w Szczakowej. Teraz tak nie jest. Przykład z życia. Rodzice jechali do Kołobrzegu. Musiałem ich zawieźć do Trzebini lub Katowic, bo owszem, pociąg do Kołobrzegu przejeżdżał przez Jaworzno Szczakową, ale nie zatrzymywał się na tej stacji.

 

Wspomniał pan o Kołobrzegu. Zrobiło się trochę urlopowo. Gdzie pan odpoczywa od miejskiego zgiełku?

Z Jelenia mamy bardzo blisko zalew Dziećkowice. Uwielbiam tam jeździć, zwłaszcza rowerem. W Jeleniu tak naprawdę mamy problem z tym, żeby pójść gdzieś na spacer, odpocząć. Siedzimy w parku, ale ruch samochodowy jest taki, że go non stop słyszymy. Popularna była Tarka, ale obecnie szum z autostrady nie pomaga w odpoczynku. Ktoś kiedyś wymyślił, że jaworznianie będą odpoczywać na północnych skrajach miasta, a w dzielnice południowe wciskany jest nam przemysł. Tereny przy nieczynnym wjeździe na autostradę, obok ronda, gdzie obecnie jest las, aż do Byczyny na mapach planistycznych są wyrysowane z przeznaczeniem pod przemysł. To samo z częścią terenu po drugiej stronie autostrady w kierunku Jelenia Dębu i Tarki. Nie wyobrażam sobie, że tego lasu kiedyś może nie być. To jeszcze bardziej odsłoni autostradę i szum z niej będzie słyszalny w kolejnych częściach miasta.

 

W pierwszej interpelacji poruszał pan problem braku kładki rowerowej na Przemszy, właśnie niedaleko autostrady.

Tak. Mieszkańcy od lat czekają na takie rozwiązanie, aby nie nadrabiać drogi. Można połączyć ścieżkę rowerową na terenie Jaworzna z tą, która biegnie po drugiej stronie Przemszy. Potem można jechać już przygotowanymi trasami w stronę Oświęcimia, Imielina czy nawet Krakowa. Obecnie, żeby się tam dostać, rowerzyści muszą przekroczyć rzekę mostem drogowym lub co gorsze, niektórzy wnoszą rowery po schodkach przy wiadukcie autostradowym i nim przedostają się na drugi brzeg Przemszy, co jest bardzo niebezpieczne. Tymczasem przy gazociągu są już przyczółki przygotowane pod kładkę pieszo-rowerową. To rozwiązanie i bezpieczne, i wygodne. Niestety, gdzieś to utknęło, bo dotyczy dwóch miast.

Patrycja Koprzak

 

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 13/09/2025 16:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do