Reklama

Z szafy prokuratora: Tragiczne morderstwo starszej kobiety w zapuszczonym domu

31-letni mężczyzna przez długi czas maltretuje swoją 68-letnią matkę. Dotkliwie bita kobieta ma liczne ślady na twarzy. Za każdym razem opowiada, że to na skutek przewrócenia. Wzywana przez sąsiadów policja wierzy w tłumaczenia staruszki. Wreszcie na skutek odniesionych ran kobieta umiera. Sekcja zwłok wykazuje wyjątkowo bestialskie morderstwo.

Wieś niczym nie wyróżnia się od innych. Spuścizna PGR pozostawiła w krajobrazie zniszczony zabytkowy dworek dawnych właścicieli majątku i opuszczone hale kombinatu rolnego. Większość mieszkańców nie ma stałej pracy, część żyje z rent i emerytur, reszta dorabia dorywczo w lesie i na budowach. Wieść o morderstwie rozeszła się bardzo szybko. Takie wiadomości wśród okolicznych mieszkańców rozchodzą się lotem błyskawicy. Ludzie podzielili się na tych, co do dziś nie dowierzają, że on mógł to zrobić i na tych co od dawna już przewidywali taki koniec 68-letniej Apolonii O.

Na kilka dni po pogrzebie tragiczna śmierć starszej kobiety jest nadal najczęściej poruszanym tematem w sklepach, na chodniku i pod kościołem. Każdy, kto akurat przechodzi przy posesji z numerem 13, spogląda na świeżo założone przez policję plomby na drzwiach. W jednym z mieszkań mieszkała rodzina O. Dom mocno zapuszczony z zewnątrz, zaniedbany ogród, jakieś stare meble i rupiecie, w środku jeden pokój i kuchnia. Odkąd w czerwcu zmarł jeden z synów Apolonii, Henryk, została sama z najmłodszym 31-letnim Adamem. Życie boleśnie doświadczało kobietę. Zdążyła pochować czwórkę swoich dzieci. Wcześniej zmarł jej mąż. Zanim zmarł, zdążył zamienić jej życie w piekło. Już wtedy sąsiedzi widzieli, że Apolonia chodzi po wsi pobita. Najmłodszy syn Adam niewiele różnił się od ojca. Maltretował matkę z byle powodu.


W jednym ze sklepów grupka ludzi niechętnie wspomina rodzinę O. i wydarzenia ostatnich dni. – Ja coś tam słyszałem, ale nie jestem stąd – mówi starszy mężczyzna. – Sklepowa pamięta, że nigdy nie widziała ich razem. Na zakupy zawsze przychodziła tylko ona, brała chleb, masło i papierosy dla syna najtańsze, ale koniecznie z filtrem. – Adam jak przyszedł do sklepu to najczęściej po piwo albo wino w takiej litrowej plastikowej butelce – sklepowa pokazuje okrągłą baryłkę z winem. – Nigdy się nie uskarżała – mówi inna kobieta, a on nie powiem jak trzeźwy nikomu krzywdy nie robił, ale jak wypił to – zastanawia się długo – bardzo źle się odnosił do matki – więcej już nie powiem, bo po co sobie wrogów robić.
Ludzie nie pamiętają, żeby Adam pod sklepem jak inni wystawał. Najczęściej pił we własnym domu z kolegami w kuchni, jak nie mieli już co pić, wysyłał matkę na wieś, żeby pieniędzy pożyczyła. Kobieta chodziła też wieczorami od domu do domu i prosiła o papierosy dla syna. – U mnie była jeszcze w czwartek – wspomina starsza kobieta na rowerze – mówię jej, jak pracuje to niech sobie kupi i drzwi jej zamknęłam przed nosem. Wszyscy wiedzieli, że Apolonia chodzi za pieniędzmi dla Adama, wiedzieli, że nieważne czy jej dadzą, czy nie, Adam i tak będzie ją bił.


Adam pracował w lesie i przez cały dzień właściwie nie było go w domu. Wieczorami i w weekendy przepijał wypłatę. Matka dostawała rentę. Niektórzy mówią, że dość wysoką, bo około 1000 złotych. Mimo to w domu nie było niczego, jedyny wartościowy przedmiot to stary telewizor. Do domu O. niejednokrotnie schodzili się koledzy Adama. On miał gest. Libacje i awantury trwały do późnych godzin nocnych. Na drugi dzień Adam nic nie pamiętał, odkąd wyszedł z zakładu psychiatrycznego brał leki i popijał je denaturatem. Matka w tym czasie albo chodziła pożyczać pieniądze, albo szła do dawnej koleżanki z PGR. Bywało, że pięć razy dziennie chroniła się u koleżanki na rogu. Tam zawsze dostała coś do jedzenia. Jak w nocy uciekała z domu chodziła po wsi, bo bała się wrócić aż mu przejdzie i zaśnie. 

Niejednokrotnie sąsiedzi wzywali policję. Założono nawet tzw. Niebieską Kartę. Policjanci wiedzieli co dzieje się w domu pod numerem 13, ale pobita kobieta nigdy nie składała oficjalnej skargi na syna. Nie mogli nic zrobić jak tylko poradzić mu, żeby się uspokoił. 
Sołtys wsi też zdawała sobie sprawę z tego co dzieje się w rodzinie O. – Jak ją pytałam co się pani stało, że pani taka posiniaczona to mówiła – A bo ja taka koślawa jestem i się przewróciłam, dobrze, że Adam był to mnie podniósł. – Zawsze jeszcze go chroniła. – Kilka razy widziałam ją pobitą a ona ciągle mi i policji to samo mówiła. – Kiedyś jak we wsi jeden chłop co już nie żyje na środku drogi żonę bił to zadzwoniłam po policję. – Zabrali go a potem to ta kobieta jeszcze pretensje do mnie miała, że teraz musi za izbę wytrzeźwień zapłacić 250 złotych a skąd ona weźmie? Sołtysowa nie chce więcej mówić o Adamie. – Jak on wyjdzie to dopiero nam wszystkim pokaże za te wywiady.


Adam 6 października opuścił oddział psychiatryczny, był na odwyku. Od alkoholu zaczął mieć wizje woda kapała mu z sufitu śniły mu się dziwne rzeczy. Opowiadał o tym kolegom. Sąsiedzi dokładnie wiedzieli, że Adam wyszedł, bo jego matka chodziła posiniaczona na twarzy. – Radziłam jej, żeby na policję zgłosiła – mówi znajoma Apoloni z kółka różańcowego - a ona tylko głowę zwieszała i mówiła „jednego go tylko mam on jeden mi tylko został” chroniła go, nie dała złego słowa o nim powiedzieć. – W wybory to taką twarz miała w siniakach, aż czarną jedne siniaki jej się nie goiły a już drugie miała. Jego akurat od czubków wypuścili. – Na co to było go wypuszczać? -Kiedyś chłopaki ze wsi go postraszyli, że jak jeszcze raz podniesie rękę na matkę to się z nim porachują. – Nic to nie pomogło. – A ona bardzo pobożna kobieta była. – Zawsze do kościoła chodziła i w chórze śpiewała. – Nawet jak cała posiniaczona była to do kościoła szła. -Chociaż też lubiła sobie wypić, bo wtedy mówiła, że zapomina o wszystkim i jej dobrze. Kobiety z kółka różańcowego chciały, żeby ją do jakiejś opieki wzięli zgłosiły do Ośrodka Pomocy Społecznej co się dzieje w domu O. Rodzinę objęto opieką, były częste kontrole, raz skierowano wniosek by Adam poddał się leczeniu. Bezpośredniego zagrożenia życia starszej kobiety nikt jednak nie widział. Najbliższych sąsiadów nikt nie pytał. – Dopiero po śmierci Apoloni wszyscy się nimi interesują – mówi sąsiadka. – Ona zawsze wymyślała różne wersje, że się przewróciła, ale ostatnio to już mówiła prawdę, że syn ją pobił.


W sobotę rano Adam wyszedł przed dom ubrany w czarne spodnie i czarny sweter. – Zmarła mi matka odpowiedział pytany przez sąsiadów. Rano około 8 godziny na miejscu było pogotowie. Lekarz dyżurny stwierdził zgon. Jako bezpośrednią przyczynę w zaświadczeniu wypisał śmierć naturalna. Około południa przyjechała córka zmarłej z zięciem nie mieli żadnych wątpliwości, że to zabójstwo. Powiadomili policję. Adama aresztowano i prokurator postawił mu zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to do 12 lat pozbawienia wolności. Adam podczas przesłuchania przyznał się do zabicia matki. Prokurator chce rozpatrzyć również postępowanie lekarza i załogi karetki, która nie powiadomiła o przestępstwie.
Zwłok po śmierci nikt ze wsi nie widział oprócz kobiety, która myła i ubierała. Trumna przez cały czas była zamknięta. Jeszcze w sobotę na wniosek prokuratora przewieziono zwłoki do Zakładu Medycyny Sądowej. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci Apolonii O. było wielonarządowe obrażenia głównie w okolicy twarzo-czaszki, obszerny krwotok śródmózgowia i pęknięcia płatu potylicznego. Kobieta miała też połamane żebra i liczne sińce na całym ciele. Na pogrzeb przyjechała cała rodzina, dużo sąsiadów, kobiety z kółka różańcowego złożyły się na wiązankę. -Ona miała bardzo ciężki życie- mówiono we wsi, ale przynajmniej pogrzeb piękny, teraz będzie jej lepiej. 


Pitawal

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 02/11/2024 10:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do