
Artur Jaworek – rodowity jaworznianin, twórca amator. Jego prace można obejrzeć w Galerii Kameralnej ATElier Kultury. Artysta prezentuje na niej ciekawe cykle linorytów zatytułowanych: Cube, Cinema, Koty i inne niezwykłe stworzenia, Exlibrisy, Surreal, Święci Polscy. Wystawę można obejrzeć do 26 czerwca.
Jak artysta pisze o sobie w katalogu wystawy jest trochę łobuzerski, trochę romantyczny. - To osobliwe połączenie znajduje odzwierciedlenie w tematyce moich prac – dodaje.
Ela Bigas: Dlaczego linoryt a nie rysunek, który jest mniej czasochłonny.
Artur Jaworek: Rysunek jest prosty w wykonaniu. Natomiast aby zrobić linoryt, najpierw muszę wykonać za pomocą rysunku jego projekt. Muszę na rysunku uchwycić wszystko, co bym chciał wyryć w linorycie. Później to przenoszę na linoleum i sobie dłubię. Kiedyś zafascynowałem się takimi artystami jak Władysław Skoczylas czy Józef Gielniak i tak zaczęła się moja przygoda z linorytem. Myślę że jest on bardziej efektowny, bardziej ekspresyjny niż zwykły rysunek.
EB: Kiedy powstały pierwsze Pana linoryty?
AJ: Pierwsze linoryty jakie zrobiłem w życiu powstały w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Chodziłem wtedy jeszcze do szkoły. No i jak to w tamtych latach, kawałek linoleum znalazłem gdzieś w domu na strychu, nie było odpowiednich narzędzi, nie było na czym odbić, żeby uzyskać dobrą jakość druku trzeba użyć odpowiedniej farby. Nie było łatwo. Do linorytu wróciłem cztery lata temu po wieloletniej przerwie.
EB: Czy ta wystawa jest pierwszą Pana wystawą?
AJ: Tak, to jest pierwsza moja wystawa.
EB: To dziwne. Jak można pozostawić takie ciekawe prace w szufladach.
AJ: Ja nie robię tego dla sławy czy pieniędzy. Robię to przede wszystkim dla własnej przyjemności. Daje mi to radość, odskocznię od rzeczywistości, mogę się wyżyć, wykazać.
EB: Ile powstało linorytów? Pan je liczy?
AJ: Do tej pory około dwieście.
EB: Podobają mi się Pana linoryty, zwłaszcza zaś cykl ,,Exlibrisy’’. Pomyślałam sobie, że to są exlibrisy, jak znalazł do zamkowej biblioteki hrabiego Draculi. Co Pan o tym sądzi?
AJ: Nie zaprzeczę. Lubię mroczne klimaty w swoich pracach. W ogóle od zawsze lubiłem taką tematykę. Od wielu lat fascynuje mnie na przykład twórczość Zdzisława Beksińskiego. Ta mroczna strona tkwi gdzieś głęboko w mojej podświadomości. Poza tym exlibris to grafika dedykowana do księgozbioru jakiegoś konkretnego odbiorcy. Musi ona trafiać do wyobraźni, dawać trochę do myślenia.
EB: Na wystawie jest tylko jeden Pana autoportret pod tytułem Autoportret u Vincenta. Czy fascynuje Pana twórczość Van Gogha?
AJ: Bardzo. Van Gogh ujął mnie prostotą przekazu w swoich dziełach i niesamowitą grą kolorów. Dla mnie to jedyny twórca, który w tak mistrzowski sposób potrafił wykorzystać kolor.
EB: Cykl ,,Surreal’’ jest ciekawy. Interesuje mnie skąd Pan czerpał do niego inspiracje. Czy można go potraktować jako prace oniryczne, z marzeń sennych?
AJ: Inspiracje do tego cyklu brały się raczej z wyobraźni. Nie były to marzenia senne, bo przeważnie nie pamiętam co mi się śniło. Siadam, myślę o czymś nierealnym, biorę ołówek, kartkę, coś rysuję, jakąś podstawę tej pracy, reszta później przychodzi sama.
EB: Z którego z zaprezentowanych cykli jest Pan najbardziej zadowolony?
AJ: Myślę, że dobrze wyszedł mi cykl ,, Święci Polscy’’. Jest on cały czas w trakcie realizacji, bo mam jeszcze do niego sporo pomysłów. Właśnie w taki dość specyficzny sposób chciałem przedstawić pewne tragiczne wydarzenia z naszej historii czy teraźniejszości poprzez postać Madonny czy Świętych.
EB: Co dalej z linorytami z wystawy? Wracają do domu?
AJ: Tak. Na razie schowam je do szuflady. Teraz czas na nowe prace, oraz uzupełnianie dotychczasowych cykli. Mam masę pomysłów na nowe exlibrisy, to właściwie temat rzeka. Chciałbym też kontynuować cykl ,,Święci Polscy’’, mam też dużo pomysłów na cykl ,, Koty’’.
EB: Nie ma w Panu takiej potrzeby prezentowania swoich prac? Są efektowne, dobrze byłoby żeby ktoś je obejrzał, pochwalił, docenił.
AJ: Bardzo mi było miło, że powstała ta wystawa. Tu podziękowania dla Pani Dyrektor Atelier Kultury Marzenny Synowiec i Pani Pauliny Śląskiej. Ja moje prace robię z wewnętrznej potrzeby tworzenia. Nie mam w sobie takiej żądzy, że to się musi na przykład sprzedać. A zarabiam na życie w inny sposób. Pracuję zawodowo w jednej z jaworznickich firm. Jestem twórcą amatorem i traktuję swoją twórczość jak hobby. Kto wie, może kiedyś uda mi się wystawić jeszcze coś nowego.
EB: Czy nie ma Pan ochoty na inne techniki plastyczne? Może olej?
AJ: Mam ochotę i robię takie rzeczy. Namalowałem w swoim życiu parę obrazów, ale też rzeźbię w drewnie, i to dosyć dużo.
EB: Prezentował Pan te prace?
AJ: Nie prezentowałem nigdy swoich rzeźb. Robię je czasem w prezencie albo na zamówienie, a najczęściej na swoją półkę lub ścianę. Rzeźba to niezwykła technika. Wymaga dużo czasu i ogromnej cierpliwości, ale i efekty też są niesamowite.
EB: Wydaje mi się, że na ogół artyści chcą prezentować swoje prace.
AJ: Jak już mówiłem, miło mi było zaprezentować swoje prace w Galerii Kameralnej.. Zaproponowano mi pomoc w zorganizowaniu wystawy i chętnie z niej skorzystałem. Dotychczas nie miałem okazji zrealizować takiego przedsięwzięcia, ale też nigdy do tej pory nie miałem jakoś okazji ani wewnętrznej potrzeby wystawiania swoich prac.
Życzę Panu kolejnych udanych wystaw. Dziękuję za rozmowę. Ela Bigas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie