
Na parkingach przy sklepach coraz częściej pojawiają się parkometry, które wymagają pobrania biletu lub rejestracji postoju w aplikacji. Wielu kierowców nie zwraca jednak na nie uwagi, a po powrocie do samochodu znajduje za wycieraczką kartkę z informacją o konieczności uiszczenia wysokiej opłaty. W takiej sytuacji kierowcy zadają pytanie – czy to rzeczywiście mandat, czy jedynie prywatne wezwanie do zapłaty? Kierowcy zastanawiają się także, czy powinni uiścić taką należność oraz jakie konsekwencje ich spotkają, jeśli tego nie zrobią?
W wielu miejscach w Polsce zwłaszcza pod sklepami pojawiły się nowe regulaminy parkingowe oraz parkometry. Zarządcy tych terenów wprowadzili je, aby ograniczyć parkowanie osobom, które nie robią zakupów, a jedynie zostawiają auta na dłuższy czas. Aby skorzystać z takiego parkingu, kierowca musi pobrać bilet z parkomatu i umieścić go w widocznym miejscu za szybą lub rozpocząć parkowanie w aplikacji. Bilet ten zazwyczaj uprawnia do darmowego postoju przez określoną liczbę godzin.
Oprócz tego istnieją również parkingi przeznaczone wyłącznie dla mieszkańców danego osiedla. Stosują tam zasady rezerwacji miejsc wyłącznie dla określonej grupy użytkowników, na przykład mieszkańców osiedla lub osób posiadających abonament. W takich przypadkach osoby spoza danej grupy mogą spotkać się z konsekwencjami w postaci opłaty za parkowanie bez zezwolenia.
W obu przypadkach regulamin i oznaczenia powinny znajdować się przy wjeździe. Wielu kierowców w pośpiechu nie zauważa regulaminu, a po powrocie do auta znajduje za wycieraczką kartkę. Często myślą, że to mandat za brak biletu. Jednak z punktu widzenia prawa nie jest to ani mandat ani oficjalne wezwanie do zapłaty. W tym przypadku nie doszło do wykroczenia. W rzeczywistości jest to prywatne wezwanie do zapłaty wystawione przez zarządcę parkingu. Jest to nałożona opłata za brak biletu parkingowego.
W zależności od rodzaju parkingu - czy jest on przy dyskoncie spożywczym, czy jest to prywatny parking przy bloku - wysokość opłaty może się różnić. Opłata może wynieść około 95 zł za parkingach koło sklepu do nawet 150 zł.
W przypadku prywatnych parkingów spółdzielni niezastosowanie się do regulaminu skutkuje nałożeniem opłaty za najem miejsca parkingowego na 24 godziny. Płatność do 7 dni to koszt 200 złotych, powyżej 7 dni 500 złotych. Kierowcy, który zaparkował może grozić także odholowanie pojazdu, co kosztować go będzie nawet 1230 złotych.
Wielu kierowców nie będzie się zastanawiać, czy otrzymało mandat, czy opłatę. W głowie pojawi się pytanie - czy muszę płacić wezwanie do zapłaty z parkingu?
Skoro wezwanie do zapłaty nie jest mandatem, dlatego nie nakłada ono obowiązku uiszczenia należności. Żeby opłata została nałożona prywatna firma musi dochodzić swoich roszczeń na drodze cywilnej. Przede wszystkim przed wjazdem na parking musi się znajdować regulamin, który jasno określa cennik oraz elementy umowy najmu miejsca parkingowego. Następnie muszą ustalić kto, kiedy i na jaki czas zaparkował samochód. Wtedy będą mogli powiadomić kierowcę o skierowaniu sprawy do sądu.
Aby uzyskać dane kierowcy prywatna firma może złożyć wiosek do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) o ujawnienie danych właściciela pojazdu. Nadal jednak firma nie wie, kto zaparkował samochód. Opłatę można nałożyć tylko na osobę kierującą. Jak tłumaczą eksperci, właściciel pojazdu nie ma obowiązku wskazywania kierowcy, kiedy zarządca parkingu o to poprosi. Mogą zrobić to tylko odpowiednie organy, w tym policja czy Inspekcja Transportu Drogowego.
Zarządca parkingu mógłby skorzystać z monitoringu jednak wtedy pojawiają się przepisy dotyczące danych osobowych i RODO.
Niektórzy uważają, że takie wezwania najlepiej zignorować. Takie zdanie ma pan Leszek z Jaworzna, który otrzymał wezwanie do zapłaty po zaparkowaniu na prywatnym parkingu przy ul. Matejki. Nie zgodził się z nałożoną opłatą i postanowił podzielić się swoim doświadczeniem w liście. Radzi w nim innym kierowcą, jak według niego w takiej sytuacji należy postąpić.
W ostatnich latach na terenie Jaworzna pojawiły się tzw. prywatne strefy parkowania, zarządzane przez zewnętrzne firmy, najczęściej z Katowic. Kierowcy, którzy zaparkują w takich miejscach, są zmuszani do płacenia wygórowanych opłat, często naliczanych w sposób niezgodny z przepisami. Wiele osób myli je z mandatem. Tymczasem prywatne firmy parkingowe nie mają prawa do ich wystawiania.
Mechanizm działania tych firm jest prosty. Na wycieraczce samochodu zostaje umieszczone tzw. wezwanie do zapłaty. Opłata ma wynikać z regulaminu parkingu, który teoretycznie każdy kierowca akceptuje, wjeżdżając na jego teren. Na wezwaniu do zapłaty nie ma imienia i nazwiska kierowcy, a jedynie numer rejestracyjny pojazdu i informacja o wykonanym zdjęciu. Podany jest również numer telefonu, na który należy zadzwonić, gdzie, na różne sposoby, wyłudzane są dane osobowe, niezbędne do zawarcia takiej „umowy”.
Należy zaznaczyć, że regulamin parkingu jest często niewidoczny, oznakowanie nieczytelne, a opłaty absurdalnie wysokie – zaczynają się od 200 zł za kilkuminutowy postój. Jeśli nie zapłacimy w ciągu doby, możemy spodziewać się znacznie wyższych kwot, sięgających ponad tysiąc złotych. Takie praktyki budzą poważne wątpliwości prawne. Na szczęście sądy coraz częściej uznają tego typu opłaty za nieuczciwe praktyki rynkowe, stwierdzając, że tak wysokie opłaty parkingowe są nieproporcjonalne do rzeczywistych kosztów poniesionych przez właściciela parkingu, a tym samym nieważne. Dodatkowo, zgodnie z polskim prawem, regulaminy parkingowe nie mogą naruszać zasad współżycia społecznego i muszą być zgodne z przepisami Kodeksu cywilnego. Jeśli regulamin jest nieczytelny lub niezgodny z prawem, firma nie ma podstaw do żądania zapłaty.
Jeśli otrzymałeś wezwanie do zapłaty, nie daj się zastraszyć windykacją. Przede wszystkim nie dzwoń na podany na wezwaniu do zapłaty numer telefoniczny. Skontaktuj się z Rzecznikiem Praw Konsumenta lub Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.Dodatkowo, jeśli podejrzewasz, że firma stosuje nieuczciwe praktyki, możesz zgłosić sprawę do odpowiednich instytucji. Pamiętaj, że znajomość swoich praw to najlepsza broń przeciwko naciągaczom!
Niektórzy kierowcy traktują wezwania do zapłaty za parkowanie bardzo poważnie i od razu uiszczają opłatę. Często po prostu obawiają się, że kwota może jeszcze bardziej wzrosnąć.
Są także kierowcy, którzy próbują odwoływać się od decyzji o nałożeniu opłaty za parking. Zwłaszcza w przypadku, gdy zapomnieli pobrać biletu, mimo że faktycznie robili zakupy w danym sklepie. Wtedy wystarczy przesłać drogą mailową potwierdzenie zakupów, czyli paragon, a naliczona opłata powinna zostać anulowana.
Istnieją również prawnicy, którzy za niewielką opłatę, stanowiącą część żądanej kwoty przez firmę, mogą dostarczyć wzór sprzeciwu od nakazu zapłaty.
Wiele osób, które otrzymały wezwanie do zapłaty za parkowanie, szuka informacji na temat tego, jak należy postąpić w takiej sytuacji. Tematy dotyczące prywatnych parkingów i ich regulaminów są często poruszane na forach internetowych oraz w mediach społecznościowych. Kierowcy wymieniają się swoimi doświadczeniami, opisują przypadki, w których udało im się skutecznie odwołać od opłaty. Pytają także o opinie ekspertów w zakresie ochrony dóbr konsumenta.
Jednym z najczęściej podnoszonych tematów jest kwestia legalności takich opłat oraz tego, czy są one rzeczywiście obowiązkowe. Część użytkowników twierdzi, że regulaminy parkingów są skonstruowane w sposób niejednoznaczny, co może prowadzić do różnych interpretacji. Inni natomiast podkreślają, że w momencie wjazdu na parking, kierowca akceptuje jego regulamin. Wiąże się to z przestrzeganiem określonych zasad, w tym ewentualnymi opłatami za niestosowanie się do regulaminu.
Pojawiają się także przypadki, kiedy kierowcy otrzymują wezwanie do zapłaty za parkowanie nawet kilka lat od rzekomego zdarzeniu. Tego rodzaju listy często budzą wątpliwości. Szczególnie gdy kierowcy nie pamiętają już, gdzie zaparkowali, ani czy rzeczywiście złamali regulamin.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Nie płacić! Zaliczyłem kilka karteczek za szybą (najstarsza sprzed 5-6 lat) i nikt się do mnie nie zgłosił bo wiedzą, że nie wygrają. Chodzi nie tylko o markety ale też parkingi przy wspólnotach zarządzane przez naciągaczy.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Gdzie w tym wszystkim jest miasto, radni i przede wszystkim Pan "prezydent". Pozwalający na takie praktyki prawie każdemu. A żaden budynek urzędu miasta w Jaworznie nie ma parkingu dla petentów!! Bo nawet jak podjeżdża się pod główny to wszystkie auta należą do urzędników, a parkować trzeba na zaciszu. Ale jak wiadomo miejsca parkingowe są jak stoły bilardowe w Jaworznie jak to napisał Pan T. Nie dla każdego. WSTYD!!
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.