
Ta historia, choć niewiarygodna, wydarzyła się naprawdę. Mrożące krew w żyłach wydarzenia postawiły na nogi posterunek policji i prokuraturę, chociaż początkowo wszystko brzmiało jak dobry filmowy horror.
Wszystko zaczęło się dość niecodziennie i humorystycznie. Na posterunek policji przyszła staruszka. Chciała prosić policję o pomoc. – Powiedziała, że nęka ją sąsiad, nachodzi nocami, nie daje spać. Zaznaczyła, że właściwie nie jest to fizyczna osoba, ale duch sąsiada – wspomina szef prokuratury okręgowej. Sąsiad nękał ją tylko nocami. Mówiła, że duch co noc przychodzi do niej i błagalnie prosi. Mówi coś, żeby mu pomogła, skądś go wyciągnęła,. Policjanci nie bardzo chcieli wierzyć w to opowiadanie, ale kobieta mówiła na tyle przekonywująco, że zgłoszenie przyjęli. Postanowili sprawdzić o co chodzi w tym zgłoszeniu na miejscu. Pojechali w tym celu do domu nękającego kobietę sąsiada i… zdziwili się. Mężczyzny w domu nie było. Od dawna. Od kilku miesięcy. Zastali za to jego żonę i innego mężczyznę, który już na dobre się tu zadomowił. Wszystko co zobaczyli wydało się im podejrzane. Zaczęli przyglądać się sprawie. Kobieta powiedziała, że jej mąż gdzieś zniknął. Wyjechał i nie wraca. Ona tego nie zgłaszała, bo liczy na jego powrót. Funkcjonariusze ustalili, że po zaginięciu mężczyzny jego żona zrobiła duży remont w domu. Między innymi zostały przemalowane wszystkie ściany. Z zebranymi uwagami przyszli do prokuratora. – Chcieli, żeby wydał pozwolenie na przeszukanie domu i posesji – wspomina prokurator. To było trudne. Faktycznie mężczyzny nie było, zaginął. Mieszkanie zostało w międzyczasie wyremontowane. – Ale ta zjawa, jak wystawić nakaz przeszukania domu na podstawie informacji o zjawie? – dziwił się prokurator. Zastanawiał się, ale w końcu zdecydował dać nakaz milicji.
Policjanci zjawili się na posesji. Teren został dokładnie obstawiony. Odgrodzony kordonem, żeby nikt nie przeszkadzał w przeszukaniu. Dom przeczesano centymetr po centymetrze. – Niczego nie znaleziono, nawet kropelki krwi, żadnego śladu ewentualnego mordu – opowiada prokurator. Inna ekipa milicji w tym czasie przekopywała ogród. Łopatę wbijano głęboko, metr po metrze. Przerzucono tony ziemi i też nic. – W ogrodzie nie było niczego, co wskazywałoby na morderstwo. Wtedy milicjanci zabrali się za szambo. – Zostało przepłukanie i sprawdzone. I znowu nic – wspomina prokurator. Znowu nie było żadnego dowodu na zbrodnię. Wyglądało na to, że uciążliwy sąsiad nękający staruszkę zniknął na dobre.
Policjanci powoli pakowali się do samochodów. Dokładne przeszukanie zostało zakończone. Pod domem stali jednak jeszcze mundurowi pilnujący okolicy. Wtedy do jednego z nich podszedł starszy mężczyzna. Zapytał, co się dzieje. Policjant odpowiedział, że było przeszukanie, że jego koledzy właśnie skończyli przepłukiwanie szamba. Pokazał też, miejsce, w którym było szambo. Na to starszy mężczyzna ze zdziwieniem powiedział, że na posesji jest jeszcze jeden zbiornik na fekalia. – Tam, pod tą szopą jest szambo, to pierwsze to stary zbiornik – powiedział wskazując szopkę. Policjanci weszli do szopki na drewno. Na podłodze leżały wióry. Po ich odkurzeniu oczom policji ukazała się dość świeża podłoga. – Pod nią było szambo, a w nim zamurowane zwłoki sąsiada, który zaginął – wspomina prokurator. Okazało się, że mężczyzna został zamordowany przez swoją żonę.
Pitawal
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie