Reklama

Prof. Jacek Jagielski m.in. o tym, że to nie jest gilotynka

Jaw.pl - Jaworznicki Portal Społecznościowy
01/10/2025 12:11

Galeria Sektor I prezentuje wystawę prac prof. Jacka Jagielskiego. Nosi owa ciekawa, zarazem zabawna wystawa tytuł Continuum. Można ją obejrzeć do 10 października.  

Jacek Jagielski tytuł profesora zwyczajnego otrzymał w 2008 r., był prorektor ds. artystycznych na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, pełnił obowiązki członka Rady Programowej VII kadencji Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, pracuje na Wydziale Rzeźby i Działań Przestrzennych Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, gdzie prowadzi pracownię rzeźby.

- W pracach prof. Jagielskiego szczególnie ujmuje mnie nastrój – mówi Monika Lewandowska, Galeria Sektor I. - Z Jackiem już współpracowaliśmy, bardzo się cieszymy, że po raz kolejny przyjął zaproszenie, myślę, że wszyscy będziemy się dobrze bawić na tej wystawie.

Ela Bigas: Jestem przekonana, że jak tworzył Pan tę wystawę to był Pan w doskonałym nastroju, ponieważ emanuje z tej wystawy sama radość i zadowolenie. Czy ja mam rację?
Jacek Jagielski: Tak. Trudno się nie zgodzić. Zaskakujące twierdzenie. Natomiast myślę, że jest to wystawa, która dotyczy w jakimś sensie każdego z nas. Jest to opowieść o człowieku. Każdy z nas, jak się trochę zastanowi, odkryje pewnego rodzaju elementy, które może odnaleźć u siebie samego. I chyba dlatego ta wystawa jest, dla mnie przynajmniej, o tyle ważna, że w jakiś sposób również ona jest trochę o mnie, trochę o nas. Porusza pewne problemy, które są szalenie istotne. Ona też prezentuje takie moje kluczowe obszary zainteresowań.
W związku z tym są tutaj mobile, są tutaj takie prace stacjonarne, są też prace z różnego okresu. Muszę przyznać, że jest jeszcze jedna rzecz, którą obserwuję od paru lat, mianowicie burzliwe różnego rodzaju sytuacje, które dzieją się poza nami, albo wokół nas na świecie. W jakimś sensie wpływają na te prace, które już powstały. Nawet te prace, które powstały 10, 15 lat temu one dostają nowych kontekstów. Zaczynam odbierać je w zupełnie inny sposób.

Moja interpretacja tego dzieła, to idealna ilustracja niedopasowania. Jeden element do drugiego zupełnie nie pasuje.
Dla mnie jest to absolutnie praca o nas. Z jednej strony to niby praca, która na początku wywołuje uśmiech i taka trochę groteskową sytuację, że jest to coś niemożliwego, ale jak się tak trochę dłużej zastanowimy no to mamy tutaj dywan, mamy krzesło, trochę taką długą ławę, trochę katafalk, trochę kołyskę, albo fotel bujany. Jest to trochę sytuacja o naszym życiu. Z jednej strony może chcielibyśmy się pobujać, ale nie możemy. Możemy sobie usiąść, ale czy oby na pewno to jest to miejsce, które sobie wymarzyliśmy. Raptem okazuje się, że ta praca jest absolutnie o nas. Ono jest jakimś takim przejściem.

Kolejna praca to znak Victorii z poziomnicą. Ta jest po to, żeby znak Victorii nie stracił poziomu i żeby idea się nie zbiesiła. Czy to prawidłowa interpretacja. 
Dokładnie tak. Już chyba nic więcej tutaj powiedzieć nie mogę. To jest strzał w dziesiątkę. Trzymać poziom – jednym słowem. Wydaje mi się, że ta praca jest coraz bardziej aktualna i coraz bardziej ją lubię. Ona tak szybko się nie zdezaktualizuje.

Poproszę jeszcze parę słów o tych mobilnych tworach.
Uruchomiała je Pani?
Tak, tylko bałam się, że odpadną płozy. 
Nie, nie odpadną. Ekspozycja jeśli chodzi o klimat, nastrój, oświetlenie jest również dla mnie bardzo ważna. Ta praca ma tytuł „Big Bell”, a więc taka przewrotna sytuacja z tym Big Benem. Ma coś wspólnego z zegarem stojącym. Na dobrą sprawę wskazówka jedna jest, druga niby też, ale zupełnie inaczej to wszystko funkcjonuje, i czasami chodzi do przodu, do tyłu, waha się. Czyli jest to trochę praca o czasie. Jest to trochę taka klepsydra. Te pracę, tak jak moje mobile, można odbierać w dwóch obszarach, tych statycznych, ale w momencie, kiedy je uruchomimy, raptem zaczynają nabierać zupełnie innego kontekstu. Wtedy w pełni uświadomimy sobie, co one w sobie zawierają. Ja też nie jestem największym specjalistą do tego, żeby określać, co moje prace w sobie zawierają. Na pewno mogę powiedzieć tylko jedno, że jestem ich autorem.
Natomiast to jest nasze życie, to jest nasz czas. Nasze życie trwa w jakimś przedziale, czasami ten czas idzie szybciej, czasami wolniej, czasami chcielibyśmy go zatrzymać, a czasami przyśpieszyć. Myślę, że to jest praca o tym, o tych naszych wewnętrznych różnych marzeniach, emocjach, napięciach. Każdy z nas to ma i nie musi o tym mówić, ale dla niego to są bardzo ważne rzeczy. Myślę, ze to jest praca poruszająca te kwestie.

A ta praca? Jako żywo przypomina mechanizm gilotynki.
Ostatnio miałem wystawę w BWA w Kielcach, tam jest Muzeum Zabawek, o czym nie wiedziałem. Od razu jak się o tym dowiedziałem poszedłem i sobie obejrzałem, miałem przyjemność poznać dyrektora. I między innymi tam zauważyłem w górnym rogu jednej z sal kopię jednego z urządzeń Leonarda da Vinci. Wydaje mi się, że to mnie bardziej zainspirowało. To jest klepsydra, jeżeli odwrócimy to w drugą stronę i puścimy.
Bardzo dziękuję. Ela Bigas

Nie mogliśmy nie poprosić o interpretację prac prof. Jagielskiego kuratora wystawy Leszka Lewandowskiego i dyrektora muzeum Przemysława Dudzika. Panowie odpowiadają na pytanie co myślą o wybranej pracy prof. Jagielskiego?

Kurator wystawy Leszek Lewandowski pokusił się o interpretację pracy „Czyn narodowy”.
- Łopata z czerwoną końcówką szpadla, która przypomina bardzo delikatnie element herbu. To razem łączy się w taki zespół znaczeniowy, który widza ma odebrać jako czyn narodowy, czyn społeczny, tego typu skojarzenia. Zresztą to poczucie humoru prof. Jagielskiego widać też w pracach. One mają taką bardzo delikatną nutkę ironii, czy też sarkazmu.

- Wystawa prac  Jacka  Jagielskiego jest prezentacja  niekoniecznie  oczywistych rzeźb  czy  obiektów  stricte  artystycznych – mówi dyr. muzeum Przemysław Dudzik. - Oczywiście prace zachowują  wysoki  estetyczny i  warsztatowy  walor, ale aby  docenić  ich  przesłanie  potrzeba  nieco  innego spojrzenia  czy wprawienia tej  pracy   w ruch. Dopiero wówczas taka "ożywiona"  instalacja  ukazuje  swe głębokie przesłanie, czy  refleksje  artysty nad małym  lecz istotnym  kawałkiem  istnienia. Tak  jest w wypadku prac pt "Klepsydra"  czy  "Big Bell". Moją  uwagę  jednak  przykuła inna  bardziej  statyczna forma. Jest  to niewielka  foremna  wykonana ze  szkła  gablota ustawiona na  cokole. Gablota, której  zadaniem  jest  chronić  to  co  ważne i  niezwykle  cenne. I tu kolejny rebus ....   Gablota  chroni  mały  niczym  dziecięcy  stolik o prostej  formie o  niezwykłości którego  decyduje blat. Blat  ten  to  zwyczajna  czerstwa kromka  powszedniego chleba. To prosty zabieg  odwołujący się do zanikającego  postrzegania  stołu, jako miejsca wspólnych  rozmów, spotkań.  To  przy stole  zwykło  się  ( kiedyś) siadać i wspólnie  spożywać posiłek, wspólnie  rozmawiać i  cieszyć  życiem. Autor w  lapidarny  sposób  mówi, co  jego  zdaniem  zasługuje  na  ochronę i popularyzację,  bo  szkło wnętrza nie zasłania, gdzie jest   stół z  kromką  chleba. Te prace  może  zobaczyć  każdy,  kto  znajdzie  trochę czasu by zaglądnąć do  muzeum  na  tę  wystawę.

Dajcie się na tę ciekawą wystawę zaprosić, warto od czasu do czasu spojrzeć na własny żywot z perspektywy innej niż dotychczas i tak poprawić sobie nastrój. eb

 

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 01/10/2025 12:41
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do